Cz.19

285 14 2
                                    

Natalia POW. Mija już miesiąc od kąd Miłosz siedzi, a my mamy coraz mniej czasu do rozprawy. Tak bardzo się boje, że nie zdarzymy, że nam się nie uda. Co prawda czuję, że informacje od Górala powoli nas przybliżają do poznania prawdy. U Miłosza byłam kilka dni temu, po tym naszym ostatnim spotkaniu patrzył na mnie tak inaczej, sama nie wiem jak można to nazwać. Przeglądałam kolejne informacje, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Słucham? - odebrałam lekko zdenerwowana dzwonili ze żłobka.
- Pani Natalio, proszę przyjechać po Nikolę - odezwała się kobieta po drugiej stronie.
- Coś się stało? Co z Niki? - przestraszyłam się.
- Nikola była trochę marudna przy posiłku, myślałyśmy że jej przejdzie, ale było coraz gorzej. Mówi, że ja gardełko boli i ma lekko podwyższana temperaturę.
- Będę jak najszybciej tylko mogę. Dziękuję - odparłam rozłączając się. Pobiegłam do Jaskowskiej musiałam zejść ze służby. W żłobku byłam jakieś 30 minut później. Opiekunka Niki kazała mi poczekać w szatni, a sama poszła po mała. Już po chwili szła z nią za rączkę, mała miała w buzi smoczka i cicho pochlipywała. Jak mnie tylko zobaczyła zaczęła biec w moja stronę. Już po chwili stanęła przede mną wspinając się na moje kolana.
- Cio.cia - szeptała, wzięłam ją na kolanka, od razu wtuliła się we mnie - Bioli - mamrotała wtulona we mnie, Dotknęłam jej czółka, rzeczywiście było ciepłe.
- Ubierzemy się i pójdziemy do domku - Ucałowałam ja we włoski, a jutro zostaniesz w domku z Panią Kinga dobrze? - nie byłam zachwycona, że ta kobieta będzie z nią przez najbliżej klika dni, no ale cóż.
- Ne z tiobia. Z tiobia - mruczała niezadowolona.
- To lecimy do lekarza - Ucałowałam ja we włoski - Myślę że koło tygodnia nie będzie Niki, ale jeszcze poinformuje - blondynka skinęła głową. Szybko ubrałam Nikolę i wyszliśmy ze żłobka, mała popłakiwała cały czas. Obwiniałam się, że już rano nie zostawiłam jej w domu, myślam że marudziła bo była niewyspana w końcu tak długo nie mogła zasnąć. Po drodze zadzwoniłam do Kingi informując ja, że Niki jest chora i przez najbliższe kilka dni nie będzie potrzebna. Zabrałam Nikole do lekarza, malutka z trudem dawała się zbadać lekarce. Była marudna i wyrywała się, najbardziej nie chciała pokazać gardełka. Rozumiałam ją sama nie lubiłam tego badania, tego wkładania patyczka głęboko do buzi.
- Kochanie powiedz A - młoda lekarka spokojnie i delikatnie mówiła do małej. Niki kręciła przecząco główką.
- Ne, Ne nie dobl - wydukała i zacisnęła mocno usteczka.
- Kochanie, wiem, ale pani doktor zrobi to szybko i będzie po krzyku - Nikola znów pokręciła przecząco główką - Zrób to księżniczko dla mnie, dla taty. Dobrze, pani doktor da Ci lekarstwo potem i nie będzie bolało.
- Twoja mama ma rację. To co księżniczko pokażesz mi ? - mała spojrzała na mnie, to na lekarkę i nie chętnie ale otworzyła buźkę.
- Może już pani ubrać córkę - jakoś nie zaprzeczałam, że nie jestem mamą małej, nie czułam potrzeby. Niki już była dla mnie jak rodzona córka.
- Córka ma zapalenie gardła, przepiszę jej antybiotyk. No i zwolnienie co najmniej tydzień.  Zalecam leżenie w łóżku. Proszę o to recepta - podała mi receptę. Zwolnienie na tydzień nie było mi na rękę, owszem Nikola była chora. To, że się nią zajmę było oczywiste, ale bałam się, ze nie zdążę zebrać dowodów jego niewinności. Na odchodne lekarka wspomniała nam, abyśmy zgłosiły się za tydzień na kontrolę. Wspomniała też, że jeśli infekcja Niki się nasili, to może się to skończyć nawet Zastrzykami. Nie powiem nie poprawiło mi to humoru, wolałabym tego uniknąć. Mała dziś ledwo dała się zbadać, a co dopiero jak ją będą kuć? Gdyby chociaż był z nami Miłosz, westchnęłam. Szybkie zakupy i apteka. Małej włączyłam bajkę, przebrałam w piżamkę i położyłam na kanapie w salonie, przykrywając kocykiem. Zajęłam się robieniem obiadu dla niej, rosołek.
- Niki lubisz rosołek? - zapytałam małej
- Ta, ta. Ja ta.ta. Kedy wluć? - znów zapytała o Miłosza. Ucałowałam ją w czubek głowy, przez moją głowę przeszły czarne myśli, że jak nie zdążę to za parę lat. I bałam się już nie tylko O Niki i Miłosza, jak zniosą rozłąkę, ale jakie będą ich relacje za parę lat. Niki już będzie dorastać, więcej rozumieć, czy mu wybaczy, chodź niewinny? Czy znienawidzi? Tego się bałam naj bardziej. Zadzwoniłam do Jacka, wyjaśniłam wszystko.
- Jacek musisz mi pomóc. Musisz do cholery, oni nie mogą go skazać. Nikola ona tego nie zniesie, on tego nie zniesie. Nie możemy dopuścić do tragedii. Jacek błagam pomóż mi -rozkleiłam się, mimowolnie rozkleiłam się. On nie dociekał, obiecał pomóc. Nakarmienie Nikoli graniczyło z cudem, bolało ją gardełko i nie chciała jeść, z trudem wcisnęłam z nią kilka łyżeczek rosołu. Była marudna, nie chciała nic jeść, oglądać, bawić się. Cały czas bujałam ją na rękach, a ta ze swoim smoczkiem zaczęła powoli przysypiać, wtedy odezwał się mój telefon, odebrałam go momentalnie, nie mogłam pozwolić, żeby Nikola się obudziła.
- Siostra, gdzie Ty jesteś? Co to ma być? - odezwała się jak tylko odebrałam.
- A może tak cześć, o co Ci chodzi? - kompletnie zapomniałam, że Matylda miała wrócić, a mnie przecież już tak długo nie ma.
- O to, że wracam Ciebie nie ma, spotykam sąsiadkę mówi, że z miesiąc temu Cię widziała. A więc?
- To nie jest rozmowa na telefon - mówiłam cicho tak, żeby nie obudzić Niki.
- To przyjedź pogadamy, powiesz mi co się stało, że Cię tu nie ma.
- Nie mogę, podam Ci adres przyjedź Ty - zaproponowałam w końcu była moją siostrą musiałam jej to wyjaśnić.
- Dobra dawaj ten adres - podałam Matyldzie adres - Będę do godziny, szykuj się na przesłuchanie.
- Czekam - rzuciłam rozłączając się. Jeszcze chwile pokołysałam Niki i kiedy ta zasnęła twardym snem, zaniosłam ją do jej łóżeczka, a sama zaczęłam ogarniać mieszkanie przed przyjściem Matyldy. Sprzątałam po obiedzie, właściwie po obiedzie Nikoli, a sama w międzyczasie jadła. Po szybkim obiedzie zaczęłam sprzątać zabaweczki Nikoli, kurtki pochowałam do szafy, w sumie przez następne kilka dni nie będziemy wychodzić. A musiałam czymś zająć głowę do przyjścia Matyldy, w przeciągu 30 minut posprzątałam praktycznie całe mieszkanie, oczywiście tak, żeby nie obudzić Niki, co jakiś czas zaglądałam do jej pokoiku. Słodko spała przytulona do misia, którego dostała. Sprawdzałam jej czółko, było ciepłe, ale temperatura nie skakała, tyle dobrego. Głaskałam Niki po główce kiedy usłyszałam pukanie, szybko pobiegłam do drzwi znałam moją siostrę na tyle, że wiedziałam doskonale, że jeśli nie otworze szybko to zacznie dzwonić tym samym obudzi Niki.
- Cześć siostra - przywitała mnie buziakiem wchodząc do środka - Tu się ukrywasz - rozejrzał się po mieszkaniu.
- Cześć wchodź, herbata? kawa?- zaproponowałam wskazując na kanapę w salonie.
- Może być kawa, rób i opowiadaj. Co tu robisz i czyje to mieszkanie.
- Zaraz Ci wszystko wyjaśnię - powiedziałam nastawiając czajnik. Układałam sobie w głowie, co mam jej powiedzieć, do końca nie wiedziałam jak jej to przekazać - Trzymaj - postawiłam przed nią kubek, sama zrobiłam sobie herbatę. Dziś już za dużo kawa wypiłam, żeby pić kolejną.
- To wyjaśnisz mi czemu nie ma Cię u nas? I co tu robisz? - patrzyła na mnie przenikliwe. Chciałam już zacząć kiedy usłyszałam cichy płacz Niki, już miałam wstać przeprosić siostrę, kiedy ta się odezwała - Słyszysz? Jakieś dziecko płacze, cienkie tu muszą być ściany - mówiła nie dając mi dojść do słowa. Chciałam już powiedzieć jej o Niki, kiedy w progu stanęła właśnie Nikola kompletnie zapomniałam, że Miłosz wyciągnął kilka szczebelek z łóżeczka, żeby ta mogła sama wchodzić/ wychodzić, jej malutkie kitki były w nieładzie, ciumkała smoczki, pochlipując pod noskiem. Moja siostra otworzyła szeroko buzie ze zdziwienia patrząc to na mnie to na Niki. Mała jak tylko dostrzegła Matyldę podbiegła do mnie, wpadła miedzy moje lekko rozstawione nogi próbując wspiąć się na moje kolana. Posadziłam Nikole na moich kolanach, ta wtuliła się we mnie zawstydzona, oczywiście cały czas cichutko popłakiwała. Szybko rozplotłam jej kucyki przeczesując jej włoski palcami, Matylda patrzyła na mnie jak zaczarowana.
- Chyba musisz mi to wyjaśnić - wydukała w końcu, nie odrywając od nas wzroku.
-  Zaraz Ci wszystko wyjaśnię - zwróciłam się do siostry - Tylko zmierzę jej temperaturę - powiedziałam wstając z małą na rękach. Z komody obok wzięłam termometr i szybko zmierzyłam Nikoli temperaturę, nie podskoczyła, ale też nie opadła.
- Włączymy baję? - spytałam siadając z powrotem koło mojej siostry.
- Ne. Ne tuli miocno tuli - wymruczała wyjmując smoczka - Ma - podała mi go nawet na mnie nie patrząc chyba cały czas wstydziła się Matyldy, a i gorączka nie pomagała.
- Dobrze skarbie, będę mocno tulić - wyszeptałam całując ją we włoski, przytuliłam ją mocniej sadzając sobie na kolanach tak, żeby oplotła mnie nóżkami. Oczywiście główkę miała w przeciwną stronę niż siedziała moja siostra.
- Ja tu dalej jestem jak byś zapomniała - odezwała się Matylda - I czekam na wyjaśnienia.
- Nikola to córka Miłosza, mojego partnera patrolowego. Opiekuje się nią, do jego powrotu.
- Coś się stało? - spojrzała na mnie zaskoczona - Miał wypadek? Jest w szpitalu? - wypaliła, a mała spojrzała na mnie mnie przerażona.
- Boże nie! - skarciłam ją spojrzeniem.
- Tata?- Niki oderwała się ode mnie, patrząc smutno.
- Nie myszko, nie tatuś wyjechał. Pamiętasz mówiłam Ci - pogłaskałam ją po główce - Jak mu tylko pozwolą to wróci - Niki pokiwała główką na tak i ponowie się we mnie wtuliła.
- Wiesz, że ja tego nie kupię - spojrzała na mnie, domyśliłam się, że musze powiedzieć jej prawdę.
- Podaj mi telefon - wskazałam na stoli, bez słowa podała mi go. Zaczęłam pisać, szybko wyjaśniłam, że Miłosz jest po rozwodzie, jego była żona zaczęła ćpać i prowadzać się w nieciekawym towarzystwie, sama oddała prawa do Niki, a teraz chce odzyskać córkę dla kasy, która mała dostała od ciotki. Napisałam też, jak oskarżyła Miłosza o gwałt, i ten siedzi od miesiąca czekając na rozprawę.
- Żartujesz? - spytała, a ja pokręciłam głową na nie - Jesteś pewna, że to oskarżenie to kłamstwo?
- Tak ! - oburzyłam się - On by nigdy nie zrobił niczego takiego.
- Wiesz, że czasem ...
- Matylda - skarciłam ją po raz kolejny - Nie! Jestem o tym przekonana, pewna jak niczego innego. To ta kobieta go oskarża bezpodstawnie - mówiłam głaskając Niki po główce i pleckach - Udowodnię to.
- A co z małą? Co z nią jeśli ...?
- Niki zostaje ze mną póki go nie wypuszczą - dopiero teraz zauważyłam, że mała zasnęła powoli wstałam z nią, chciałam zanieść ją do łóżeczka - Mam prawa do opieki - dodałam wychodząc z pokoju.
- Co? Natalia jak to ? - Matylda ruszyła za mną - Natalia, oszalałaś? - spytała wchodząc za mną do pokoju Niki - prawo do opieki? powiedz, że się przesłyszałam.
- Dobrze słyszałaś - odparłam spokojnie, okrywając Nikole kołderką i głaskając po główce - Mam prawo do opieki nad Nikola i nie nie oszalałam - uśmiechnęłam się kiedy Niki uśmiechnęła się przez sen.
- Może i jest nie winny, ale Natalia wiesz ile ludzi siedzi za niewinność! - krzyknęła, a ja spojrzałam na nią zła.
- Mam 2 miesiące, rozumiesz 2 miesiące żeby wyciągnąć jej ojca z tego miejsca i to zrobię.
- A co jeśli? Ty powinnaś wiedzieć doskonale jak to jest. Jeśli go osadzą to nie na rok czy dwa, a mogą i nie wiem na 12! - krzyknęła cicho - I co przez 12 lat będziesz się opiekować nie swoim dzieckiem? Wstawać w środku nocy za każdym razem kiedy będzie mieć koszmary czy gorączkę? Odrabiać lekcję? Prowadzić na zajęcia? Natalia oszalałeś?!
- Tak! zamierzam jeśli tylko Miłosz nie będzie miał nic przeciwko, jeśli będzie chciał to tak! To przez najbliższe 12 lat będę pilnować jej snu, odrabiać z nią pracę domową, dbać o nią, prowadzić na zajęcia zgodne z jej pasjami, nie pozwolę żeby jej matka się do niej zbliżyła, żeby ktoś ją skrzywdził, a przede wszystkim będę zapewniać, że jej tata jest niewinny i ją kocha - syknęłam, mając dość tłumaczenia się jej - Będę chodzić z nią co tydzień na widzenia, żeby mogli się zobaczyć. Nie dopuszczę do tego, żeby zapomniała o ojcu. A Tobie nic do tego
- I może mi jeszcze powiesz, że Ciebie i ojca tej małej nic nie łączy? - patrzyła na mnie oczekując odpowiedzi.
- Przyjaźnie się z nim, nic więcej.
- Boże siostra Ty jesteś naprawdę, aż tak głupia - pokręciła głową - Dla obcego faceta, dziecka zamierzasz poświęcić najlepsze 12 lat życia? Nie wierzę, ten facet to Twój przyjaciel, nikt więcej a Ty zamierzasz przez 12 lat opiekować się jego dzieckiem, przez 12 lat być sama?! - nie mówiłam nic tylko na nią patrzyłam.
- Nie - kręciła głową - Nie powiedź, że mi się wydaję, że się mylę, że go nie kochasz.
- Nie wiem sama nie wiem - wypali lam nie myśląc - To przyjaciel, przyjaciel - zreflektowałam się.
- Natalia, a jak poznasz kogoś? Ona ma chyba jakąś swoją rodzinę, dziadek, babcia - pokręciła głową.
- Przestań ja zdania nie zmienię. Zajmę się ta kruszyna póki Miłosz nie wyjdzie, a wyjdzie bo jest niewinny - wypchnęłam ją za drzwi.
- Nie powiem rodzicom. O wszystkim - prychnęła.
-  Serio? Do rodziców będziesz na mnie donosić? Ja nie mam pięciu lat - warknęłam zła.
- A tak, jeszcze dziś - zabrałam jej telefon, już chciała dzwonić do mamy.
- Przestań. Nie pamiętasz jak kryłam ci tyłek jak uciekałaś na randki przez okno? Jak ratowałam, kryłam wszystkie twoje przewinienia? A ty chcesz mi zrobić takie coś? - załamałam ręce.
- Chcę ratować - patrzyłam na nią jak na idiotkę.
- Niby przed nią? - wskazałam na Niki
- Natalia, jeśli ty i on nie będziecie razem? Ta mała to nie zabawka, już widać jak za tobą patrzy. To dziecko, obce dziecko.
- Ja wszystko doskonale wiem, ale ona ma mnie. Nie bój się znam granice - skłamałam, ma rację powoli nie mogę żyć bez niej.
- Dobrze widzę, że nie przemówię ci do rozumu - warknęła - Przemyśl to, czy oni są warci tego. Zmarnowania tych 12 lat.
- Przestań. Zdania nie zmienię. Przykro mi, że mnie nie rozumiesz - westchnęłam.
- Tak nie rozumiem. Wychodzę. Zadzwonię jutro - zabrała rzeczy, patrzyła na mnie smutna - Może jeszcze to przemyśl?
-Już przemyślałam. Masz rację zdzwonimy się - rzuciłam obojętnie. Ona musnęła mi policzek i wyszła. Zostałam sama z Niki. Ciężko opadłam na kanapę i schowałam twarz w dłonie.

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz