Cz.82

240 9 1
                                    

Natalia POW. Obudziłam się w łóżku, nic w tym dziwnego. Tylko że ja nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam, bo kto mnie tu przyniósł to jestem pewna kto. Właśnie ten ktoś spał obok mnie i mocno mnie wtulał się. Pogłaskałam go po policzku, uśmiechnął się lekko przez sen. Dopiero wtedy spojrzałam na zegarek , dochodziła 8. Zaspałam, a dziś na obiad przychodzą moi rodzice, muszę tyle jeszcze przygotować. Delikatnie wstałam, tak by go nie obudzić. Szybki prysznic, lekki make-up i idę po Nikolę. Mała pewnie głodna, dziwne, że jeszcze jej tu nie było. Gdy w pokoju jej nie było, domyśliłam się, że rodzice ją zabrali na śniadanko. Powinni spać, odpoczywać, a nie zajmować się dzieciakami. Mama już krzątała się po kuchni, robiąc nam śniadanie. A mi było głupio, to ja powinnam, przecież ja jestem gospodynią, a ona gościem. Nie chciałam wyjść, że ich wykorzystuję czy coś.
- Mamo mama usiądzie, odpocznie. Ja to wszystko zrobię - podeszłam do niej, chciałam podprowadzić ją do stołu - Miłosz mnie nie obudził, nie nastawił budzika.
- Natalko ja wiem, twoja kuchnia, ale chciałam abyś to Ty odpoczęła - pogładziła mnie po policzku - A ja może nie mam już dwudziestu lat, ale też nie jestem niedołężną staruszką.
- Przepraszam, a gdzie dzieciaki? Nikola i Oliwier, może ich nakarmię? - zaproponowałam.
- Spokojnie maluchy jadły śniadanko, już szalały w ogródku i teraz Staszek i Michasia zabrali ich na spacer - mama położyła dłoń na moim ramieniu - Może Staszek jest roztrzepany, ale dzieci są z nim bezpieczne. Nie musisz się martwić dziecko, on zadba o nich - jakby czytała mi w myślach, w końcu dwoje ruchliwych dzieciaków. A tatuś też takie duże dziecko.
- A i obiad Natalio to po śniadaniu. Po masz czas i pomogę Ci - chciałam zaprotestować - Ty rządzisz, a ja Ci pomogę. Leć go obudź, albo niech śpi. Kawy?
- Tak, tak. Dziękuję mamo - nie wiem dlaczego, ale mocno przytuliłam ją do siebie, ona z początku była zaskoczona, ale oddała mi szybko ten gest. Na 14 na obiad mieli wpaść moi rodzice, chciałam aby wszystko wypadło idealnie. Zwłaszcza chciałam popisać się przed mamą, bałam się ,że zacznie narzekać jak zawsze. Postanowiłam zrobić roladę z piersi indyka z suszonymi pomidorami i bazylią. Oczywiście moja kochana teściowa mi z tym pomogła, do tego ciasto na deser i kawa. Może też jeszcze białe wino damy, Miłosz kupił odpowiednie, jakby czytał mi w myślach. Dziś postanowiłam założyć niebieską sukienkę, z rękawem 3/4 i lekko rozkloszowanym dołem. Kłopot miałam z ubraniem Nikoli, nasza księżniczka tak była zajęta zabawą z synem Staszka, że nie miała czasu na nic. Dopiero Miłosz i Michalina jakoś ich rozdzielili. Zrobiłam Nikoli małego koka z białą kokardką, i ubrałam w różową sukieneczkę, do tego białe rajstopki. Malutka już przebierała nóżkami aby wrócić do zabawy, ale wcześniej kazała się zaprowadzić do dziadków. Miłosz mocował się z krawatem, stresował się wizyta mojej mamy. Pewnie wolał by aby tu nie przychodziła, ale nie powie tego wprost. Rozumiem go trochę mama ma trudny charakter.
- Wolałbyś aby tu nie przychodziła? - zapytałam wprost, gdy poprawiałam mu krawat.
- O czym Ty mówisz? Ja nic takiego nie powiedziałem nigdy?
- Wiem, ale wiem jaka jest moja mama - położyłam mu dłonie na ramionach.
- Będę szczery, ona ma trudny charakter, nie lubi mnie, ale to twoja mama. Nigdy nie stanę na drodze wam - patrzył mi głęboko w oczy, ściskając lekko moje dłonie.
- Nie stajesz, nigdy. Kocham Cię i dziękuje, że jesteś i jaki jesteś - wbiłam mu się namiętnie w usta, on tylko mocniej przytulił się do mnie. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka, wzięłam głęboki oddech i pociągnęłam Miłosza za rękę. Już po chwili byliśmy na dole, mama i cała reszta czekała w salonie, oczywiście zanim otworzyłam drzwi Niki i Olivier byli już przy drzwiach. 
- Diadia - Nikola od razu wskoczyła na ręce mojego taty, Oli zaś uciekł do salonu.
- Dzień dobry/ dzień dobry - przywitaliśmy się z rodzicami, mama od progu obrzuciła nas swoim spojrzeniem. 
- Zapraszam - powiedział Miłosz zabierając jej płaszcz, mama minęła nas i ruszyła przodem Tata bez słowa uśmiechnął klepiąc Górala po ramieniu. Zaraz za nimi wpadła moja siostra, jak zawsze w biegu. Weszliśmy do salonu, moi rodzice już witali się z rodzina Miłosza. Matylda od razu wyściskała Ele i Krzyśka. No tak z rodzicami zdecydowanie nie wypadało się tak witać. 
- Siadajcie ja już podaje obiad - zaczęłam kiedy tylko weszliśmy z Miłoszem do salonu. Miłosz tylko obiął mnie w pasie. 
- Pomogę kochanie, mamo siadaj - zwrócił się do swojej rodzicielki. Oczywiście mama zaprotestowała, ale Góral szybko ją usadził i już po chwili wychodził razem ze mną z salonu.  Podałam danie główne na stole. Mama przyglądała się mu z uwagą, oceniała je wizualnie. Uśmiechnęła się tylko pod nosem, Nikola siedziała na kolanach u mojego taty. Tata Miłosza chyba był zazdrosny o wnuczkę, ale nie okazał tego. Cóż biedak musi teraz dzielić się wnuczką, Oliwier jakby czuł ,że pradziadek smutny wskoczył mu na kolana i przytulił się do niego mocno.
- Marcinie, Ty rozsiadłeś się tu tak, a my mamy prezent dla Ciebie Natalia - mama spojrzała znacząco na ojca, ten tylko westchnął i zdjął niezadowoloną Nikolę z kolan. Ruszył w stronę drzwi. Mała pobiegła za nim, po chwili wrócili. Oczywiście Nikola biegła w przodzie ubrana w czapeczkę i kurteczkę, cały tata nigdy nas nie wypuszczał nie ubrane z domu.
- Co To? - spojrzałam na pakunek który dzierżył w dłoniach.
- Odpakuj Natalio. To do Twojego domu kochanie - mama przejęła paczkę od ojca, wciskając ją mi szybko - Odpakuj. Spodoba się Ci na pewno.
- Nasz dom mamo, nasz dom mamo - podkreśliłam rozpakowując pakunek. Oczywiście był to wazon, kryształowy. Mama uwielbia takie bibeloty, pamiętam jak rozbiłam jeden jeszcze u Matyldy - Dziękuję piękny.
- To świetnie, że się podoba córeczko. Tylko postaw tak by ktoś nie stłukł go, dzieci czy ktoś -prychnęła, Matylda i tata skarcili go wzrokiem
- Mamo nie zaczynaj, postawię go gdzie zechce - starałam się hamować przy rodzinie, nie chciałam robić afery w święta.
- Tak to twój dom, zrobisz co chcesz - podkreśliła ponownie. Miłosz tylko uścisnął mą dłoń, to uspokoiło mnie.
- Kochanie odniosę jej kurteczkę - Miłosz wstał i ucałował mnie w skroń. Mama patrzyła na niego z ukosa, a tata rzekł coś, że świetnego ma zięcia. Mama jak mama nie była by sobą, gdyby sama nie zaczęła urządzać mi mieszkania. Nawet nie dotrwała do deseru jak zaczęła chodzić po domu. Niby przypadkiem, ale zaczęła przestawiać i ustawiać drobne bibeloty. To wazon, to obrazek w innym miejscu. Poprawiać zasłony, sugerować zmianę koloru rolet i ścian. Po chwili jej chodzenia kwiatki całkowicie znalazły się w innych miejscach, tak jak wazony. Zanim zaczęła przestawiać nasze zdjęcia w ramkach, widziałam jak przygląda się im uważnie. Wpatrywała się w nie jak zaczarowana, nie mogłam odgadnąć co myśli. Na tych zdjęciach była nasza szczęśliwa trojaka. Ja i moje dwa szczęścia największe.
- Mamo proszę usiądź już - przewróciłam oczyma, prosząc mamę aby przestała.
- No co chcę pomóc. Wiesz doradzić. Ale kto docenia starania starej matki? Ładne zdjęcia - mama dalej trzymała nasze zdjęcie w dłoniach.
- Doceniam mamo, ale siądź z nami proszę - wskazałam rodzicielce miejsce przy stole - podam kawę.
- Ładne ramki, Ty kochanie wybierałaś?
- Nikola wybierała - Miłosz odparł z dumą, w oczach mamy pojawiło się zdumienie - Naszej królewnie się podobały.
- W końcu moja wnusia. Po dziadku to ma - teraz to mój tata odparł z dumą - Po dziadku.
- Marcinie mam Ci przypomnieć - mama syknęła, ale ugryzła się w język.
- Lubisz się chwalić. A ja nie chciałam nic złego powiedzieć jak coś.
- Tak, tak po dziadku - prychnął mój teść. Trochę zły, ale czułam jakby wiedział coś więcej - Po dziadku. Dobrze dzieciaki a jak ogród urządzicie na wiosnę? Macie już plan na to?
- Na pewno mini plac zabaw dla dzieciaków i grill. No i miejsce jakieś do relaksu w cieniu.
- O to na wiosnę zaczynamy - podekscytował się na te plany mój teść.
- Już możecie być pewni ,że wam pomogę.
- Ja też, razem pomożemy - dołączył do niego mój tata. Pan Tomasz chyba nie był zadowolony na te plany. Czuję ,że każdy chce się popisać który lepszy. Faceci.
- Tak chłopcy zajmiecie się placem zabaw. Zapominacie wszyscy, że to Natalia i Miłosz o wszystkim decydują - wtrąciła się jego mama. Obaj panowie spuścili wzrok jak mali chłopcy, moja mama popatrzyła na Marylę i zawstydziła się siadając obok taty - To Natalko idziemy po tą kawę.
- Ale Maryla...-teść coś chciał dodać
- Przestań, wiesz dobrze, że mama rację. Bez dyskusji. Miłosz i Natalia jak będą chcieli pomożecie ale tylko wtedy. No Natalio idziemy?
- Tak, tak mamo - wzdrygnęłam się i pewnym krokiem ruszyłam za mamą do kuchni. Mało nie upuściłam tacy z napojami, gdy zobaczyłam Nikole na kolanach mojej mamy. Ta gładziła ją po główce, a malutka coś do niej mówiła. Taki sam szok widziałam w oczach Miłosza i mojego ojca. Do tej pory mama trzymała duży dystans do naszej córeczki, a i Nikola jej się bała. Czyżby świąteczny cud? Bardzo bym tego pragnęła, wszak w oczkach Niki można zakochać się od pierwszego wejrzenia.
- O Natalia postaw tę kawę. Ja tu rozmawiam z tą małą damą. Grzeczna dziewczynka - ponownie pogładziła ją po główce, malutka tylko zaśmiała się, dalej mówiąc coś po swojemu, ale coraz bardziej zaczyna ,mówić wyraźniej.
- Tak mamo, ale chyba ją zabiorę? - patrzyłam na Miłosza, a Miłosz na mnie nie wiedzieliśmy oboje co myśleć.
- Nie kochanie. Będziemy rodziną - westchnęła - To muszę poznać wnuczkę. Prawda Nikolu?
- Tat. Babcia chodź ze mno - Nikola zeskoczyła mamie z kolan i pociągnęła ją za rączkę. Oliwier szedł za nimi - Pokazie Ci moie łóziecko - byłam w wielkim szoku jak mama szła za Nikolą, aż sama z tego wrażenia poszłam za nimi. Stałam w progu jak zaczarowana, nasza księżniczka i Oli pokazywali babci zabawki i łóżeczko. Mama była taka cierpliwa, nie wiedziałam na ile i jak długo to będzie trwać. Ale oby wreszcie mama pokochała Nikolę wtedy najbardziej będę szczęśliwa.
Kolejnego dnia.
Dziś rodzice i Ela wrócili do domu. Ela idzie do rodziny Krzyśka , a rodzice idą wieczorem do cioci Halinki. Jako, że zostaliśmy sami w domu, mogliśmy sobie poleniuchować, po oglądać jakąś bajkę. Stanęło na Kubusiu Puchatku, ale wiem, że Kraina Lodu nas nie minie. To pozycja obowiązkowa Niki. Mała siedziała mi na kolanach zapatrzona w bajkę, a Natalia wtulała się w mój bok. Miałem cały mój świat przy sobie, moje dwie ukochane istoty przy sobie. Już nie wyobrażałem sobie ich stracić, nigdy. Na całe szczęście, sam sobie się dziwię Kaśki nie ma już w naszym życiu.
- To może po obiadku na sanki pójdziemy? - zaproponowałem dziewczynom.
- Tak, tak tata - Nikola klasnęła uradowana w rączki - Siuuu z gółki z mamai
- A pamiętasz nasze pierwsze sanki? - Natalia patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczyma
- Jak mógłbym zapomnieć, to już prawie rok-wróciłem wspomnieniami do tych chwil. Szczęśliwych i tych bolesnych, mimo wszystko przetrwaliśmy. A niedługo już nasz ślub.
- Bajka się skończy to lecę po sanki i jedziemy rodzinko - zaśmiałem się, a Natalia skradła mi słodkiego buziaka. Nikola zaś mocno objęła nas oboje za szyje. Moje słoneczko było takie szczęśliwe. Po szybkim obiedzie zwarci i gotowi ruszyliśmy na tą samą górkę, co prawie przed rokiem. Nikola już przebierała nóżkami, tak się cieszyła na te sanki. W ten świąteczny dzień nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł. Było tu wiele rodzin z dziećmi, czułem, że znajdzie się jakiś chłopaczek co będzie chciał bawić się z Nikolą. Nie byłem zadowolony jak się pojawił, ale Natalia skutecznie mnie uspokoiła. Ona siedziała wtulona we mnie popijając kawę na wynoś a dzieciaki bawiły się grzecznie pod okiem nas i jego rodziców. Rodzice Damianka to przesympatyczni ludzie, miło się z nimi rozmawiało. Kiedy odeszli już zabrałem dziewczyny na sanki, na początku je ciągnąłem, Nikola zaśmiewała się przy tym. Była taka szczęśliwa.

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz