Cz. 17

274 13 2
                                    

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ.
Natalia POW. U Miłosza nie było mnie już dwa tygodnie, tak bardzo za nim tęskniłam, ale nie miałam kiedy. Na komedzie było tak dużo pracy, patrole do tego za wszelką cenę chciałam oczyścić Górala z zarzutów. Po, bądź przed pracą, spotykałam się z naszymi informatorami, szukałam informacji w naszych bazach, do tego nie było Jaskowskiej wróciła dopiero dziś. Oczywiście była jeszcze Nikola, musiałam się nią zająć, nie mogłam dopuścić, żeby czuła się odrzucona, niekochana. To dla niej, po pracy biegłam jak najszybciej do domu, ona trzymała mnie w garści. Miłosz siedział już trzeci tydzień, a ja powoli tracę nadzieję.
- Natalia Jaskowska Cię wzywa - rzucił Jacek, kiedy kończyłam się przebierać.
- O tej godzinę - spojrzałam na zegarek - Boże Jacek jest sobota 20 dopiero zeszłam ze służby - Nowak tylko wzruszył ramionami - Niki na mnie czeka.
- Leć, szybciej pójdziesz, szybciej wrócisz - bez słowa, wyszłam z pokoju. Chciało mi się spać byłam zmęczona, ten dzień był naprawdę ciężki, liczyłam że jak wrócę do domu dość sprawnie, to uda mi się jeszcze chwilę pobawić Niki. O ile ta cała Kinga nie podniesie mi ciśnienia. Znowu przyszła w tej mini i dużym dekoltem. Na samą myśl, że chodziła tak przy Miłoszu miałam ochotę ją zabić, wyrzucić przez okno, na ten mróz.
- Chciała mnie Pani widzieć ? - spytałam wchodząc do gabinetu Renaty.
- Tak wejdź - gestem ręki wskazała na krzesło - siadaj, nie zajmę Ci dużo czas. Sama już miałam wychodzić - no tak ona też już był po cywilnemu.
- Słucham? Czemu chciała mnie Pani widzieć? - usiadłam na przeciwko niej.
- Liczę na szczerość z Twojej strony - zaczęła - Oboje wiemy jakie panują zasady jeśli chodzi o osadzonych, czekających na wyrok - spytała patrząc na mnie, a ja już wiedziałam o co chodzi.
- Tak jest Pani komendant.
- Wyjaśnisz mi w takim razie, jak udało Ci wejść do Bachledy? I to nie raz? - patrzyła na mnie, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć - Liczę, że będziesz ze mną szczera.
- Pani komendant - zaczęłam, a ona popatrzyła na mnie wiedziałam, że dowie się prędzej czy później - Ja wiem, że to co zrobiłam może nie było do końca legalne, nawet hmmm... nawet nie wiem jak to nazwać, ale zrobiłam to dla Nikoli, w końcu to jej tata, ona nie ma nikogo poza nim. A więc - nabrałam powietrza do płuc - Dowiedziałam się, że jeden naczelnik jest na L4, po jakimś zabiegu. A drugiego żona niedawno poroniła, poszłam tam i wybłagałam spotkanie z naczelnikiem. Podałam się za jego partnerkę, powiedziałam, że poroniłam po jego aresztowaniu. Wybłagałam spotkanie z nim, z kolejnym było podobnie, zabrałam Nikole prosząc o pomoc w podpisaniu dokumentów dzięki, którym zostałam prawnym opiekunek Niki. Po jej urodzinach wybłagałam kolejne Miłosz prosił mnie o zdjęcia, wtedy go pobili, dostał kogoś do celi. Obie wiemy jak to by się skończyło, gdyby tam został. Poszłam do naczelnika, wybłagałam osobną salę, zagroziłam, że jeśli nie zmieni mu celi, a coś się stanie nie zatuszuje tego, rozpętam piekło, a tego nie zatuszuje - powiedziałam niemal na jednym oddechu.
- Boże Natalia nie wierze - Jaskowska, aż opadła na krzesło - Nie wierzę - kręciła głową, patrząc na mnie zszokowana - Wiesz, że to nie było legalne, że jak ktoś się o tym dowie, to możesz mieć kłopoty. Powinnam wyciągnąć wobec Ciebie konsekwencję.
- Wiem, jestem tego świadoma, ale musiałam to zrobić. Jeśli było by trzeba zrobił bym to po raz kolejny. Oczywiście poniosę wszystkie konsekwencje, ale musi Pani też wiedzieć, że nie zamierzam tego przerwać. Jutro mam kolejne widzenie.
- Ktoś Ci w tym pomagał ? - zapytała mnie patrząc wyczekująco.
- Nie - skłamałam przecież nie mogłam wydać Jacusia - Nikt mi nie pomagał, nawet nikt nie wiedział.
- No Dobrze nie wyciągnę konsekwencji - odparła po chwili - Doskonale wiem co czuje rodzic kiedy nie może widzieć swojego dziecka, ale to ostatni raz kiedy robisz takie coś.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się lekko.
- Ostatnia sprawa. Czy Ciebie i Bachledę coś łączy? - wypaliła nagle.
- Z Miłoszem się przyjaźnimy to wszystko. Opiekuje się Nikola, nic więcej. 
- Jesteś tego pewna? Wiesz jak to wygląda? - patrzyła na mnie przenikliwie- To przyjaźń, Nikola. Ta mała istotka została bez ojca, a matka. Nie mogła bym przejść obojętnie obok ich tragedii. Miłosz to mój partner patrolowy, a my musimy trzymać się razem - mówiłam, ale w głębi serca wiedziałam, że to nie tylko przyjaźń. Przynajmniej nie z mojej strony. Ona była kolejną osobą, która pyta się o nas, czy nas coś łączy.
- Dobrze, ale to ostatni raz. Nie chcesz go wydać ok. Jedno jest pewne, że ryzykujecie. Uważajcie, proszę - dodała cicho. Wychodziłam od Komendant, na całe szczęście udało się mi i Jacek nie wpadł. Nie zostaną wyciągnięte konsekwencje. Byłam zmęczona i pragnęłam się wtulić w Niki, ona tak mnie uspokajała. Akurat przechodziłam obok Kamyka i jakiejś młodej stażystki. Rzuciłam im szybkie cześć. Rozmawiali o czymś, do moich uszu dotarły jego słowa.
- To ta co z tym gwałcicielem jeździła - na jego słowa ogarnął mnie szła. Doskoczyłam do nich.
- Ogarnij się człowieku! - krzyknęłam - Nie masz nic do roboty? Za robotę się weź, a nie ludzi oczerniasz! Po co jej takie bzdury wygadujesz? - warknęłam, młoda patrzyła na mnie przestraszona - Miłosz jest niewinny, nie było wyroku! Śledztwo trwa, a zaraz go oczyszczą z zarzutów, bo jest nie winie oskarżany. A ty obrabiasz mu dupę?! Za robotę się weź - krzyczałam.
- A ty co go tak bronisz? Zakochałaś się - Kamyk kpił.
- To mój przyjaciel i będę go bronić. Nie pozwolę na żadne plotki. Jeszcze takie obrzydliwe. Gorszy jesteś jak Juliusz, a on złego słowa na kolegę nie powiedział - krzyczałam. Myślałam, że go uderzę, ale na całe szczęście zjawił się Jacek.
- Natalia do domu, a Ty Kamyk i Lidka do mnie. Porozmawiamy sobie - rzucił stanowczo. Gdyby nie Nowak to chyba bym Kamyka zabiła, Nowak napisał mi smsa, że on dostał już karę. Tylko co z tego dla jednych Miłosz jest nie winny, a dla innych to gwałciciel. Wróciłam do domu, chciałam odprawić tą cła Kingę jak najszybciej i zostać sama z Niki. Wtulić się i uspokoić. Do mieszkania weszłam jak najciszej, gdyby Nikola spała nie chciałam jej budzić. Jednak nie spała, a rozmawiała z Kingą. To co usłyszałam podniosło mi ciśnienie do 200.
- Ciocia w tej swojej pracy. Niki, a jak bym ja została twoją mamą? Była bym super mamą? -wypaliła do małej. Już chciałam złapać ja za te blond kudły.
- Jat mama? Ja ne ciocia  wola. Ne wem, lubi ce, ale mama? - wydukała Niki zaskoczona
- Oj Taty zapytamy. Ja bardzo Cię lubię, ciocia odejdzie, a ja zajmę się wami. Twój tata też mnie bardzo lubi - szczebiotała do małej. Nie wytrzymałam, wpadłam do pokoju jak burza, wypchnęłam Kingę za drzwi. Małej puściłam bajkę, a sama musiałam porozmawiać z Kingą.
- Co ty za bzdury jej wygadujesz? - warknęłam na nią, byłam wściekła.
- Niby jakie? Przecież mówię prawdę, znikniesz, a ja i Miłosz - rozmarzyła się, a ja wściekłam się jeszcze bardziej.
- Prędzej ty znikniesz - wysyczałam -Jak już pan Miłosz, zrozumiano?
- Na szczęście nie ty o tym decydujesz - prychnęła.
- Nie zdziw się. Na twoje miejsce mam sto innych opiekunek.
- Tak? to se miej. Miłosz mnie zatrudnił i on może mnie zwolnić. A ty co zazdrosna o mojego Miłosza? - zakpiła
- A mogę, bo mam nad nią opiekę. A Miłosz posłucha mnie, bo sam mi ją pod opiekę powierzył -pogroziłam jej palce, mina jej zrzedła.
- Pff zobaczymy - wyminęła mnie i szybkim krokiem udała się do drzwi - Zobaczymy jeszcze.
- A jeszcze jedno, nie chcę cię widzieć więcej w tej mini i dekolcie do pasa, to nie jest strój do opieki nad dzieckiem. Wyglądasz wulgarnie. To porządny dom - rzuciłam, ta tylko patrzyła na mnie jak zaczarowana - A strój to do podrywania chyba ojców - dodałam pod nosem.
- Przynajmniej mam co pokazać - prychnęła - Nie jak ty deska - myślała, że jej nie słyszę
- Ostrzegam Cię - pogroziłam jej palcem - Ostatni raz. Są chętne na twoje miejsce
- Zobaczymy jak Miłosz wróci. Mała mnie lubi i nie pozwoli odejść - rzuciła na odchodne i zatrzasnęła drzwi. Wróciłam do Niki, usiadłam obok niej, ucałowałam we włoski. Mała była zapatrzona w bajkę.
- Tati jo lubi - malutka zaśmiała się i mocno wtulił we mnie.
- Tak to fajnie -tak bardzo Nikola mnie uspokajała, wystarczy tylko spojrzeć w jej oczka.
- Ciocia ne ziośtawiś me? - wypaliła -  Onia mów ze mama bende?
- Niki księżniczko. Nigdy Cię nie zostawię. Nie bój się - ucałowałam ją we włoski - To co idziemy spać?
- Ta lulu, zaśpiewaj baje - mała klasnęła w raczki i mocno wtuliła się we mnie. Śpiewając kołysankę, na rękach zaniosłam malutką do łóżeczka. Ta wtuliła się we mnie mocniej, ziuziałam ja dłuższą chwilę, mała zasnęła mocnym snem.

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz