Natalia POW. Moja siostra zmyła się dość szybko, nie musiałam mówić nic ona czuła, że chcemy zostać sami. Nikusia zasnęła tuż po obiedzie, mała była tak szczęśliwa, kiedy wróciliśmy, biegała w kółko tuliła się, a po obiedzie padła wykończona. Siedziałam w sypialni na łóżku, kiedy poczułam jego dłoń na swoim kolanie.
- Za 2 dni pogrzeb - wyszeptał niepewnie, ściskając mocno moje kolano. Spojrzałam na niego, nie umiałam nic powiedzieć - Będę obok wiesz o tym - szepnął, a ja wtuliłam się w niego.
- Nasze maleństwo, nasz mały synek - rozpłakałam się, a on tulił mnie mocno, delikatnie głaskał moje plecy - Nawet nie zdążyłam go przytulić - dukałam, a on całował mnie w czubek głowy. Był taki delikatny, a ja czułam jak sam cały drży.
- Nawet nie nadaliśmy mu imienia - odsunęłam się od niego, on delikatnie otarł moje policzki.
- Wiem, że zrobiłem to bez Ciebie, ale w szpitalu nie miałem do tego głowy - odgarnął kosmyki moich włosów za ucho - Jaś - wyszeptał patrząc mi w czy.
- Jaś Bachleda - szepnęłam - Pięknie - po moich policzkach spłynęły łzy, on tylko je scałował, tuląc do siebie mocno.
- Kochanie przynieś mi coś do picia - poprosiłam go. Chciałam a by wyszedł na chwilę. Musiałam coś zrobić.
- Tak kochanie - ucałował mnie w skroń - Co chcesz kochanie? - był taki czuły.
- Herbatę, poproszę Herbatę - wydukałam. Przytulił i ruszył w stronę kuchni. Szybko wyjęłam moje walizki, wrzucałam jak najszybciej moje rzeczy. Wiem, że ranię go, ale nie mogę ranić go jeszcze bardziej. Nie zasługuje na to, a Nikola zapomni. Oby, musi. Gotowa do wyjścia stałam w drzwiach, liczyłam, że zdążę przed nim, że nie zauważy jak wychodzę. Może potem z nim się, skontaktuje, może po pogrzebie. O ile będę wstanie tam pójść. Do mojego Jasia.
- Natalia co Ty robisz? - mało nie upuścił filiżanki z gorącym napojem - Misia co Ty robisz?
- Miłosz, nie ja nie mogę - dukałam. Powstrzymywałam łzy - Ja nie mogę wam tego zrobić.
- Misia czego? Misia proszę co się dzieje? - trzymał ręce na moich ramionach, nasze czoła się spotkały. Trzymał mnie bardzo mocno - Natalia dlaczego?
- To nie jest takie proste. Ja nie chcę więcej was krzywdzić - łkałam, odepchnęłam go lekko. On patrzył zszokowany - Nie chcę.
- A myślisz, że co robisz właśnie teraz? Co ? Jak myślisz? Myślisz, że mam serce z kamienia? A Nikola, znów straci matkę - zakrył oczy dłonią, był tak bardzo zdenerwowany.
- Miłosz dacie sobie radę - wyszeptałam cicho - Ja muszę. Chcesz wiedzieć prawdę? Nie zasługujesz na kogoś takiego jak ja. Takie nic jak ja. Co ja Ci mogę dać? Nawet dziecka nie donosiłam - płakałam. On chciał mnie objąć, nie pozwoliłam mu.
- Nie pozwalam Ci, Nie pozwalam Ci. Słyszysz? Nie pozwalam - kręcił przecząco głową, zabierał mi moje walizki, a ja odbierałam mu je. Tak szarpaliśmy się chwilę.
- Zostaw to - krzyknęłam na niego - Zostaw, nic nie rozumiesz nie zasługujesz na kogoś takiego jak ja. Znajdziesz sobie prawdziwa kobietę. Taką która da ci dziecko. Daj mi spokój pozwól odejść. Czego nie rozumiesz? Kocham Cię i robię to dla was, nie jestem już kobietą. Nigdy nie dam ci dziecka.
- Słyszysz się? Czy ty się słyszysz? Nie, ja tak bardzo kocham Cię. Nie pozwolę nigdy. Musisz mnie zabić, ja nie dam kolejnej miłości odejść. A Nikola? co z nią? - Miłosz stanął w drzwiach, nie pozwalał mi wyjść. Z pokoju wybiegła dodatkowo Nikola. Malutka biegła w naszą stronę, płakała. Tak bardzo płakała, właśnie chciałam tego uniknąć, ale on mi przeszkodził.
- Mami, mami. Ne ne ić ne ić - płakała i w miarę swoich możliwości szarpała swoimi małymi rączkami torbę.
- Nikola, kochanie ja muszę. Zostaniesz z tatą, on Cię kocha. Ty też go kochaj - ucałowałam ja w policzek, chciałam wstać. Nikola wtuliła się we mnie mocno. Delikatnie oderwałam ją od siebie - Nikola proszę, ja muszę już iść.
- Ne mami ne - płakała dalej - Ne ochas mne ne.
- Niki proszę. Idź do taty - Miłosz patrzył z bólem na mnie, ale nie zareagował - Księżniczko, ja musze iść. Kocham Cię - było mi tak cholernie ciężko. Mała nagle zaczęła bić mnie swoimi małymi piąstkami.
- Ne ochas, ne ochas. Oklimiaś mne. Oklimiaś mne. Oklimiaś me - mała krzyczała po swojemu, że ją okłamałam. Płakała przy tym tak bardzo mocno. Moje serce rozpadało się, w tym momencie - Ziawiodaś. Ne chce ce nechce. Ić se jak mne ne ochas - Nikola wyrwała się z moich objęć. Biegła zapłakana do swojego pokoju, Miłosz nie ruszył się nawet na krok, patrzył pustym wzrokiem. Ruszyłam za nią. W pokoiku, Nikola kucała i zanosiła się, płaczem. Ukucnęłam obok niej, płakałam razem z nią tuląc ją bardzo mocno, ona z początku chciała się mi wyrwać, ale nie dala rady.
- Kocham Cię i to bardzo. Kocham Cię Niki. Jesteście z tatą najlepszym co mnie spotkało. Kocham Cię - całowałam ją we włoski. Nagle poczułam dotyk na ramieniu, odwróciłam się. Miłosz stał za mną, trzymał jakąś biała kopertę.
- Natalia za pięć dni jedziemy. Natalia ja wiem, ale musimy - podała mi kopertę, tam były bilety. Bilety na wyjazd do Egiptu.
- Miłosz nie. My już nie możemy. Ja nie mogę - dukałam, starałam nie patrzeć się mu w oczy - Jak mamy po tym wszystkim? No jak?
- Daj nam szanse. Dla niej, proszę nie zostawiaj nas. Nie damy rady bez Ciebie - Miłosz przybliżył swe usta do moich - Ja nie pozwolę Ci odejść. Nigdy. Nie pozwolę.
-Miłosz...
-Niki, księżniczko chcesz zobaczyć wielbłąda? Taki duży zwierzak? - Nikola otarła nosek rączką - Z mamą i ze mną.
- Tat. tati. tat - Nikola radośnie podskoczyła. Nie mogłam jej serca ponownie złamać serca.
- Jak mam się niby bawić, kiedy za dwa dni. Wiesz... - westchnęłam - Nie jedźcie sami. Ja wam popsuje wszystko.
- Nic nie popsujesz. Ja też o nim nigdy nie zapomnę i boli mnie to bardzo, ale chwile wytchnienia. Dla Nikoli proszę - trzymał mnie w ramionach - Kocham cię bardzo, tam odpoczniesz. Tam nie będzie nikogo kogo znamy, tam możemy bez czyichś spojrzeń, współczuć pobyć. Nikt nas nie zna. Wiem jak to może wyglądać, ale wiedz nigdy go nie zapomnimy, bo go kochamy.
- Mami z mami. Mami z nami. Plosę, plosę, plosę - Nikola patrzyła na mnie błagalnie, jej oczka zaszkliły się mocno - Mami ne ic, ziośtań plose, plose
- Dobrze, ale wiesz, że nie wiem czy będę umiała tam chodzić po plaży czy gdziekolwiek bez smutku - Miłosz nie powiedział nic, ale mocno mnie przytulił do siebie. Nikola nas obejmowała za nogi, wzięłam ją na ręce i mocno przytuliłam do siebie.Miłosz POW. Tak cholernie bałem się, że ją stracę. Że znów stracę miłość swojego życia, a Nikola ukochaną mamę. Długo w nocy rozmawialiśmy jeszcze, ale widziałem jak ona się, boi jaka jest niepewna. Wiem jedno nigdy nie pozwolę jej odejść, za bardzo ja kocham. Dziś czeka nas cholernie ciężki dzień, dziś pochowamy naszego synka. Nie jest mi łatwo, ale nie mogę się łamać. Muszę być podporą dla niej. Nikola zostanie z Kingą, ona nic nie wie, i lepiej niech tak zostanie. Wymyśliłem dla niej jakąś bajeczkę, nie wnikała. Na pogrzebie mają być oprócz nas tylko Zielińscy i Matylda, nawet jej rodzice nie wiedzą o tym. Natalia nie chciała, ja swoim też nie powiedziałem. Natalia stała zamyślona przy oknie, podszedłem do niej cicho. Przytuliłem ją od tyłu.
- Misia, gotowa? - położyłem brodę na jej ramieniu - Będę przy tobie. Zawsze.
- Ciekawe jak mu tam jest? Czy cos jest tam? - Natalia patrzyła w niebo - Cały czas myślę. O nim. O Jasiu.
- Pewnie dobrze, na pewno. On pewnie. Misia tak jest mu tam dobrze - spuściłem głowę. Ona odwróciła się do mnie. Lekko uniosła moją brodę.
- Ty tez cierpisz, nawet bardzie. Ty Jasia widziałeś - bez słowa wtuliła się we mnie.
Brat Mateusz pomógł mi przy pogrzebie naszego synka. Poznał mnie ze swoim znajomym księdzem, to w jego parafii ma odbyć się ta cała ceremonia. Cały czas trzymałem ja za rękę, mi samemu było ciężko patrzeć na tę mała, białą trumienkę. Mała skrzyneczka, a w niej nasz synek. Musiałem się wyłączyć, dla niej. Musiałem być oparciem, w przenośni i dosłownie. Natalia tak bardzo to przeżywała. Starałem się ją wspierać, ale bałem się, że już nie dam rady. Chłód kościoła pozwalał mi nie zemdleć tam. Było gorąco a ja czułem w sobie ogromny chłód. Najbardziej się bałem o nią. Kiedy trumienka z małym zjechała w dół, Natalia w tuliła się we mnie jak mała dziewczynka. Gładziłem ją po plecach, ona tylko cicho szlochała. Asia z Matyldą, stały obok. One tez płakały, a ja nawet tego wcześniej nie widziałem, poczułem uścisk na ramieniu. To był Szymon, wtedy dotarło do mnie ,że mamy wspaniałych przyjaciół. Po wszystkim, poprosiłem ich, aby poczekali na nas przy bramie. Chcieliśmy zostać z naszym synkiem sami. Natalia ukucnęła, obok kopczyka ziemi, przejechała dłonią po tabliczce z imieniem Jasia. A ja trwałem przy niej mocno tuląc do siebie. Wiedziałem jak ona tego potrzebuje, a i sam bałem się, że bez niej nie dam rady.
CZYTASZ
Nigdy nie puszczę Twojej dłoni
ContoOpowieść autorstwa mojego i @Margaret2626. Miłosz i Natalia pracują ze sobą juz jakiś czas, są zgranym zespołem. Ale czy taka znajomość przetrwa, kiedy jedno z nich skrywa tajemnice, tajemnice które wpakują go w kłopoty, czy ta relacja ma szanse prz...