Cz. 44

252 13 2
                                    

Natalia POW. Cała powrotną drogę myślałam o całej tej sytuacji, byłam na niego zła. Na jednego i drugiego, ale tęskniłam za Nikolą, ona była dziś jakaś taka tulaśna. Bałam się czy aby znów nie jest chora, albo czuje tą napięta atmosferę między mną i Miłoszem. Wróciłam do domu, on już w progu na mnie czekał z bukietem czerwonych róż. Uśmiechnęłam się lekko, ale nie wiedziałam co mam myśleć.
- Kochanie zapraszam na obiad. Jesteś głodna? - zapytał z troską, chyba chciał się wybielić w moich oczach.
- Teraz będzie tak, że nabroisz a potem kwiaty, obiad? Myślisz, że to wystarczy - rzuciłam z ironią, on tylko spojrzał na mnie smutny.
- Misia przepraszam - rzucił już chyba milionowy raz - Ja już nigdy tak nie zrobię, wiem poniosę karę. A wiesz, że Jaskowska dzwoniła - zmienił temat.
- Tak co, a co chciała? - nie powiem, przestraszyłam się. Trochę obawiałam się, że zaszkodziłam mu tą rozmową z komendant.
- Nie zawiesza mnie, ale mam dwa tygodnie bezpłatnego urlopu - powiedział to jakby z ulgą.
- To dobrze, no chyba, że znów narobisz jakieś głupoty - rzuciłam beznamiętnie.
- Misia proszę. Wybacz mi - jęknął, łapiąc mnie za dłoń - Nie odpuścisz mi?
- Daruj Miłosz - westchnęłam - Martwiłam i bałam się o i Ciebie. Dobrze gdzie Niki?
-Śpi w pokoju - patrzył na mnie z bólem.
-Wstaw kwiaty do wody - uśmiechnęłam się pod nosem. Z Miłoszem spędziliśmy miły wieczór, Góral za wszelką ceną starał się robić wszystko, żebym nie była na niego zła. Nie powiem przechodziło mi powoli, ale on nie mógł o tym wiedzieć, nie mogłam od tak pokazać, że mogę mu wybaczyć i zapomnieć. Po obiadokolacji Miłosz zabrał się za sprzątanie, a mnie wysłał do łazienki na długi prysznic po ciężkim dniu, nie protestowałam. Zniknęłam w łazience na jakieś 30 minut, uwielbiałam patrole z Aśką, ale ten był wyjątkowo ciężki, dużo wezwań i ta rozmowa z Jaskowską. Wyszłam z łazienki w domu panowała ciemność. Miłosz jeszcze krzątał się w kuchni, bez słowa poszłam do sypialni. Położyłam głowę na swojej połowie i odpłynęłam myślami gdzieś daleko. Myślałam o Miłoszu, o tym co się stało, jak zareagował. Kochałam go, ale powoli zaczynam się obawiać, do czego może prowadzić ta jego zazdrość, te wybuchy. Nie wiem ile tak leżałam, kiedy poczułam jak jego dłoń oplata mój brzuch. Z początku nie zareagowałam.
- Kotuś przepraszam - wyszeptał całując mnie za uchem. Bez słowa wtuliłam się w niego. Głowę położyłam na jego ręcę, a jego dłoń przykryłam swoją. Cholernie mi go wczoraj brakowało.
- Obiecaj, obiecaj mi, że będziesz na niego uważać - wyszeptałam nie odwracając się nawet.
- Obiecuje - musnął moją szyje - Obiecuje - powtórzył tuląc mnie mocniej. Miłosz składał czułe pocałunki na tyle mojej głowy, jak by chciał mnie uśpić. Uśmiechałam się pod nosem, nie widział tego, a ja tylko mocniej tuliłam się do jego klatki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Nagle usłyszałam jak by cichy płacz, powoli otworzyłam oczy. Miłosz spał wtulony we mnie, dopiero po chwili do moich uszu doszedł głośny płacz mojej córeczki. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do jej pokoju. Nie spała stała w swoim łóżeczku i głośno płakała.
- Mami! Mami! - krzyczała płacząc, rączki miała wyciągnięte w moją stronę. Szybko wyjęłam ją z łóżeczka i mocno przytuliłam.
- Skarbie co się stało? - spytałam tuląc ją do siebie. Dopiero po chwili poczułam, że jest cała rozpalona - Boże Niki - dotknęłam jej czułka. Mała płakała tak mocno, że powoli zaczynała się dusić - Miłosz! - krzyknęłam wypadając z sypialni - Miłosz wstawaj! - krzyczałam, jedną ręką szturchałam Górala, drugą trzymałam Niki. On powoli otworzył oczy, dopiero jak nas zobaczył zerwał się na równe nogi.
- Miśka co się dzieję?!- zerwał się na równe nogi.
- Nie wiem - mówiłam spanikowana - Niki ma gorączkę, wysoką. Boże Miłosz ona jest cała rozpalona, do tego ciężko oddycha - mówiłam spanikowana. Góral podskoczył do nas.
- Księżniczko co się dzieję - głaskał ją po główce. Miłosz spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach.
- Miłosz trzeba z nią do lekarza, albo nawet wezwać pogotowie - Niki coraz bardziej ciężko oddychała.
- Masz rację, kochanie masz rację - malutka zanosiła się coraz mocniej płaczem i coraz mocniej dusiła się.
- Dzwonie po pogotowie, Miłosz a Ty spróbuj ją jakoś uspokoić - przekazałam Miłoszowi córeczkę. Mała była tak mocno rozpalona, on tylko bujał ją, ta zaś mocno tuliła się mocno do niego. Nawet nie chciała ssać swojego smoka. On zawsze ją jakoś uspokajał, ale nie dziś. Miłosz bujał zapłakaną Niki, był przerażony tak samo jak ja. Mała dusiła się i zanosiła płaczem jednocześnie. Miła już włoski mokre od potu. Podczas rozmowy z dyspozytorką myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Chyba gdyby ona była obok udusiła bym ja gołymi rękami.
- Jak to nie przyślecie karetki? Nie to nie jest, tylko sama gorączka - byłam wściekła, najchętniej bym ja rozszarpała - Jakbyśmy mogli to byśmy ją zbili, ale ona ma prawie 40 stopni. Nie proszę pani ...  moja córeczka się dusi. Oddycha bardzo ciężko - warknęła wściekła jak stado os -Posłuchaj kobieto, jeśli mojemu dziecku coś się stanie, jeśli się udusi to ja rozpętam takie piekło wam w tej stacji, że już nigdzie nie znajdziecie roboty. Oskarżę was, podam do sądu. Znam nie jednego prokuratora, sama pracuje w policji. Oskarżę o nie udzielenie pomocy, a i wszystkie kontrole się tam na was rzucą. Nawet i telewizja. To jak? - kobieta po drugiej stronie przestraszyła się. Obiecała przysłać karetkę. Podałam jej dokładny adres, pozostawało nam czekać. Miłosz patrzył na mnie zszokowany, a ja podeszłam do nich. Ucałowałam płaczącą córeczkę w rozpalone czółko. Zabrałam ją od niego, mała się wtuliła mocno we mnie. Bałam się cholernie się bałam. Miłosz szykował ją, na moją prośbę do szpitala. Nie całe 10 min. później przyjechało pogotowie. Specjalnie wyjęłam swoją blachę na wierzch, aby doskonale wiedzieli z kim maja do czynienia. Miłosz pokręcił tylko głową, a ja pchnęłam go w stronę lekarza. Musieliśmy lekko przytrzymać Nikolę, mała była bardzo przestraszona. Oddech miała płytki, ciężko oddychała.
- I jak zabierzecie ją? Jeśli jej się coś stanie to ja ześlę wszystkie kontrole świata na was, rozpętam piekło. Rozpętam takie piekło, że nie będzie już odwrotu, do samego ministra zdrowia pójdę. To jak - wysyczałam przez ściśnięte zęby, ale w środku cała dygotałam.
- Proszę pani, proszę się uspokoić - lekarz był opanowany - Zabieramy mała do szpitala. Arek podpinamy tlen - rzucił w stronę młodego chłopaka - Zabieramy dziewczynkę do szpitala miejskiego. Możecie państwo jechać za nami. Musimy przeprowadzić dokładniejsze badania, na chwilę obecną podejrzewam zapalenie płuc.
- Nie jadę z córką - lekarz spojrzał na mnie zrezygnowany - Tak jadę i nie zmienię zdania. Córeczki samej nie zostawię. I nie ma dyskusji - złapałam szybko cieniutką kurtkę i ruszyłam za ratownikami, dając wcześniej Miłoszowi szybkiego buziaka. Miał dojechać do nas z jej rzeczami. W karetce trzymałam moją córeczkę za rączkę, głaskałam po główce. Mała może i trochę lepiej oddychała, ale dalej była rozpalona i na półprzytomna. A ja tak cholernie się, bałam o nią. Może jej nie urodziłam, ale pokochałam ja nad życie. Nie przeżylibyśmy jakby jej coś się stało. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się, jak na złość akurat zadzwonił telefon. Bałam się, że to Miłosz dzwoni prowadząc auta, ale nie to był Jacek. Byłam zła, nie miałam ochoty na jakieś rozmowy, teraz liczyła się tylko ona.
- Natalia nie przeszkadzam? - zapytał, ale szybko przeszedł do sedna sprawy - Czy możesz jutro przyjść wcześniej do pracy?
- Nie - warknęłam przez łzy, byłam zła wściekła, zrozpaczona. Praca to ostatnia rzecz o której myślałam, w tym momencie.
- Natalia co znaczy nie? Natalia jestem twoim przełożonym, co to ma znaczyć - czułam, że się spiął.
- Nikola jest chora, teraz jestem z nią w karetce. Jak myślisz? Jak mam w tym stanie biegać z bronią po mieście? Jak ja się tak bardzo boję - jęknęłam, rozkleiłam się.
- Natalia ok. Rozumiem, dobrze przepraszam. Masz wolne jutro. Jak coś daj nam znać. Postaram się załatwić wolne na jutro, ale nie wiem co dalej, Trzymajcie się tam.
- Ok dzięki Jacek - rozłączyłam się i przytuliłam twarz do buźki Niki, głaszcząc ją po główce.
Miłosz POW. Jak mogłem byłem, jak naj szybciej w szpitalu. Natalia z nasza córeczka już były na miejscu. Od razu podbiegłem do Misi i mocno ją przytuliłem, był cała roztrzęsiona. Po chwili dostrzegliśmy naszą księżniczkę, mała była nie przytomna, z Natalią podeszliśmy do niej.
- Niki. księżniczko. Tu tata jesteśmy tu z mamusią. Kochanie nie bój się - ucałowałem ją w czółko.
- Przepraszam państwa. Zabieramy dziewczynkę na badania, proszę się udać do lekarza i podpisać dokumenty - pielęgniarka wskazała nam pokój lekarski. Szybko załatwiliśmy papiery i czekaliśmy na nasze dziecko, aż wróci z badań. 
PÓŁTOREJ GODZINY PÓŹNIEJ. 
Natalia siedziała wtulona we mnie, mała już była na sali. Dostała leki przeciw gorączkowe, dalej miała maseczkę z tlenem. Jednak było widać lekką poprawę. Było gdzieś tak około pierwszej w nocy.
- Kochanie, wracaj do domu - musnąłem ją delikatnie w skroń - Jesteś zmęczona, a jutro praca.
- Nie Miłosz zostanę. Jacek dał mi wolne - pogłaskała mnie po policzku, patrząc mi prosto w oczy.
- Misia wracaj do domu. Martwię się o Ciebie - przytuliłem ja do siebie mocno.
- Nie kochanie nie zostawię was samych. Ona taka nie spokojna, zresztą w domu bym nie zmrużyła oka. Bez słowa wtuliłem nią w siebie, była taka przerażona, przerażona i zmęczona widziałem to zmęczenie na jej twarzy. Niki zaczęła kręcić się niespokojnie, Natalia oderwała się ode mnie i nachyliła nad łóżeczkiem, pogłaskała ją po główce szepcząc coś do uszka. Niki od razu się uspokoiła. Gdzieś półgodziny później, przyszedł lekarz.
- Mam wyniki badań Nikoli. Tak jak podejrzewał lekarz pogotowia, Nikola ma zapalenie płuc. Jeszcze nie wiemy na jakim podłożu, ale wdrożyliśmy już leczenie.
- Panie doktorze proszę być szczery z nami - rzuciłem - Czy ona wyjdzie z tego?
- Proszę być dobrej myśli. Trafiła do nas szybko. Dostanie leki i co najmniej tydzień to spędzi w szpitalu. Teraz musi spać, gorączka spada. Za raz przyjdzie pielęgniarka, mała dostanie kroplówkę. Proszę być dobrej myśli - uśmiechną się i wyszedł. Natalia objęła mnie mocno za szyję i schowała twarz w zagłębieniu mojej szyi.

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz