Cz. 79

245 8 2
                                    

2 Godziny później. 

Miłosz POW. Otworzyłem oczy, światło które wpadało przez okno cholernie mnie drażniło. Myślałem, że moja głowa eksploduje. Przetarłem twarz dłońmi, dopiero teraz do mnie dotarło co się stało. "Natalia mnie zabije" pomyślałem obiecałem wrócić, trzeźwy a wyszło no właśnie ... Powoli wstałem, na stoliku obok łóżka stały dwie szklanki wody i tabletka, szybko popiłem tabletkę całą szklanką wody. Z drugą już nie było tak łatwo była cholernie kwaśna, z lekkim trudem, ale udało mi się. Spojrzałem na zegarek było kilka minut po drugiej. Za niecałe 2 godziny mieliśmy być u wujka, na samą myśl chciało mi się płakać, miałem ochotę zostać w domu, w łóżku, ale przecież Miśka mnie zabije, na samo wspomnienie o tym. Musiałem ją jakoś przeprosić, udobruchać. Z wielkim trudem zwlokłem się z łóżka. Powoli szedłem na dół ojciec krzątał się w kuchni, kiedy jeden z garnków upadł mu na podłogę, moja głowa mało nie pękła. Trzymałem się za nią, kiedy ujrzałem Natalię. Miała zamiar wejść do kuchni, złapałem ją za biodra, przyciągając lekko do siebie.
- Misia przepraszam - wymruczałem jej do ucha. Ona odsunęła mnie od siebie.
- Przestań, weź lepiej prysznic. Cały śmierdzisz wódką -  prychnęła zła - Szybko, bo zaraz musimy wychodzić.
- Oj Misia, ale Ty ze mną. Przeproszę Cię mocno, bardzo mocno - ponownie przyciągnąłem ja do siebie. Ona posłała mi wściekłe spojrzenie, odepchnęła mnie mocniej niż wcześniej.
- Amorów Ci się zachciało? Zapomnij - warknęła ponownie - Na górę, już!
- Miśka - jęknąłem. Ona tylko prychnęła zła. Była taka niewzruszona. Było mi przykro, ale też wstyd.
- Nie gap się tak. Na górę, już. Masz szczęście, że chcę iść z tobą gdziekolwiek dziś. Że chcę w ogóle chcę - Jak zbity pies wziąłem ten cholerny prysznic. Było mi tak cholernie źle. Głowa mnie bolała niemiłosiernie, mimo leków. Miałem kaca, a jeszcze w głowie czarne myśli się mi kłębiły. Czułem jakiś pod skórny lęk, bałem się ,że Natalia po tej akcji zechce odwołać ślub. Nie wiem co bym zrobił wtedy, jak to bym przeżył. Przecież nie mogę jej stracić, za bardzo ją kocham. Usiadłem na brzegu łózka i zatopiłem się we własnych myślach, po moim policzku mimowolnie spłynęła łza. Tak sama z siebie, nawet nie potrafiłem się powstrzymać.

Natalia POW. Zszokował mnie ten widok Miłosz siedział na łóżku, a po jego policzku płynęła łza. Nie wiedziałam co mama myśleć, może byłam dla niego za ostra, ale on też przesadził. Mimo, że rozczulił mnie , ale postanowiłam być twarda. Przecież on nie może tak robić, łamać obietnice. Po za tym kara musi być. Dopiero po chwili mnie zauważył, otarł łzę tak abym nie widziała. Podszedł do mnie i przytulił się mocno. Odsunęłam się od niego po chwili, szybko podałam mu koszulę. Wiedział co ma robić, ja bez słowa zniknęłam w łazience. Musiałam się wyszykować na wizytę. On stał i patrzył na mnie smutno.
- Masz gumę, aby nie było czuć - podałam mu listek. On tylko kiwną smutno głową. Był taki blady, martwiłam się o niego.
- Dziękuję - wydukał smutno - Przepraszam jeszcze raz.
- Masz zaproszenia? Sprawdź. Utrzymasz pion? - rzuciłam zła, chodź powoli miękłam.
- Mam, mam. Misia wybaczysz mi? - złapał moją dłoń
- Miłosz spieszymy się, pożegnajmy się z Nikolą - rzuciłam ruszając w stronę malutkiej. Przytuliłam ją mocno, ale kiedy Miłosz zegnał się z nią ta odsunęła się niezadowolona. Czuła alkohol i nie spodobało jej się o, nie dziwiłam się malutkiej. Miłosz z miną zbitego psa ruszył za mną do auta. Nikola właśnie zaczęła swój maraton Krainy Lodu wszystkie części, oczywiście będzie oglądać z dziadkiem. Wszystkie i pewnie kilka razy to samo. Jego chrzestny zdecydowanie przyjął mnie lepiej niż ciocia Gosia. Oczywiście wujek Mikołaj chciał się napić z siostrzeńcem, nie musiałam nic mówić Góral sam odmówił wykręcając się lekami na przeziębienie, wujek chciał, żebym to ja napiła się zamiast Miłosza, że on poprowadzi. Skłamałam, że po lekach które wziął nie może prowadzić, a odbijemy sobie na ślubie, nie był zachwycony, ale nie nalegał. Dziś poszło nam zdecydowanie szybciej, widziałam jak Miłosz ledwo stoi, dlatego u wujka jak i kuzynów pożegnaliśmy się dość szybko. Wykręciłam nas Niki, w sumie prawda było, że ząbkuje, jedynie co to skłamałam, że mama dzwoniła, że Nikola bardzo marudna,  że boli i do tego gorączkuje. 
 Godz. 21.30  
Podjechaliśmy z Miłoszem pod dom, on całą drogę do domu i po jego rodzinie starał się mnie przeprosić, czułam że powoli mięknę, ale nie mogłam na to pozwolić. Bez słowa wysiadłam z samochodu i udałam się do domu.
- Jesteśmy - przywitałam się z mamą, która akurat była w kuchni - Jak Nikola? Ma temperaturę?
- Trochę, ale nie chciałam jej dawać leków, lepiej na noc niech spokojnie śpi - uśmiechnęła się lekko - Ogląda z dziadkiem, dopiero niedawno udało mi się ją przekonać na kąpiel - odparła zmęczona - Zrobiłam jej mleczko, nic innego nie chciała. Jesteście głodni? Zrobię wam kolację.
- Mama odpocznie - zabrałam jej butelkę Nikoli - Uśpię Nikolę i zrobię nam kolację, jedliście z tatą?
- Nie jeszcze nie, Nikusia nie chciała puścić dziadka. Ja poszłam na zakupy trochę posprzątałam.
- Przecież bym rano pojechała - uśmiechnęłam się - Nakarmię Niki i zrobię kolację. Mama niech odpocznie -  zgarnęłam leki i wyszłam z kuchni kierując się do salonu, Niki siedziała przy dziadku, niby oglądała, ale wierciła się na kanapie, a ta bawiła nóżką, smokiem - Byłaś grzeczna  córeczko? - spytałam siadając obok niej. Tata lekko uśmiechnął się do mnie.
- Mami - krzyknęła wtulając się we mnie - Gde tati?
- Tatusia boli główka - pogłaskałam ją po główce - Poszedł na górę, weźmiemy syropek i zjemy mleczko dobrze? - Ona tylko kiwnęła na tak, szybko dałam jej syropek, mama miała rację jej czółko było ciepłe. Niki grzecznie wzięła lekarstwo i już po chwili przeskoczyła na moje kolana. Wtulona we mnie zaczęła jeść swoje mleczko, delikatnie bujałam ją kolanem, a ta bawiła się swoją stópką i moimi włosami. Zawsze kiedy była chora zachowywała się jak by była zdecydowanie młodsza. 
- Dziecko może już wystarczy - odezwał się tata, kiedy Niki już prawie spała - Przecież to nie jego wina. 
- Tata go nie broni, bo przypominam, że on nie był tam sam - westknełam poprawiając sobie Niki na rękach, mała już dawno przestała jeść swoje mleczko, teraz tylko bujałam ją, żeby zasnęła głębiej - Położę Niki i zrobię kolację tata niech pilnuje, żeby mama nic nie robiła ma odpocząć. Ja 10 minut i zejdę -  Niech się tata nie martwi, cierpienie uszlachetnia - zaśmiałam się wychodząc z Nikolą na rękach. Z córka na rękach poszłam na górę, mała spała już dość mocnym snem. Już w progu widziałam jak Miłosz stoi w oknie, był taki zamyślony, smutny, ale nie mogłam mu odpuścić, już wiele razy coś obiecywał, a potem. Trzeba raz na zawsze go tego oduczyć. Po cichu weszłam do pokoju, ułożyłam Nikole w łóżeczku turystycznym. Przykryłam córeczkę kołderką, podałam misia, delikatnie pogłaskałam po główce.  
- Za 15 minut możesz zejść na kolacje - rzuciłam kiedy odeszłam od łóżeczka.
- Kochanie - Miłosz odwrócił się w moją stronę - Przepraszam - spojrzał na mnie smutno, po czym złapał moją dłoń - Miśka porozmawiaj ze mną, proszę.
- Za 15 minut kolacja, mama jest zmęczona, ja zresztą też - rzuciłam udając obojętną - A po kolacji sprzątasz razem z tatą.
- Tak, kochanie. Zresztą zostaw leć pod prysznic ja zrobię kolację - powiedział mijając mnie w drzwiach - Na co masz ochotę skarbie? Zresztą zrobię tą jajecznice, którą tak uwielbiasz. Z pomidorkami cebulką - rzucił muskając mój policzek i już go nie było.  Całe ogarnięcie zajęło mi jakieś 15 może 20 minut, zeszłam na dół Miłosz razem z tatą kończyli kolację. Na stole stała już jajecznica, oni kończyli robić tosty i herbatę.
- O jesteś już kochanie, siadaj - uśmiechnął się odsuwając mi krzesło Mama tylko cicho się zaśmiała patrząc na mnie.
- Nikusia już śpi? Jak ząbki? - spytała kiedy panowie stawiali herbaty.
- Tak śpi, nawet szybko zasnęła. Dałam jej syropek i mam nadzieję, że dziś już prześpi całą noc.
- Misia spokojnie, dziś ja będę do niej wstawać - przerwał nam Miłosz. Nie miałam serce mówić mu przy rodzicach, że śpi na kanapie - Smacznego - odparł nakładając mi jajecznice.
Kilka naście minut później.
Razem z mama wstałyśmy od stołu, panowie mieli posprzątać i dołączyć do nas. Nie wiem jak mama, ale ja musiałam naszykować mu pościel, wszak będzie spać na kanapie. Muszę być twarda, bo znów skończy się jak zawsze. On przeprasza, całuje, przytula kończymy w łóżku i ja wybaczam. O obiecuje, że to ostatni raz, ale nie dziś. Nie dziś śpi na kanapie. Nikola smacznie spała wtulona w misia, a ja wyciągnęłam poduszkę i koc. Ledwo stanął w drzwiach, był w ogromnym szoku kiedy wcisnęłam mu naszykowane rzeczy w dłonie.
- Ale Miśka - jęknął żałośnie. Zrobił oczy jak kot ze Shreka, myślał, że mu ulegnę - Dlaczego? Przecież przeprosiłem i przepraszam cały czas? Misia ja zajmę się Nikolą, wyśpisz się.
- Nie potrzebuje pomocy, dam radę -prychnęłam odwracając się od niego - Przepraszasz i przepraszasz, a potem i tak swoje robisz. Śpisz na dole.
- Misia daj mi ostatnia, ale to ostatnia szansę - jęczał jak mały chłopczyk - Co rodzice powiedzą? Misia?
- Nie wiem, ale coś wymyślisz, nie ja się opiłam. Kara musi być. Mam dość tych twoich ciągłych obiecanek. Miłosz nie przedłużaj - lekko wypchnęłam go za drzwi, zamknęłam je mu przed nosem. Stał i pukał jeszcze chwilę - Przestań i na dół. Nikolę obudzisz - warknęłam wściekle. On westchnął, zrobił minę zbitego psa. Nawet jego błagalne oczy mu nie pomogły, w duchu miękłam i to bardzo, ale ostatkiem silnej woli nie ugięłam się.
Miłosz POW.  Nie miałem wyjścia, dalsze stanie pod drzwiami nie ma sensu. Miska i tak mnie nie wpuści, a Nikola się obudzi i będzie dopiero wtedy. Rodzice się zlecą, mała w ryk i ona wściekła jak osa. Nie, nie przeczekam, jutro będzie lepiej. Oby, ślubu jeszcze nie odwołała, to dobry znak. Udałem się powolnym krokiem na kanapę, w drzwiach wpadłem na ojca. Tak samo jak ja dzierżył koc i poduszkę.
- Tato Ty też? - westchnąłem patrząc na jego minę. Był zaskoczony i smutny.
- Tak synku, tak - poklepał mnie po ramieniu - Przepraszam synu.
- Da tata spokój, mogłem nie mieszać-zaśmiałem się lekko, co mi pozostało - Jakoś przeczekamy do rana.
- Racja, racja. No to chodź rozłożymy kanapę - razem z tata rozłożyliśmy owy mebel. Szybko pościeliliśmy sobie.
- Tata ja nie mam trzech lat - prychnąłem kiedy ten pogładził mnie po głowie tak jakbym miał trzy lata.
- Oj Miłoszek, bo przypomniały mi się stare czasy - zaśmiał się lekko. No tak jak coś się nam śniło przychodziliśmy z Elą do rodziców - Jak miałeś tyle lat co Nikola i ząbkowałeś, a Eli coś się śniło. Ale ty już wiesz co to znaczy.
- Tak, tak śpijmy tato. Śpijmy - przytaknąłem, głowa mnie znów zaczęła boleć. Nigdy więcej alkoholu. Nie mogłem spać, za to tata spał jak suseł. Usłyszałem krzątanie na korytarzu. Szczęk zamka w drzwiach utwierdził mnie w przekonaniu że, ktoś wychodzi. Podskórnie czułem że to Natalia, zabrałem swój koc i cicho wyszedłem. Natalia stała na podwórzu, jej twarz oświetlał blask księżyca. Delikatnie okryłem ją kocem.
- Żebyś nie zmarzła - położyłem koc i odwróciłem się, miałem wracać do domu. Nie chciałem jej denerwować.
- Miłosz poczeka j- poczułem jej ciepły dotyk dłoni na mojej - Poczekaj kochanie.
- Kochanie?
- No strzel teraz focha? - tupnęła nogą - Nie nie ważne już.
- Nie Misia, to nie tak - przytuliłem ją do siebie - Misia ja przepraszam Cię, przepraszam -klęknąłem przed nią.
- Setny raz już - pokiwała głową - Miłosz ja nie chcę się kłócić. Tęsknię.
- Ja też, nie wiesz jak bardzo. Nie umiem już żyć bez Ciebie - wstałem i wbiłem swoje usta w jej. Lekko oparła się, ale nie minęła minuta uległa mi.
- Wybaczam, ostatni raz. Więcej razy nie będzie. Nigdy - dodała poważnie, a ja złapałem ja w ramiona i obróciłem wokół własnej osi - Puść wariacie - śmiała się głośno - Teraz grzecznie wracasz do taty spać.
- Ej Miska - udałem obrażonego - Nie mogę z Tobą?
- A tata? Co sam? - pogładziła mój policzek - Nie grzeczny syn. Ja Ci dzieciństwo przypominam, a ty?
- A ja kocham Cię - ponownie wbiłem w nią swe usta - Tata śpi, armaty go nie obudzą. No chodź -wymruczałem ciągnąc ją do siebie. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę. Ona tylko cicho zaśmiał się, kładąc głowę na moim ramieniu. Delikatnie położyłem ją na łóżku, już chciałem ją pocałować i moja dłoń wędrowała pod jej koszulkę, gdy Nikola się obudziła.
- No idź do niej. Obiecałeś - Natalia zaśmiała się poprawiając na łóżku.
- Oczywiście królowo. Lecę do aniołka - musnąłem ją w skroń - Kocham Cię zawsze. Pamiętaj to proszę.

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz