Cz. 35

267 13 0
                                    

Miłosz POW. Zadzwonił tata, właśnie usypiałem Niki. Mała od rana była bardzo marudna, nie chciała jeść i coraz bardziej kaszlała. Była bardzo tulaśna, nie chciała mnie puszczać nigdzie. Odebrałem telefon z mała na rękach.
- Ciocia - Niki się ożywiła, liczyła, że to dzwoni Natalia.
- Nie księżniczko, to dziadek - ucałowałem ją w czubek głowy - Tata, no co tam u was?
- Miłosz synku musisz jak najszybciej do nas przyjechać - przestraszyłem się.
- Ale tato o co chodzi? Co się stało? Tato? - pytałem przejęty.
- Miłosz musisz przyjechać. Musisz to pilne.
- Tata powiedz proszę. Nikola jest chora, a Natalia pracuje. Co się dzieje? - miałem złe przeczucia.
- To sprawa życia i śmierci. Miłosz rodzina jest najważniejsza - powiedział mocno tajemniczo.
- Ale tato coś z mamą, Elą czy Staszek? Coś z nimi? - ciągle pytałem. Chciałem uzyskać więcej informacji.
- Tak to mamy też dotyczy. Synu spróbuj się wyrwać. Proszę to pilne - rzucił i się rozłączy.
- Tato, tato... - krzyknąłem do słuchawki. Na darmo odpowiedział mi tylko sygnał zakończonego połączenia. Miałem ogromny mętlik w głowie, strach brał nade mną górę. Tata nie powiedział nic konkretnego, tylko, że coś z mamą. Cholernie się bałem, po ostatniej kłótni z nią, nasze relacje nie były jakieś bardzo dobre, ale teraz bałem się o nią i to cholernie. Jak najszybciej ubrałem Nikolę, wiem Natalia mnie zabije, ale to tylko chwilę. Ja muszę jechać do Czarciej. Oby tylko się Miśka zgodziła.
Natalia POW. Miłosz stał przede mną cały zdyszany, Niki opierała główkę o jego ramię. Byłam w szoku, co on tu robił, z chorą Nikolą. Mała pokasływała cały czas, w pierwszej chwili pomyślałam, że ten zazdrośnik przyszedł mnie pilnować, zobaczyć swojego zastępcę. Byłam zła, że naraża Nikolę, jej zdrowie.
- Co wy tu robicie? Miłosz czy Ty mnie pilnujesz? - rzuciłam zła na niego.
- Natalia to nie tak. Ja przepraszam, ale czy zajmiesz się małą? - zapytał nieśmiało, a ja dopiero teraz zauważyłam, że jest coś nie tak.
- Miłosz co się dzieje?
- Tata dzwonił, muszę jechać do Czarciej. Cos z mamą - w jego oczach widziałam strach o rodzicielkę. Rozumiałam go doskonale - Nie wiem co się dzieje. Ja wiem robię kłopot, ale Kinga ona nie może, jest w innej pracy. Natalia czy możesz, przepraszam.
- Góral, przestań. Ja zajmę się Niki. nie masz za co przepraszać, jedź ostrożnie tam. Daj znać nam jak coś. ok? - położyłam dłoń na jego, Niki przeszła na moje ręce. Chciałam go przytulić i pocałować, ale póki co, powstrzymałam się. I tak czułam przewiercające plecy, spojrzenie Wiśniewskiego. Martwiłam się o Miłosza i o jego mamę, może i ta kobieta mnie nie lubi, ale to jego mama. Jak najszybciej chciałam uzupełnić raporty, aby mała zabrać do domu. Nikola była chora, lepiej aby wygrzała się pod kołderką. Córeczka siedziała mi na kolanach, tuliła się mocno do mnie, ciumkała swój smoczek. Jedną rączkę trzymała mi na piersi, Wiśniewski gapił się na nas. Zauważyłam, że i Niki też mu się przygląda.
- Ehh chciałbym być na miejscu tej małej - wypalił Dawid, z tym swoim uśmieszkiem na twarzy - Tak trzymać rękę, tam gdzie ona.
- Idiota - prychnęłam cicho, nie chciałam się wdawać w żadne utarczki słowne, Niki się męczyła siedząc tutaj - Już księżniczko idziemy do domku, potem baja - ucałowałam ją w główkę.
- No jak wolisz obcym bachorem się zajmować - zakpił jak zawsze.
- Ty Dawid licz się ze słowami - warknęłam wściekła - Chyba tak mamusia na ciebie mówiła?
- Dobra, dobra - ruszył w naszą stronę - No cześć młoda - chciał złapać małą z rączkę.
- Be, nie ne. Ić se - mała prychnęła na niego i pokazała mu język - ne ne lubi.
- Nie strasz mi dziecka - odwarknęłam. Ten tylko obrzucił mnie pogardliwym spojrzeniem.
- Pewnie nie wychowane po tym, co z nim stałaś? - rzucił wściekle - widać. No ale jak wolisz, tę kluskę. To proszę bardzo, a moglibyśmy się dzisiaj nieźle zabawić - rzucił teczkami z dokumentami o moje biurko. Bez słowa pożegnania, czy cokolwiek wyszedł. Szybko dokończyłam raporty, pobieżnie przejrzałam raporty Wiśniewskiego. Tutaj przynajmniej było wszystko ok. Nikola nie mogła się, już doczekać powrotu do domu. Niespodziewanie dal nas Dawid wrócił z powrotem, milczący usiadł przy swoim biurku. Nagle na radio odezwał się nasz dyżurny, musiałam się, pilnie stawić u komendant. Niestety nie mogłam zabrać ze sobą Nikoli, u Jaskowskiej byli jacyś ludzie z BSW. Nie miałam wyjścia, musiałam zostawić go na chwilę z Dawidem. Ten o dziwo zgodziła się, mama nie chciała mnie puścić, ale dałam jej kartkę i kredeczki z jej plecaczka. Miała narysować laurkę dla tatusia. Liczyłam, że szybko się uwinę i wrócę do małej, a i może po drodze spotkam kogoś kto zajmie się Niki gdyby miało się przedłużyć.
3 Osoba POW. Wiśniewski został sam z Nikolą, mała zawzięcie rysowała, ale z daleka było widać jak pociąga noskiem i lekko pokasłuje. Brunet uważnie przyglądała się córeczce Miłosza, zastanawiał się kim jest ta mała i kim jest jej ojcem.
- Ej dziewczynko chcesz batonika - Wiśniewski z odpakowanym batonikiem podszedł do Nikoli, ta tylko spojrzała na niego i pokręciła przecząco główką.
- No młoda takie małe to lubi słodycze - brunet dalej podtykała batonik dziecku - No młoda, a kto jest twoim tatusiem? Gdzie mamusia? Kim dla Ciebie jest Natalia? - brunet dociekał - No ciekawe co ukrywa ta nasza aspirant? - prychnął. W pewnej chwili chciał wziąć mała Bachledę na ręce. Dziewczynka w wyniku choroby zwymiotowała na Wiśniewskiego. Wściekły brunet jak najszybciej odstawił mała, a sam zaczął czyścic swoje ubranie. Nie panował nad sobą.
- Co Ty mały smarku narobiłaś? Co!? Ty mały nie wychowany bachorze - krzyczał - Matka z ojcem nie nauczyli porządku? To ja cię nauczę. Ty głupia klucho - krzyczał. Wystraszona Nikola płakała, gdy Wiśniewski podniósł rękę. Chciał uderzyć dziecko. Właśnie się zamierzał gdy do pokoju wpadła jak burza Natalia. Szybko odepchnęła Wiśniewskiego od malutkiej, próbując uspokoić płaczące dziecko. Nikola była roztrzęsiona i rozpalona.
Natalia POW. Już z daleka słyszałam krzyk w naszym pokoju, kierowana złymi przeczuciami wpadłam tam jak burza. Wiśniewski wymierzał się, dłonią nad moja córeczką. Nie myśląc długo, odepchnęłam go bardzo mocno. Mała bardzo płakała miała ubrudzoną buźkę.
- Co Ty kretynie wyprawiasz? - krzyknęłam wściekła, lulając Niki.
- Co ja wyprawiam? Co ja? To ta klucha, zrzygała się na mnie - warknął wściekły - Cały śmierdzę.
- To małe dziecko, do tego chore. Ty chcesz je bić, jesteś normalny - chyba głupio się łudziłam, że to prawda.
- Tak? To jej stary po cholerę ją tu przyprowadza? A ty w mamuśkę się bawisz? - był zły chyba zaczęłam się go obawiać, ale nie pokazywałam tego po sobie.
- Nie interesuj się. Jeszcze raz zrobisz takie coś, a stracisz rękę - warknęłam groźnie. Ten tylko wyszczerzył swoje zęby w szyderczym uśmiechu.
- Grozisz mi? - złapał mnie za dłoń, przybliżył twarz do mojej. W jego oczach było coś takiego mrocznego - Złość piękności szkodzi.
- Ty uważaj sobie. Jesteś jakiś... - sama nie wiedziałam co mam myśleć, byłam pewna, że wzbudza we mnie strach i obrzydzenie.
- No jaki, no jaki? - krzyczał, w tym, momencie do pokoju wpadł Jacek.
- Co się tu dzieje do cholery? Co to za krzyki? - Jacek patrzył na nas zły.
- Nic się je zapytaj - zakpił - Mamusia broni córuni - śmiał mi się prosto w twarz. 
-  Natalia - jęknął Nowak, Nikola mocno płakała.
-Tak, broniłam Nikoli. Ten tu chciał ją uderzyć - powiedziałam prawdę - Niki jest chora.
- Nie powinna być z ojcem? - zapytał zły Jacek - Dobra bierz ją do domu, jutro porozmawiamy, a Ty Wiśniewski do mnie. Natychmiast - Nowak zgarnął Wiśniewskiego, a ja wściekła na tego całego Dawida wróciłam z Niki do domu. Mała była zmęczona i rozpalona. Musiałam podać jej leki. Całą drogę do domu Nikola płakała, byłam wściekła na Wiśniewskiego pewne gdyby nie Nowak, strzeliła bym mu w końcu. Nasz pierwszy dzień, a ja miałam już ochotę go zabić.
- Kochanie nie płacz - tuliłam ją mocno do siebie, Niki oplatała mnie rączkami mocno za szyję, jej nóżki oplatały mnie w pasie. Delikatnie zdjęłam jej kurteczkę - Weźmiemy leki, a potem obejrzymy baje - ucałowałam ją we włoski.
- Ne, ne - pokręciła przecząco główką.
- Myszko - pogłaskałam ją po główce, sadzając na kolankach. Leki leżały na stole, jedna ręka chwyciłam Niki drugą zgarnęłam leki. Mała nie była chętna, ale po długie batalii udało się i nasza księżniczka wzięła swoje leki. Miłoszowi udało się ugotować lekki obiad, ale on musiał poczekać, aż Nikola pójdzie spać, albo chociaż trochę uspokoi - Baja? - spytałam uruchamiając telewizor.
- Tat, kiainia liodiu - wymruczała wkładając sobie smoka do buzi - Tuli - wymruczała pod smoczkiem i wtuliła się we mnie tak, żeby widzieć. Z moim dwupakiem jestem już 2 miesiąc, z Niki w sumie już 3 miesiące, a krainę lodu widziałam już po 2 razy każdą część. Nikola uwielbiała Krainę, oczywiście Elsa była najlepsza, a Olaf najsłodszy. Brunetka wtulona we mnie oglądała bajkę, co jakiś czas tylko pokasływała, albo pociągała noskiem. Całe szczęście pod ręką miałam butelkę z soczkiem i wodą, co jakiś czas wmuszałam w nią chociaż małe łyczki.
- To co Nikuś teraz am, a potem się wykąpiemy co? - spytałam biorąc ją na ręcę, nasz film się właśnie skończył.
- Ne, ne - zaczęła marudzić - Ne am - kręciła główką - boli, boli - pochlipywała cicho, tuląc się do mnie mocno. Zaczęłam ją bujać, tuląc do siebie mocno.
- Ciiii - Niki była marudną i to bardzo, gorączka, katar i ten ból gardła. Uspakajałam Niki, kiedy zadzwonił mój telefon, odebrałam bez patrzenia.
- Natalia możesz mi wyjaśnić o co chodzi? - w słuchawce odezwał się Nowak - Nie przeszkadzam? - dodał, kiedy zapewne usłyszał Niki.
- Nie, co tam Jacku? - spytałam chodząc po mieszkaniu.
- Możesz mi wyjaśnić, o co chodzi z Nikolą, tą całą aferą i gdzie w tym wszystkim jest Bachleda? - no tak mogłam się spodziewać, że Jacek w końcu odezwie się i zapyta o to co się stał.
- Tata Górala zadzwonił dziś, nie wiem do końca o co chodzi tylko, żeby przyjechał do Czarciej, coś z mamą, nie wiem co. Niki jest chora, a Kinga opiekunka jest w drugiej pracy czy coś, Miłosz nie miał co zrobić z Nikolą, a znasz go musiał pojechać.
- Cholera to rzeczywiście - odparł - Nie masz informacji od niego o co chodziło?
- Nie póki co nie - sama się martwiłam o jego mamę - Księżniczko ciii, masz smoka - szepnęłam podając Nikoli smoczka.
- A to z Wiśniewskim?
- Niki ma zapalenie gardła, do końca nie wiem o co poszło, albo jak to poszło, ale ta cudowna księżniczka na niego zwymiotowała - zaśmiałam się na samo wspomnienie o tym jak Nikola urządziła tego pajaca - Tylko, że Wiśniewski jest niezrównoważony i chciał ją za to uderzyć - dodałam wściekle.
- Żartujesz? - nie musiałam go widzieć, widziałam że robi duże oczy.
- Nie tylko, ani słowa Góralowi bo przecież by go z miejsca zabił.
- Nie no jasne. Natalia Wiśniewski musi mieć jakieś plecy wyżej. Nie wiem dokładnie co i jak, ale takie chodzą słuchy. Uważajcie z Miłoszem.
- Lepiej niech on uważa - prychnęłam - Nie będę się z nim cackać.
- Natalia wiesz co mam na myśli, widzę jak on na Ciebie patrzy, jak Miłosz wróci to ...
- Przyjaźnimy się tylko z Bachledą - odparłam naturalnie.
- Dyżurny wie więcej niż Ci się wydaję - zaśmiał się, a mi zrobiło się głupio sama nie wiem czemu. - Dobra Natalia na jutro coś Ci ogarnę u Jaskowskiej nie przychodź zajmij się córką. Ja jakoś uciszę Wiśniewskiego. Tylko pamiętaj, uważajcie na niego.
- Jesteś, aniołem - uśmiechnęłam się sama do siebie całując Niki we włoski - Dzięki Jacek.
- Polecam się, nie przeszkadzam bo słyszę, że Niki marudna. Na razie.
- Dzięki, cześć - powiedziałam i się rozłączyłam. Zastanawiałam się skąd Nowak wie takie rzeczy, ale w sumie był dyżurnym. 
- Kocham Cię córeczko - szepnęłam całując ją w rozpalone czółko.

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz