Cz. 4

292 10 0
                                    

Natalia POW. Wczoraj świetnie bawiłam się z Miłoszem i Niki, mała zasnęła znów na moich kolanach. Dziś od rana miałam świetny humor, Nawet Matylda zasugerował czy aby się, nie zakochałam. Sama już tego nie wiedziałam, Miłosz to świetny facet, taki oddany, troskliwy i coś mnie przyciąga do niego. Psychicznie i fizycznie, a jego córeczka to żywe srebro, jest taka słodka i kochana. On jak zwykle już był pierwszy i już czekała na mnie herbatka.
- O już jesteś, jak zwykle ten pierwszy. Jak po wczorajszym? - posłałam mu ciepły uśmiech.
- No wiesz ktoś pani aspirant herbatkę musi zrobić - zaśmiała się - Dziękujemy, że z nami byłaś, świetnie się bawiliśmy. Niki padła ze zmęczenia, ledwo małą wykąpałem, tak była zmęczona.
- Szczęśliwa, to najważniejsze - upiłam łyk herbaty, jak zwykle pyszna - Solidne sanki miała, dobrze, że nas utrzymały.
- Jak będzie więcej czasu, to pojedziemy do Czarciej. Tam są dopiero górki. Sanki ma solidne, mój tata jej odnowi, po siostrzeńcu, ale jak tata jej odnowił to jestem ich pewny.
- Dbasz o małą. Pewnie też laurki dla twoich rodziców zawiezie im kochana wnusia?
- A dobrze, że mi przypomniałaś, to od Nikoli - Miłosz podał mi kartkę, były na nim malutkie serce i kilka różowych kresek. Chyba mieli być to ludzie - Od małej, dla cioci. Od rana rysowała.
- Piękne, podziękuj małej. Kochana - uśmiechnęłam się.
Miłosz POW. Sam nie wiedziałem czy mam dać jej ten rysunek, sam nie wiem czemu narysowałem to serce. Byłem chyba zaspany, jak mała się obudziła o prawie piątej rano. Narysowałem a ona już nie pozwoliła mi zabrać kartki, malutka ale czasem bardzo uparta. Natalia to przyjaciółka, świetna kobieta. Tylko ja już chyba nigdy nie, będę potrafił się, na nowo zakochać. Zaufać komuś, lubię ją nawet bardzo, ale czy tylko to przyjaźń? Czy nie zaczyna robić się nie bezpiecznie. Przecież przez następne 18 lat, to Nikoli muszę się poświęcić, to ona jest tą najważniejszą kobietą w moim życiu. Bałem się, że Natalia pomyśli sobie za dużo, nie chcę jej ranić, ani niszczyć naszych relacji. Uśmiechnęła się, na szczęście nie drążyła tematu serca.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ. 
Dziś nasza służba przebiegała nam w miarę spokojnie, jedna poważniejsza interwencja. Kłótnia małżeńska, na całe szczęście jak odjeżdżaliśmy, para już namiętnie godziła się. Na przerwę zajechaliśmy na komendę. Miłosz poszedł do naszego pokoju odnieść nasze kurtki, ja jeszcze chwilę luźno gadałam z Asią. Wracałam do naszego pokoju, żeby go zgarnąć do bufetu niechcący usłyszałam fragment nie przyjemnej rozmowy. Już chyba domyśliłam się z kim on rozmawiał.
- Przypomniałaś sobie o nas...serio?...a o Nikolę nie zapytasz?...ona tęskni....jak to cię to nie obchodzi? To twoje dziecko....Kaśka...Kaśka. nie zapytasz czy zdrowa....jesteś bezczelna....niech Ci on da....przecież jestem biedakiem....sama mi to wykrzyczałaś...tylko tego chcesz? A Nikola?....nie nie dam Ci tych pieniędzy...to pieniądze Nikoli...jej pieniądze, na studia, szkołę...niech twój gach Ci da...Daruj sobie. Myślałem, że chcesz chociaż jako matka. Dobra skończ. Nie jeszcze raz nie - rozłączył się , ciężko opadł na krzesło. Schował twarz w dłonie, potem wyprostował się, westchnął. Był zły, smutny, wściekły, sama nie wiedziałam co czuł. Nie dziwiłam się mu.
- Dużo słyszałaś? - odezwał się nagle, ja nie myślałam, że mnie widział.
- Trochę. Przepraszam, ja chciałam tylko.. - nie wiedziałam jak mam tłumaczyć się.
- Nie ważne. Na Ciebie nie gniewam się. Natalia idź sama na obiad, ja nie mam ochoty. Idę się przejść - wstał i wyminął mnie, nawet nie zabrał ze sobą kurtki.
Natalia POW. Osłupiałam, jednak szybko wyrwałam się z tego marazmu. Złapałam nasze kurtki i radia, od spotkanego młodego dowiedziałam się, gdzie poszedł. Był tam, na dachu komendy. Stał na krawędzi dachu, przeraziłam się, zamarłam. Bałam się, że chce zrobić jakąś głupotę. Przerażona, ale i wściekła na niego powoli podchodziłam do niego, bałam krzyknąć czy coś. Z tymi sprawami bywa różnie, a ja nie mogłam dopuścić do tragedii. Nie wybaczyła bym sobie nigdy tego, jak Nikoli spojrzała bym w oczy. Dla tego też, byłam na niego cholernie wścieła, mówi, że ją kocha, a chce skrzywdzić tak bardzo? Zostawić samą na tym świecie? Niby są dziadkowie i ciocia, ale to on jest jej ojcem.
- Miłosz - zaczęłam delikatnie - Zejdź proszę. Miłosz.
- Natalia mówiłem chce być sam - westchnął.
- Zejdź proszę. Załóż tą kurtkę, zachorujesz, a Nikolą kto się zajmie? Sama zostanie, sama biedna - chciałam jakoś psychologicznie go podejść.
- Nie jestem taki głupi, nie bój się nie skoczę. Nie przez tę ... Nikola to cały mój świat. Nie zrobię jej tego - zszedł z krawędzi i założył kurtkę którą zabrał ode mnie. Nigdy się tak nie bałam, jak te kilka chwil temu, tak cholernie się bałam że skoczy, że zrobi coś głupiego. On założył kurtkę i wyszedł bez słowa, zostałam sama na tym pieprzonym dachu. Nie wytrzymałam usiadłam na krawędzi, schowałam twarz w dłonie. Sama nie wiem kiedy po moich policzkach popłynęły łzy, emocję puszczały. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje, poczułam znajome perfumy. Przytulił mnie do siebie, odepchnęłam go.
- Natalia ja przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć. Nie myślałem, że ty to tak odbierzesz - tłumaczył się. Oparta dłońmi o barierkę, patrzyłam w dół próbowałam się uspokoić.
- Wiesz jak się cholernie bałam o Ciebie, o twoją córkę? Jak ja bym jej w oczy spojrzała? - załkałam, on delikatnie odwrócił mnie do siebie. Patrzył mi głęboko w oczy - Wiem kochasz ją, ale dziecko...
- Nie kocham jej, może już nie kocham. Zraniła mnie cholernie mocno, tak bardzo ją kochałem, ale mam dziecko. Ona nie jest tego warta - odwrócił wzrok.
- A jednak, gdyby nie Niki pewnie zrobił byś jakąś głupotę? Mam rację, dlaczego nic nie mówisz? To prawda nie zaprzeczaj - znów łzy cisnęły mi się do oczu. Perspektywa, że go niema, że zrobił cos głupiego raniła tak cholernie.
- Ja ... Nie. Zraniła, zdradziła. Nie chcę jej widzieć, ale Nikola to jej dziecko. Głupi pomyślałem, że ona chce coś naprawić, z córką pobyć. Nawet jak by chciały mogły by się spotykać, to jej mama, nie bronił bym. A ona...wiesz co chciała? Pieniędzy, kasy, tylko tyle. Nie rozmawiać z dzieckiem, nie obchodzi ona jej, tylko jej kasa - mówił z przejmującą goryczą -Jej ciotka zapisała Nikoli sporą sumę pieniędzy, mała jak dorośnie będą już jej. Będzie miała na studia, na start, na ważne wydatki, to jej pieniądze. Kaśki to nie obchodzi, zostawiła ją i jeszcze chce okraść. Powiedz dlaczego byłem taki głupi? Jak ja mogłem ją poślubić? Ona nie była taka, a może i była? Ostrzegali mnie, a ja ją kochałem mocno.
- Miłosz to nie twoja wina, mój mąż też był największym błędem w życiu. Nie możesz się winić. My to mamy pod górkę - on nie powiedział nic, przytulił mnie mocno. Chciałam coś powiedzieć, ale Jacek odezwał się na radio.

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz