Cz.6

301 11 1
                                    

Natalia POW. 

- Aresztowany?! To jakaś pomyłka! Miłosz przecież ... - odezwałam się jako pierwsza - Jakie ma zarzuty? - stanęłam przede nim.
- Proszę Pani - zaczął jeden z nich, a ja spojrzałam na niego wściekle.
- Starsza aspirant Wieczorek jak już coś - prychnęłam.
- Aspirat sztabowy Bachleda dowie się wszystkiego na komendzie - odparł kompletnie niewzruszony. Wypadłam z pokoju jak burza .
- Leć po komendant - wparowałam do pokoju Jacka jak tornado - Szybko! Przyszli z wojewódzkiej chcą aresztować Miłosza!
- Co?! - Jacek momentalnie wstał, był tak samo zdziwiony jak ja.
- Leć! Ja ich zatrzymam - rzuciłam wybiegając. Wpadłam do pokoju, Miłosz coś się z nimi dochodził. Niki była przerażona, tuliła się do niego tak mocno.
- Proszę się nie awanturować i zapraszam z nami. Jeżeli chce Pan córka może jechać z nami na komendę - chciał już go zabrać, ale stanęłam obok nich.
- Najpierw to Panowie wyjaśnia, za co go chcecie aresztować! - nie wiem co we mnie wstąpiło, ale byłam gotowa bronić go mimo wszystko.
- Proszę się nie wysilać nie dowie się Pani starszy aspirant tego od nas - rzucił jeden z nich. Właśnie wtedy weszła Jaskowska.
- Ktoś wyjaśni mi co tu się dzieje? Czemu chcecie aresztować mojego podwodnego? 
- Tego dowie się na przesłuchaniu. Nie mamy czasu jedziemy - jeden z nich chwycił jego dłoń, szybkim ruchem uwolniłam go.
- Może nie przy dziecku - warknęłam na nich.
- Talia daj spokój - spojrzał na mnie przerażony - Weź ją - chciał podać mi Niki, ale ta wpadła w histerię.
- Ne, ne! Tata ne!!! ta.ta ne!!!! - krzyczała, a mi pękało serce. Niemal na siłę wyrwałam ja z rąk Miłosza tuląc do siebie mocno.
- Proszę Cię zaopiekuj się nią - szeptał, czułam jak do kieszeni wkłada mi kluczyki od auta. Widziałam ich wzrok na sobie - Dowiem się o co chodzi i wrócę - sama nie wiem czemu, ale kiedy się odsuwał złapałam jego dłoń, on tylko na mnie spojrzał. Nikola tak bardzo płakała, czułam że zaraz i ja wybuchnę.
- Panowie tak nie można - komendant chciała coś wskórać, ale na marne.
- Z całym szacunkiem Pani komendant, ale nie możemy Pani nic powiedzieć. W niedługim czasie pojawi się u Pani nasz naczelnik - rzucił łapiąc Miłosza pod rękę. Góral szybko ucałował mała w policzek, ta chciała go złapać, ale szybko przytuliłam ja mocniej, tak żeby nie mogła się wyrwać.
- Ta.ta. ne ne! - krzyczała, a po jej policzkach płynęły łzy, tak bardzo próbowała mi się wyrwać.
- Zostaniesz z ciocią tatuś niedługo wróci -  wyrwał się temu policjantowi i pogłaskał ją po główce.
- Zaopiekuje się nią - tylko tyle umiałam powiedzieć. Nie rozklejając się.
- Idziemy - rzucił ten drugi. I już po chwili wyprowadzali go.
- Ne ta.ta !!! Cio. Cio ta.ta!!! - krzyczała na pół komendy, a mi pękało serce, miałam ochotę płakać razem z nią.
- Już Cii - kołysałam ja - Ciii Nikusia Ciii - tuliłam ja tak bardzo do siebie, a ona płakała wtulona we mnie - Co tak stoisz leć dowiedz się czegoś! - krzyknęłam na Nowaka.
- Natalia co mam zrobić? - spojrzał na mnie zdziwiony. Nawet Jaskowska nie wiedziała co ma zrobić.
- Cholera nie wiem - usiadłam z Niki, zaczęłam ja rozbierać. Mieli od razu wychodzić młoda była w kurtce, od tego płaczu była już cała mokra - Dowiedz się no co tak stoisz! - krzyknęłam.  Kiedy tylko rozebrałam płaczącą Nikole wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. Nikola cały czas płakała, ten płacz rozdzierał mi serce.
- Natalia może jedz z nią do domu - odezwała się komendantka - Jest przerażona.
- Poczekamy. Muszę wiedzieć o co chodzi - głaskałam jej główkę na przemian całując. Mała powoli się uspokajała. Z czasem trochę udało mi się, uspokoić Niki, może nie płakała, ale była cały czas przerażona. Mała tuliła się do mnie i nie chciała puścić, wołała Miłosza praktycznie cały czas, chcąc jakoś ją odciągnąć od wszystkiego dałam jej kartkę, a z jej plecaczka wyciągnęłam kredki. Nie chciała rysować, ale na wspomnienie o tacie, niezgrabnie coś kreśliła. Minęła już druga godzina, Miłosz nie wracał. Jacek dalej nic nie wiedział po za tym, że dopiero co naczelnik z wojewódzkiej przyszedł. Wcisnęłam mu córkę Górala, a sama udałam się w stronę gabinetu komendant. Chciałam wejść od razu, ale drzwi były uchylone. Wbrew sobie stałam i słuchałam całą rozmowę.
- Żądam natychmiastowego zwolnienia aspiranta sztabowego Miłosza Bachledy, najlepiej dyscyplinarnie - naczelnik wypowiedział to wręcz rozkazującym tonem.
- Chwileczkę, panie Nowacki. Ja jestem tu komendantem i przede wszystkim ja decyduję kogo zwalniam i za co. Chcę dowiedzieć o co aspirant Bachleda jest oskarżony - Jaskowska starała zachować spokój.
- Radzę go zwolnić. Natychmiast, bo inaczej czekają was wszystkich konsekwencje służbowe.
- Pan mi grozi? Proszę mi nie rozkazywać. Ja też pana o coś pytam cały czas? - warknęła Jaskowska.
- Gwałt, o gwałt. Aspirant sztabowy Miłosz Bachleda został oskarżony o gwałt na byłej żonie Katarzynie Bachledzie. Chyba teraz pani rozumie, że trzymanie takiego osobnika na komendzie to nie za dobry pomysł. Renata - naczelnik zmienił ton na łagodny.
- Czy są twarde dowody? Czy ta kobieta, na prawdę tak zeznała? - Renata jakby nagle zwątpiła w Miłosza. Nie wytrzymałam wpadłam tam jak burza. Nie myślałam logicznie.
- Na prawdę wierzy pani w jego winę? Na prawdę chce pani go zwolnić i to dyscyplinarnie? Złamać mu życie? Jeśli jest nie winny? - krzyczałam Jaskowska chciała mnie wyprowadzić za drzwi, Nowacki tylko kpiąco się uśmiechał.
- Renia pospiesz się, tu masz kartkę podpisz to zwolnienie-rzucił kpiąco do komendant.
- Na prawdę? Pana to bawi? Jest pan -Jaskowska przerwała mi gestem dłoni - Póki nie ma dowodów, twardych dowodów nie pozwolę go oczerniać. Co ja mówię jakie dowody, on tego nie zrobił. Nie zrobił i już. On ją kochał i by jej nie skrzywdził, mimo iż sama go skrzywdziła. On tego nie zrobił, on kocha swoje dziecko. Mówił mi, że chce aby matka widywała swoją córkę. To jego żona nie chce widzieć małej, to ona jest pozbawiona praw rodzicielskich - mówiłam jak najęta, łzy cisnęły mi się do oczu. Jak trafi do aresztu jak on to wytrzyma?
- Natalia spokojnie. Nie Reniu, tylko młodszy inspektor Renata. Nie nie podpiszę, Ona ma rację, nie było wyroku. Aspirant Bachleda zostaje zawieszony - patrzyłam jak zaczarowana na Jaskowską.
- Ale pani komendant? Jak zawieszony? On jest nie winny - jęknęłam.
- Do wyjaśnienia - rzuciła stanowczo - Musiałam - dodała cicho.
- Jak chcesz Renia. Chcecie mieć BSW na głowie, to ok. I zastopuj swoich podwładnych, ta Ci jeszcze kogoś pobije - kpił wychodząc.
- Uważaj sobie pan bo... 
- Natalia, przestań - skarciła mnie przełożona. 
-Natalia co to miało być? Co Ty wyprawiasz, przerywasz nam rozmowę, mało go nie pobiłaś? -Jaskowska była wściekła.
- Pani komendant, a miałam pozwolić, żeby został zwolniony? Niech przeprowadzą śledztwo, cokolwiek, ale nie teraz. On jest nie winny. Nie winny. Ta jego żona..
- A znasz ją? Coś Cię łączy z Miłoszem? - wypaliła.
- Przyjaźń. On ma dziecko, sam ją wychowuje. Jego żona nie ma praw do małej, naćpana przyszła na sprawę w sądzie, a teraz chciała kasy Niki. Ona się na nim mści bo jej nie dał -Jaskowska patrzyła jak zaczarowana.
- Jeśli jest niewinny, zostanie to udowodnione. Miłosz zostanie w areszcie do wyjaśnienia. Pytanie co z córką?
- Zostaje ze mną - rzuciłam stanowczo - Nie oddam jej do pogotowia opiekuńczego, obiecałam mu to.
- Ale Natalia procedury? - Renata westchnęła.
- Obiecałam mu się nią zająć. Niedługo mała ma urodziny - Otarłam łzę.
- Czy dasz radę? - zapytała z troską -  Jak coś zadzwoń do Emilki albo Leny. Możesz nawet do mnie - dotknęła mojej dłoni posyłając ciepły uśmiech.
- Dam radę - westchnęłam - Dam dla nich.

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz