CZTERY DNI PÓŹNIEJ.
Natalia POW. Dziś Niki wraca do żłobka, a Miłosz do pracy. Póki co nie mamy wspólnych patroli, rozmawiałam o tym z Jaskowską, potrzebuje kilku dni do przemyślenia tego. Nie cieszy mnie to, że jeszcze jakiś czas spędzę z Wiśniewskim, ale jeśli to mają być ostatnie dni u boku tego pajaca to się poświęcę. Miłosz pojechał rano na komendę, dziś miałam wolne rano miałam odwieść Niki do żłobka, a potem spotkać się z mamą, miałyśmy spotkać się już kilka dni temu, ale choroba Nikoli.
- Chodź księżniczko - złapałam ją za rączkę wchodząc do środka. Dziś pierwszy dzień po chorobie, mała nie mogła się już doczekać. Co prawda jest piątek, ale Nikola tak bardzo chciała.
- Dzień dobry - rozbierałam Nikole kiedy jedna z opiekunek podeszła do nas - Zapomnieliśmy zadzwonić do Pana Miłosza - mówiła jak by nie pewnie.
- Tak? - spojrzałam na nią zaciekawiona - Zadzwonić po co? Coś się stało?
- Jutro jest 26 maja - mówiła patrząc na Nikolę, a ja zrozumiałam o co chodzi. Kompletnie straciliśmy z Miłoszem poczucie czasu, wstyd przyznać, ale kompletnie o tym zapomnieliśmy: choroba Nikoli, ten wyjazd Górala no i ten pajac Wiśniewski - Dziś dzieci przychodzą z mami - mówiła patrząc to na mnie to na Niki, no tak nikt chyba nie wiedział kim dokładnie jestem dla Miłosza, a Niki mówiła do mnie ciociu - Teraz już nic nie zrobimy - złapała mała za rączkę, widziałam, że Nikola patrzy na mnie, a jej oczka są cholernie smutne, może i miała tylko 2 latka, ale już dużo rozumiała. W mgnieniu oka podjęłam decyzję, jedyna prawidłową, odeszłam od kobiety i zadzwoniłam. Moja rozmowa nie trwała długo, kiedy się odwróciłam ich już nie było. Kontem oka zajrzałam do sali, Nikola siedziała na krzesełku, była smutna, widziałam to chociaż odległość była duża.
- Już jestem - powiedziałam kucając obok niej, Nikola od razu podniosła główkę patrząc na mnie, chyba od razu dostrzegła, że nie mam butów i kurki. W ułamku sekundy wtuliła się we mnie oplatając swoimi maleńkimi rączkami. Minęła może chwila kiedy opiekunki nas zawołały, Nikola spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczkami i pociągnęła za sobą. Usiedliśmy w kole, czułam się trochę jak za danych lat taki powrót do dzieciństwa. Niki od razu siadła między moimi nogami wtulając się we mnie pleckami., przytuliłam ją do siebie całując w czubek głowy. Pani Ilona zakreśliła nam plan dnia. Na pierwszy rzut szły zabawy rytmiczno /taneczne. Widziałam na sobie to spojrzenie matek, no tak nie znały mnie nie wiedziały kim jestem, a jak któraś mnie kojarzyła to pewnie jak Nikola mówi do mnie "ciociu" Mała bawiła się świetnie, tak bardzo się cieszyła, kiedy tańczyliśmy za rączki. Po naszych tańcach był mały poczęstunek, nalałam Niki soczku do kubeczka.
- Tofam ci ma - Niki patrzyła się na mnie tymi swoimi oczkami, miałam wrażenie że chciała powiedzieć do mnie mama, ale jakby się obawiała
- Co kochanie chciałaś powiedzieć? - pogładziłam jej policzek - Ja Ciebie też, mocno maleńka - mała nic nie odpowiedziała, pobiegła do innych dziewczynek. Tak bardzo bym chciała, aby powiedziała do mnie mamo. Po chwili wróciła do mnie z ciasteczkiem w kształcie serca, z uśmiechem mi go wręczyła. Była taka szczęśliwa
- Mas ciocia - kolejną zabawą było wspólne śpiewanie, nie wiedziałam, że jak na dwu latkę tak świetnie śpiewa. No i Miłosz już niech się szykuje, bo ja takiego talentu nie dam zaprzepaścić. Po małej przerwie usiadłyśmy wszystkie mamy i nasze dzieciaki do lepienia z plasteliny. Plan był prosty, na kartonie wyklejamy bukiety z plasteliny. Mała była w swoim żywiole, tak była zaaferowana pracą. Ja dzielnie pomagałam jej, stworzyłyśmy już niebieski wazon, potem łodygi, a na końcu wykleimy kwiaty.
- Tu, ti mami - nagle wypaliła mała, a ja na nią spojrzałam. Sama nie wiedziałam czy się pomyliła czy powiedziała do mnie mamo - Ti ti mami - pokazała paluszkiem gdzie mam przykleić różowego kleksa z plasteliny.
- Niki co powiedziałaś? - zapytałam niepewnie. Ona tylko przytuliła mnie do siebie, a że jej rączki były ubrudzone to ubrudziła mi bluzkę nie znacznie, ale jednak. Otarłam ja lekko
- Pseplm mami - powiedziała cicho.
- Nic nie szkodzi moja ukochana córeczko, moja córeczko - w moich oczach pojawiły się łzy. Teraz wiem już co czują kobiety kiedy ich dziecko pierwszy raz powie mama. Mimo, iż nie urodziłam jej to pokochałam tego malca tak jakby była moja, jakbym to ja ją urodziła. A jak pomyślę, że jej matka ją odtrąciła to czuję nienawiść do tej kobiety.
Z Niki wyszliśmy ze żłobka, gdzieś koło 13 taki krótki dzień, krótki ale cudowny. Kiedy Nikola powiedziała do mnie mamo, poczułam się tak wspaniale. Chyba nie mogłam sobie wymarzyć tego dnia piękniejszym.
- Pójdziemy teraz na ciacho dobrze? - spytałam wyciągając spacerówkę z bagażnika, Nikola grzecznie stała przy mnie. Trzymając mnie za nogę, była tak grzecznym dzieckiem, doskonale wiedziała, że na parkingu i ulicy nie wolno biegać - Poznasz moją mamę.
- Doba. Ciacho supel - powiedziała czekając, aż wpakuje ją do wózeczka, kiedy ją posadziłam patrzyła na mnie - Ti mami? - spytała mnie z nadzieją w oczkach.
- Oczywiście - pogłaskałam ją po główce - Jestem Twoją mamusią, a ty moją kochaną córeczką, a ja tak bardzo Cię kocham - ucałowałam ją w czółko.
- Tofam Cię mami - przytuliła mnie mocno - Baldźio, baldźio.
- Ja Ciebie też córeczko - uśmiechnęłam się do niej. Jej oczka tak bardzo się śmiały, była taka szczęśliwa - To co ciacho? - pogilgotałam ją po policzku.
- Tat! - klasnęła w rączki, poprawiając się w wózeczku. Uśmiechnęłam się sama do siebie, już po chwili pchałam wózek z Niki, mała siedziała grzecznie podśpiewując coś pod noskiem, była taka radosna. Już po chwili wchodziłam do kawiarni, ze względu na Niki zmieniłam miejsce na takie z kącikiem dla dzieci. Nikola znała to miejsce byłyśmy tu kilka razy z Aśką na kawie. Mama już na nasz czekała, sama nie wiedziała jaką mam dla niej niespodziankę. Już z daleka widziałam ten wymalowany szok na jej twarzy. Musnęłam mamę w policzek, a sama wyciągnęłam Nikolę z wózeczka, biorąc na ręce.
- Natalia co to za dziecko? - mama była w ciężkim szoku.
- Moja córeczka, Nikola. Niki przywitaj się z babcią - moja córeczka patrzyła się, z ciekawością na mamę, a mama na nią.
- Ce - mała wyciągnęła rączkę do mamy. Moja rodzicielka uścisnęła małą rączkę mojej księżniczki.
- Natalia chyba musisz mi wszystko wyjaśnić, co się tu u diabła dzieje?
- Mamo nie przy Nikoli - skarciłam mamę - Niki pobawisz się tam? - wskazałam małej kącik zabaw, młoda patrzyła swoimi oczkami to na nie to na rodzicielkę. Hipnotyzowała moją mamę już tymi oczkami. Po chwili kiwnęła główką i pobiegła przed siebie.
- Dziecko oszalałaś? - prawie krzyknęła, ale szybko zakryła twarz dłonią - Dalej zajmujesz się tą małą?
- Mamo, to moja córka kocham ja i jej ojca - wypaliłam na jednym wydechu. Musi znać prawdę
- Dziecko - jęknęła - Na prawdę? Ile ty go znasz? Ile znasz to dziecko? A co będzie jak będziesz mieć swoje?
- Kocham Miłosza i Nikolę, a jak będziemy mieli dzieci, ona będzie starszą siostrą - odpowiedziałam z godnie z prawdą
- Natalia, ale to obce dziecko. Ono chyba ma matkę? - patrzyła z niedowierzaniem na Nikolę. Mała grzecznie bawiła się z innym chłopczykiem.
- Ma, ale ona nie ma praw do niej - na samo wspomnienie Kaśki trzęsie mnie w środku.
- A jak się zjawi? co zrobisz? Ta mała jest obca, teraz mała ale zaraz dorośnie, zacznie się buntować, co zrobisz? - pytała i tylko pytała-A jak ci wypomni, że nie jesteś jej matką?
- Poradzę sobie. Moje własne też może się buntować, mam Ci przypomnieć ja buntowałam się ja, czy Matylda. Dam sobie radę, nie musisz się martwić - prychnęłam
- Pomyśl to obce dziecko, a ten facet i jej matka. Może wycofaj się póki czas?
- Mamo, nie. Zmieńmy temat. Ok? - miałam dość tych pytań, chciałam miło spędzić popołudnie
- Córeńko, tak marnujesz sobie życie. To obce dziecko - jęczała
- To moja córka. Ile mam powtarzać - warknęłam - Chciałam spędzić miło popołudnie z Tobą, ale jak nie to nie
- Dobrze zostańcie. Natalko siadaj proszę - powiedziała ze smutkiem w głosie. Zamówiliśmy z mama po ciastku i kawie, ska Niki wzięłam ciastko i herbatkę. Oczywiście poprosiłam o to żeby herbatka była jako pierwsza i szybko przelałam ja do jej buteleczki. Widziałam na sobie wzrok mamy.
- Niki córeczko chodź na ciacho - zawołałam ja jak tylko przyszło nasze zamówienie. Mała od razu przybiegła do mnie uśmiechając się przy tym słodko.
- Am, am- mówiła patrząc na mnie - Mami am - mówiła że słodko, tak szybko pokochałam jak słodko mówi mamusiu. Wzięłam ją na kolanka poprawiając jej lekko kucyki.
- Księżniczko uważaj dopiero byłaś chora - mówiłam karmiąc ja ciastkiem z menu dla dzieciaków. Ona tylko pokiwała główka na tak.
- Mami pic - powiedziała kiedy skończyła swoje ciacho. Widziałam jak moja mama się jej przygląda i na odwrót .
- Herbatka jest gorąca, pobaw się jeszcze chwilę i Cię zawołam.
- Doba - wyciągnęła rączki w moim kierunku, kiedy się schyliłam dała mi szybkiego buziaka i pobiegła.
3 Osoba POW.

CZYTASZ
Nigdy nie puszczę Twojej dłoni
Short StoryOpowieść autorstwa mojego i @Margaret2626. Miłosz i Natalia pracują ze sobą juz jakiś czas, są zgranym zespołem. Ale czy taka znajomość przetrwa, kiedy jedno z nich skrywa tajemnice, tajemnice które wpakują go w kłopoty, czy ta relacja ma szanse prz...