Cz. 67

239 9 3
                                    

Natalia POW.  Zostawiłam Niki w salonie, a sama poszłam otworzyć drzwi, byłam przekonana, że to Miłosz, zapomniał kluczy, nie ma ręki i jak otworzyć. 
- Tata - zdziwiłam się otwierając drzwi, był jakiś radosny, szczęśliwy.
- Cześć - musnął mój policzek wchodząc do środka - Jest Miłosz chciałem z wami porozmawiać?
- Poszedł na zakupy - przywitałam się z nim.
- Diadia - Niki wypadła na przedpokój, od razu wpadając w ramiona mojego taty - Ce - wymruczała wtulając się w niego. 
- Cześć wnusiu - uśmiechnął się do niej, całując w czubek głowy.
- Miłosz poszedł na zakupy, niedługo wróci - odparłam zamykając drzwi - Napijesz się czegoś?
- Może herbaty. Pozwól, że poczekamy aż wróci i porozmawiamy wszyscy.
- No dobrze - byłam zaskoczona, mój tata nigdy się tak nie zachowywał. Nie powiem bała się trochę, że coś się stało.
- No ile tu macie metrów kwadratowych? - zaczął jak tylko wróciłam z herbatą do salonu - I jeszcze wynajmowane pewnie.
- Tato nie wiem jakieś 48 metrów. Nasza sypialnia, pokoik Niki, kuchnia ,łazienka. Póki co nam starcza. Tak Miłosz je wynajmuje. A powiedz dlaczego pytasz? - nie powiem zaskoczyło mnie jego pytanie. On tylko lekko się uśmiechnął i wrócił do układania klocków z Nikolą. Mała zdążyła już przynieść swoje klocuszki.
- A czy myśleliście o jakimś apartamencie? Córcia pomyśl duża sypialnia dla was, pokój dla księżniczki i pokoiki dla jej rodzeństwa? Nowoczesny wystrój duża łazienka, kuchnia jak z katalogu - tata rozmarzony snuł wizje nowego domu - O córuś albo dom, tak dom z ogrodem. W lecie grille w ogrodzie, hamak, leżak w cieniu. Dzieciaki biegają swobodnie, a i psa czy kota możecie przygarnąć.
- Tak tato od razu owieczkę, tata Miłosza nam przywiezie z Czarciej - rzuciłam z ironią.
- Tat owiecka. Tat owiecka będzi? - Nikola radośnie klasnęła w rączki. Mój tata zaśmiał się tylko i pogłaskał ja po główce.
- Natalia, ja tu poważnie, a Ty? Małej narobiłaś nadziei - tata skarcił mnie lekko, ale cały czas był w świetnym humorze, co coraz bardziej mnie intrygowało.
- Ja też poważnie. Fajne wizję, ale na to potrzeba pieniędzy. Wiesz własny dom, ogród było by super. Tato sam wiesz jak jest - westchnęłam, racja było by super własny dom i ogród.
- Co Niki zbudujemy domek z klocków? - Niki tylko pokiwała główką - Potem jak tata wróci, to go pokażemy i może poprosimy go o taki? - Mała tylko zaśmiała się do niego jak ją tylko zagilgotał pod brodą.
- Tato, ale może nie rób jej nadziei. Już mówiłam, że nie jest to łatwe - odparłam smutno. Bałam się, że młoda za bardzo się nakręci, a potem będzie płacz. Kupno mieszkania to jedno a budowa czy zakup domu to znów inna sprawa. Przecież trzeba kredyt, a z nim może być różnie. Nikola z tata zabrali się z zapałem za budowanie domku z klocków. Patrzyłam na mojego ojca i nie mogłam go rozgryźć, był taki zadowolony. Wiadomo Nikola daje dużo szczęścia, ale to było cos innego. Cos czego nie chciał mi powiedzieć. Powinno mnie cieszyć, że jest zadowolony, że cieszy się życiem. Ale jakoś znów zaczęłam sobie wkręcać dziwne rzeczy, a największym idiotyzmem było to ,że ma inna kobietę. Tylko po co mu w takim razie Miłosz? Po to abym nie zabiła ich oboje, jego i tę wywłokę. Bał się, że bez Miłosza nie da sobie rady? Że tylko Bachleda mnie powstrzyma? Kilka razy próbowałam go zapytać o tą sprawę , z którą do nas przyszedł. Ten tylko milczał jak zaklęty, ciągle powtarzał, że czeka na zięcia. Dobrze, że Miłosz wrócił, bo chyba bym wybuchnęła z nie cierpliwości. Góral gdy zobaczył mojego tatę speszył się trochę. Zabrałam od niego siatki i zaniosłam do kuchni. Kiedy tata przywitał się, z nim. Kazał nam usiąść. Z powagą oznajmił nam, że czeka nas bardzo, ale to bardzo ważna wiadomość. Tylko nie wiedziałam czemu mam przynieść laptop. Czyżby do oglądania jego lafiryndy?
- Proszę - powiedziałam stawiając laptop na stoliku. Nikola opowiadała po swojemu, pokazując mu domek zbudowany z dziadkiem - Tato proszę powiedz o co chodzi?
- Natalko cierpliwości. Proszę córeczko, zaloguj się na swoje konto w banki. Nie pytaj tylko szybko się loguj - chciałam coś dodać, ale on mnie tylko ponaglił. Myślałam, że to jest jakaś sen, pomyłka. To co zobaczyłam po zalogowaniu wprawiło mnie w wielkie osłupienie. Prawie zemdlałam tam.
- No dziecko powiedz o tym Miłoszowi - zaśmiał się - Niech i chłopak wie.
- To jakaś pomyłka, nie to nie możliwe. Tato - wydukałam. On przejął laptop, pokazał jego zawartość Miłoszowi, ten mało nie upuścił Nikoli.
- To dla was. Matylda dostała taką samą część. Kupicie mieszkanie, czy dom. I może jeszcze zostanie - Spojrzałam na ojca jak na wariata.
- Tato skąd? Jak? Kiedy? - dukałam niedowierzając, Miłosz obioł mnie ramieniem, a Nikola wdrapała się do dziadka na kolana.
- Kumulacja milionów. Już opłacone wszystko, to z mamą podzieliliśmy wszystko i wam wypada po 7 milionów - wyszczerzył zęby i pogilgotała malutką, która słodko zaśmiała się, do niego.
- Nie tato nie mogę tego przyjąć. Nie to nie, nie mogę. Jeszcze dziś odeśle wam je - powiedziałam stanowczo.
- Nie Natalia nie to twoje i koniec. Macie kupić dom, adoptować psa, pojechać na wakacje i na wesele starczy - tata spojrzał na mój palec - Piękny, mój zięć ma gust. Nawet ojcu się nie pochwaliłaś.
- Tato, to nie tak. Zaręczyliśmy się nie dawno - tata przytulił mnie mocno.
- No to znaczy, że odmowy nie przyjmuję. Pieniądze są wasze. Miłosz odezwij się wreszcie. Co o tym myślisz? - tata patrzył na Bachledę wyczekująco - Ja mam tylko dwoje dzieci.
- Wie pan, to pieniądze Natalii i ona decyduje - oczywiście ja, ja mam decydować - Ja nie mam prawa.
- Masz masz. Mężem jej będziesz, ale dobrze, że liczysz się z jej zdaniem - poklepał go po ramieniu, ja z wrażenia usiadłam, Nikola szarpała mnie rączką, dopiero wtedy wybudziłam się i mocno ją przytuliłam. Musiałam zgodzić przyjąć się, te pieniądze. Tata nie dał by mi spokoju, za dobrze go znam. Poczta by przysłał, kurierem, albo podrzucał by mi je do skutku, gotówkę, żywą gotówkę. Tatuś zadowolony wrócił do domu, a ja mało tam nie zemdlałam. Miłosz stał nade mną i wachlował mnie czymś, był przestraszony, że coś mi jest. Wydukałam ledwo, aby przyniósł mi szklankę wody. Nikola pobiegła za nim, chyba się przestraszyła.
- Misia co się dzieje? Misia kochanie dobrze się czujesz? - Miłosz pytał zatroskany, w jednej dłoni trzymał córkę, a w drugiej szklankę wody.
- A jak myślisz? Jak byś się czuł jak byś miał na kącie 7 milionów - krzyknęłam na niego ściszonym głosem. Duszkiem wypiłam całą szklankę wody - Co ja mam zrobić?
- Misia, ja nie pomogę Ci. To twoje pieniądze, ja nie mam prawa się wtrącać - odparł poważnie, a mnie to zdenerwowało.
- I co sama mam dom czy mieszkanie wybierać? - prychnęłam - No to jak?
- Natalia, ale to będzie twój dom. To facet powinien zarobić na mieszkanie, a poza tym to pieniądze twojego ojca. Co on sobie pomyśli?
- Nie kochanie, to będzie nasz dom. Nasz i Nikoli. Kupimy coś, a reszta będzie dla naszej córki - zadecydowałam za nas w końcu. Wbiłam się natychmiast w jego usta - Miłosz ale, póki co nikt nic nie wie dobrze?
- Oczywiście kochanie. Nie chcę tu wycieczek rodziny, którą widziałem jakieś 10 lat temu i są dziesiątą wodą po kisielu-zaśmiał się całując mnie w skroń - A po za tym dobrze, że twój tata nie zaginą. Dopiero by było.
- Miłosz - prychnęłam, ale miał rację. Śmiać mi się chciało jak sobie wyobraziłam to, ale z drugiej strony. To nie wiem co bym wtedy zrobiła bym.
- Był bym z tobą cały czas-odparł Miłosz, jakby czytał mi w myślach. Miłosz wziął na ręce naszą księżniczkę. Dobrze, że trochę ochłonęłam, mała się uspokoiła trochę. Widziałam jak bała się o mnie. Ucałowałam ją w czubek głowy, ona szybko przeskoczyła w moje ramiona.
- A księżniczka pokażesz nam jeszcze raz ten domek? - Miłosz wskazał na kwadracik z klocuszków.
- Tat tati - malutka kiwnęła główką i szybko zeskoczyła z moich rąk. Usiedliśmy oboje obok niej. Ona z zapałem opowiadała co i jak, gdzie zamieszkają jej lalki i figurki z jaja niespodzianki. Była przy tym rozbrajająco urocza. Nawet nie wiem kiedy, we trójkę przeglądaliśmy oferty domów, mieszkań. Mimo wątpliwości cieszyłam się na myśl o nowym domu. Już wyobrażałam sobie nasze pierwsze święta tam, razem. Nikolę przy choince, wspólnie ubranej, jak rozpakowuje prezenty, a i to szczęście, kiedy spełnią się nasze plany. Rodzinny obiad, może jego mama mnie polubi, a moja zaakceptuje Nikolę, jako wnuczkę? Położyłam głowę na jego ramieniu, on tylko odwrócił się i pocałował mnie, w skroń. Uśmiechnęłam się. Z nim jest mi tak dobrze.
KILKA DNI PÓŹNIEJ. 
 Ciągle nie mogłam w to wszystko uwierzyć, cudowny narzeczony, ukochana córeczka, jego rozwód. Po śmierci Jasia, którego nigdy nie zapomnimy, byłam pewna, że między nami będzie koniec, a ja odejdę od nich. Nasze życie się kończy, nasze wspólne życie się skończy. Ale teraz wiem, że będzie wszystko szło w dobrym kierunku. Łapałam się na tym, że nawet w pracy szukałam w necie ogłoszeń. Maiłam ogromną ochotę podzielić się, tym z Asią, ale na razie z Miłosze musimy poczekać. Właśnie wracałyśmy z Zatońską z interwencji. Bojka dwóch zakochanych nastolatków o dziewczynę. Jak romantycznie, ciekawe czy Miłosz by tak walczył o mnie? Ja na pewno Kaśce kudły bym wyrwała. Byłam w takim dobrym humorze, że dostali tylko pouczenie, chodź tatuś dziewczyny to by ich na 20 lat wsadził do więzienia, a on obok nich. Dobrze, że go córka mocno trzymała, nie wiem po co nas wzywał. Jak tylko zobaczyłam ten dom, od razu kazałam jej się zatrzymać. Ten dom był piękny, duży, nowoczesny, w stanie surowym jeszcze. Miał duży plac, to pewnie i duży ogród. To nawet lepiej, możemy urządzić tak jak chcemy. Zrobiłam zdjęcie tablicy z numerem telefonu na płocie. Byłam ciekawa jak jest w środku.
- Oj Natalia co tak patrzysz? - zaśmiała się Asia - Już planujesz taki dom. No nie powiem imponujący.
- Prawda - oddałam jej uśmiech - Ciekawe jak jest w środku?
- Pewnie pięknie, ale prawda jest taka, że w lotka by było trzeba wygrać - skwitowała. Uśmiechnęłam się, gdyby wiedziała - A wy co już szukacie czegoś?
- No wiesz jak jest. Na wynajmie, dziś jest a jutro plany właścicielowi mieszkania mogą się zmienić. Nie narzeka na nas, ale powoli trzeba się za czymś oglądać - zrobiłam kilka zdjęć dla Miłosza. Aśka zaśmiała się ze mnie.
- Marzycielka - skwitowała wsiadając do radiowozu.
- Jak to mówią w życiu warto mieć marzenia. A co mi szkodzi pomarzyć o takim domu? -wzruszyłam ramionami wsiadając do auta. Może się spełnią? Już wiem co będziemy robić w weekend. 
Miłosz POW. Miska była taka podekscytowana kiedy opowiadała mi o tym domu. A ja się cieszyłem jej szczęściem. Natalia czuła się coraz lepiej, tak bałem się o nią. Obejrzenie tego domu to jeszcze nie jego kupno, a może warto? Miśka się tak cieszyła, umówiliśmy się, z właścicielką na sobotę. Dom był naprawdę ładny, duży i nowoczesny. W środku był stan surowy, ale już terasz można było się zorientować, że ma duży salon, dwie łazienki. Duża kuchnia z jadalnią, i przynajmniej trzy pokoje. Natalia była taka zachwycona, tak jak Nikola, która ciekawska biegała po domu. Oczywiście pilnowałem ją, coraz bardziej podobał mi się ten dom. Dla większej pewności chciałbym aby zerknęli na niego jeszcze fachowcy, czyli tata i wujek Mirek. Już wyobrażałem nas tu. To co gdzie stanie, gdzie stanie choinka i prezenty dla Nikoli i dla Misi. Wspólny rodzinny obiad i wigilię, u nas w nowym domu. Nas i może kiedyś adoptujemy jakiegoś szkraba, a może i nasze dziecko. Lekarz przecież dawał cień szansy, może malutki ale zawsze.
- Jest piękny - szepnęła kiedy wieczorem leżeliśmy już w łóżku - Już sobie wyobrażam nasza sypialnie pokój Niki - rozmarzyła się - Nasze pierwsze święta w naszym domu.
- Będzie cudowny - Musnąłem ja w czubek głowy. Leżała przytulona do mojej klatki piersiowej - Mam nadzieję, że jeśli tata z wujkiem go zobaczy i zaakceptuje pod względem tego wszystkiego to zdążymy do świąt.
- Uda się teraz już będzie tylko lepiej - odchyliła się dając mi buziaka.
- Będziemy mieli takie duże łóżko z wygodnym materacem - zaśmiałem się.
- O tak duże i wygodne - zaśmiała się i ona wtulając we mnie mocniej. 
KOLENEGO DNIA. 

Tak jak obiecałem na przerwie zadzwoniłem do taty, ten obiecał, że jak najszybciej zabierze wujka i przyjedzie. Przekazałem mu numer do właścicieli, miał się z nimi umówić. Obiecał, że zajmie się tym i da nam znać zaraz po tym jak obejrzy mieszkanie. Nam niestety w najbliższym czasie wypadał dyżur za dyżurem, a nie chcieliśmy brać wolnego Niki za kilka dni wraca do żłobka, zaczną się przeziębienia, do tego jeśli się uda kupno domu to czeka nas przeprowadzka, remont. Natalia była taka szczęśliwa, w końcu chyba uwierzyła, że może być lepiej, że możemy być szczęśliwi. Nawet zdarzało się, że nieświadomie mówiła o drugim dziecku, jak by zaczęła wierzyć, że się uda. Po służbie wróciliśmy prosto do domu dziewczyny oczywiście od kilku dni nie mogły się nagadać. Matylda cały czas nie wiedziała co ma zrobić z pieniędzmi. Chciała podróżować, zwiedzać świat. Wieczorek wspierała siostrę, ale chciała ją przekonać do znalezienia tu miejsca dla siebie, domku, mieszkania czegoś gdzie będzie wracać po podróżach. Młoda chyba coraz bardziej myślała nad słowami siostry, nawet zaczęła oglądać apartamenty, Matylda nie chciała domu z ogródkiem, jej wystarczy apartament gdzieś na uboczu Wrocławia. Młodsza Wieczorek do domu poszła dość późno, Nikola zasnęła na kolanach Natalii, delikatnie zaniosłem ją do łóżeczka, kiedy wróciłem Natalia czekała na mnie z jakąś teczką. Patrzyła na mnie tak niepewnie, jak by się czegoś bała. Usiadłem obok niej, ona przesunęła teczkę w moją stronę.
- Kicia, co to jest ? - spojrzałem na nią nią pytająco.  Jak by nie wiedziała co ma mi powiedzieć.
- Tu jest wszystko - powiedziała cicho -  Brakuje tylko Twojego podpisu - dodała niepewnie. Jak by bała się mojej reakcji. Spojrzałem na nią, ona nie powiedziała nic tylko przysunęła ją jeszcze bliżej.  Powoli otworzyłem teczkę, z początku nie zrozumiałem, zacząłem przeglądać. Były tam dokumenty: wniosek, akty urodzenia naszej 3, wszystko skompletowane, ułożone w koszulkach, skopiowane podbite.
- Miśka, ale .... - spojrzałem na nią zaskoczona.
- To tylko papier, dzięki któremu będę mogła podpisać kilka papierków, które będą  decydować o jej przyszłości. Niki już dawno jest moją córką - patrzyłem na nią nie wiedziałem co mam powiedzieć. Ona jak by się przestraszyła chciała już odejść, bez słowa podpisałem w zaznaczonym miejscu i pociągnąłem ją   z powrotem na kanapę. 
- Kocham Cię - szepnąłem wbijając się w jej usta - Jesteś tego pewna? - spytałem kiedy się od siebie oderwaliśmy, ona tylko kiwnęła głową. 
- Jutro złożymy papiery, brakuje tylko - zawahała się chwilę - Orzeczenia sądu co do odebrania praw Kaśce, nie chciałam Ci grzebać w tych dokumentach.
- Jutro to załatwimy teraz chodź - wstałem z kanapy podając jej dłoń, bez słowa chwyciła ją i poszła za mną do sypialni. Tam nie liczyło się nic poza nami. 

Nigdy nie puszczę Twojej dłoniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz