𓆙Rozdział 53𓆙

310 19 17
                                    

-coo!? To ona jest w ciąży!? - zapytałam

Zamurowało mnie. Mała Laine w ciąży?
Widocznie nie taka mała...

-No... Tak. Pani to kto? - zapytał chłopak

-Ahh... Jestem Pansy. Ciocia Laine i Scorpiusa.

-dobrze może już pójdziemy do niej? - zapytał Scorpius.

-jasne. Chodźcie.

Szłam właśnie z nimi do Laine. Oby nic jej nie było. Nie mogła zginąć Teraz ona.

-i jak? - zapytałam pielęgniarkę

-jest Teraz w Mungu. Możecie tam jechać.

-co? - powiedział Luis

-jedziemy! Tylko pójdę po Harry'ego.

Szłam właśnie do gabinetu McGonagall.

-pani profesor! Ja muszę znać prawdę! To moja rodzina! - było słychać przez drzwi.

Weszłam do środka.

-harry na korytarzu cię słychać. Musimy jechać do Munga. Laine tam jest.

-co? Co się z nią stało!? - zapytała McGonagall

-połknęła całe opakowanie jakiś tabletek. Jest w ciężkim stanie. - dodałam

-biedactwo.. Jedźcie do niej! Potrzebuje wsparcia.. Jest w ciąży..

-co? - zapytał harry- Pansy wiedziałaś?

-tak. Przed sekundą się dowiedziałam od Scorpiusa.

-okej jedziemy - powiedział Harry

Właśnie jechałam z mężem, Luisem i Scorpiusem do szpitala. Kiedy byliśmy już na miejscu poszliśmy do recepcji zapytać gdzie jest. Kiedy już to wiedzieliśmy poszliśmy do sali, a raczej przed bo nas nie wpuścili.

-mogą wejść tylko rodzice- powiedziała lekarka

-ale ona straciła rodziców- powiedziałam ze smutkiem.

-a pani jest? - zapytała

-ciocią Laine. Mogę wejść?

-proszę.

Weszłam do sali. Laine leżała nieprzytomna.

-co z nią ? - zapytałam

-straciła dziecko.. A teraz Walczymy o jej życie. Jeżeli pani może to proszę o wyjście.

Oszołomiona wyszłam z sali. Było mi Strasznie przykro, smutno. Byłam bardzo zła na siebie że nie zjawiłam się wcześniej.

-i jak? - zapytał harry

-źle.. Straciła dziecko.. Nie mów im na razie.. Lepiej aby się nie stresowali..

Długo jeszcze siedziałam z Harry przed salą. Aż ktoś powie nam co z Laine. Był już wieczór. Scorpius i Luis wrócili do hogwartu, zawiózł ich harry. Cały czas czekaliśmy na nowe wieści. W końcu po długim czasie ktoś do nas wyszedł.

-i co z nią ? - zapytałam wstając z krzesła

-niestety.. Przykro mi. Robiliśmy co w naszej mocy.. - powiedziała

-nie!!! Dlaczego! Nigdy nikt nie może uratować mojej rodziny! Zawsze ktoś umiera! - krzyczałam

-kochanie spokojnie.. - płakał harry.

Pov. Scorpius

Siedziałem w dormitorium z Luisem. Czekałem na wieści od Cioci co z moją siostrą. W końcu dostałem list.

Scorpiusie..

Niestety twoja siostra nie przeżyła.. Bardzo mi przykro. Pansy jest bardzo załamana. Mam nadzieję że nie zrobisz nic głupiego.. Trzymaj się

Wujek Harry

Po przeczytaniu W oczach miałem łzy.

-i co? - zapytał Luis

-nie... Nie żyje..

-nie!! To nie może być prawda..

-Luis.. Mam pomysł..

Wyjąłem z szuflady pudełko. Otworzyłem je. W środku był zmieniacz czasu od taty. Dał mi go w święta gdy miałem jedenaście lat.

-skąd to masz? - zapytał

-dostałem.. Cofniemy czas.. Uratujemy ją. A później Rodziców..

-jesteś mądry.. Ale... Czy to jest bezpieczne?

-chyba tak.. Nie raz się cofałem w czasie.. Wszystko szło zgodnie z moim planem.

-okej.. Możemy tak zrobić.. Ale kiedy?

-jutro. Mam nadzieję że nam się uda. Możemy się cofnąć max. O tydzień. Mamy na to pół godziny.

-woow.. Jakie.. Jakie to super

-bardzo.. Wyśpij się. Jutro musimy szybko rano wstać..

-jasne.

__________

Hejka

Trochę smutne ale będzie dobrze..

Jak się podoba?

Mam nadzieję że git

Paa

✨✨✨✨

I need .. you Madie .. my "princess" ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz