𓆙Rozdział 44𓆙

442 20 10
                                    

...

Kiedy upadła zauważyłam że to Mcgonagall?! Co ona tutaj robi i skąd wie gdzie mieszkamy? Przecież nikt tego nie wie.

-oo pani Malfoy. Witam - powiedziała kobieta

-przepraszam. Nie wiedziałam kto to, nie wiedziałam że to pani. Przepraszam

-nic Mi nie jest.

-skąd pani wie gdzie mieszkamy? - wtrącił się Draco

-Narcyza.. Ona mi zdradziła tą nowinę.

-okej.. A czegoś pani potrzebuje? - dodał mój mąż

-ja.. Tylko chciałam pogadać. Nic więcej.
Słyszałam że jesteście w niebezpieczeństwie. To prawda? - powiedziała Mcgonagall

-tak. Ktoś chce nas zabić. Nadal nie wiemy kto. Do tego moja żona jest w ciąży. Nie może się piękna stresować. Ale tak jesteśmy w niebezpieczeństwie. Laine i Scorpius muszą pozostać w Hogwarcie. Nie mogą być z nami. Nic im się nie może stać. - odpowiedział Draco

-ja rozumiem. Chciałabym wam pomóc.

-pani? My byliśmy Ślizgonami. Pani chce nam pomóc? - dopytywał Draco

-chyba masz uszy Malfoy. Pomogę wam czy chcecie czy nie.

-dziękujemy pani bardzo. - wtrąciłam się w ich debatę.

-cieszę się bardzo. Dobrze że to jednak ja tu przyszłam a nie Snape. Był by rozczarowany atakiem na niego- profesorka się zaśmiała tak jak i my- no nic.. Na mnie już pora. Widzimy się kiedyś tam jak będzie czas.

-dowidzenia - odezwał się Draco

-Draco.. Trochę mnie to niepokoi że chcą nam pomóc.

-kochanie. Chyba nas nie skrzywdzą. Przecież uczą w szkole nasze dzieci.

-masz rację Draco. Nie mam czego się obawiać. - przytuliłam go a on mnie pocałował

-mam nadzieję.. - wyszeptał a ja już nic nie mówiłam

Pov. Laine

Niecierpliwie czekałam aż dostanę list od rodziców z odpowiedzią. Ale długo go nie dostałam, więc odpuściłam. Odpuściłam przez to dwa zajęcia więc postanowiłam że pójdę. Teraz miałam mieć Eliksiry ze Snapem. Szybko biegłam korytarzem aby się nie spóźnić. I udało mi się. Zdążyłam na czas. W klasie usiadłam z Nell. Snape coś gadał że mamy zrobić jakiś eliksir w parach. Ucieszyłam się bo siedziałam z Nell, jedną z mądrzejszych Ślizgonek.

-ale. Tutaj. Was zaskoczę.. To ja wybieram pary. - powiedział Snape

-ale profesorze.. - odezwał się jakiś Gryfon

-cisza! Żadnych. Ale. A teraz czytam pary więc słuchać. Zabini i Potter, Malfoy i Granger, Diggory i kolejny Malfoy, i reszta jak tam wam się chce bo już nie mam pomysłu jak was zdenerwować i upokorzyć. A teraz do pracy

-profesorze.. Który Malfoy z kim? - zapytał Scorpius z nadzieją że nie będzie z Rose.

-Ty Malfoy z Granger a Wilson-Malfoy z Diggory  - odpowiedział po czym zaczął czytać gazetę.

Podeszłam do stolika gdzie siedziała Leila. Nie zbyt ją lubiłam ale no co.. A z resztą to dziewczyna Scorpiusa. Musiałabym się z nią pogodzić.. Tylko że my nie jesteśmy pokłócone..Ale ona mnie chyba lubi. W każdym razie czas to naprawić.

-hej  - powiedziałam niepewnie siadając obok dziewczyny.

-hej Madelaine.

-mów do mnie Laine.

-okej. To zaczynamy? -zapytała

-pewnie. A jaki ten eliksir?

-amortencja. Chyba

Zabrałyśmy się do pracy. Kiedy powoli zbliżałyśmy się do końca, nikt jeszcze nie był na tym poziomie co my. Dużo osób zamiast eliksiru miłości wyważyli inne eliksiry.

-profesorze? Już skończyłyśmy - powiedziała Leila

-mhm w takim razie proszę mi powiedzieć co czujecie

-dobrze. Czuje.. Wodę kolońską, pergamin.. i.... Pot?- odpowiedziała koleżanka z ławki, wszyscy zaczęli się śmiać

-Malfoy? Teraz ty

-czuje.. Męskie perfumy, pączki, i.. Trawę

-zaliczam a teraz możecie iść. - powiedział po czym obie wyszłyśmy z sali.

Pov. Madie

*dziewięć miesięcy później*

Dziś był pierwszy września. Dzieci miały właśnie jechać do Hogwartu na drugi rok nauki. Za dwadzieścia minut miały być juz na stacji. Wszyscy byli już ubrani i gotowi do wyjścia. Kiedy byliśmy już na zewnątrz, poczułam jak odchodzą mi wody.

-Draco!!!! Ja rodzę!

-co?? Teraz ?! Już!?

-tak idioto!

-jedziemy do Szpitala! - krzyknął prowadząc mnie do auta.

-tato a co z nami!? - zapytał Scorpius

-idźcie do Wujka Harrego i cioci Pansy. Proszę - dodał Draco odpalając samochód

Nie zdążyłam się obejrzeć a byliśmy już w szpitalu. Tak szybko Draco jechał że musiałam że urodzę w samochodzie. Weszliśmy do szpitala i lekarz zabrał mnie od razu na salę operacyjną.
Musiałam mieć cesarskie cięcie.

....

Pov. Draco

Czekałem aż operacja Madie się skończy. Z sali słyszałem tylko krzyki mojej kochanej żony.

-AAAAŁAA! - słysząc krzyki z sali zacząłem się stresować.

-kurwa co tam się dzieje! - mówiłem do siebie

Do szpitala po chwili przyjechali Państwo Potter z Nell i moimi dziećmi. Tak właściwie zapominałem wspomnieć że prawdopodobnie będzie kolejna córeczka Malfoy. Byłem zadowolony z tej wiadomości że będzie kolejna ślicznotka w mojej pięknej rodzinie. Oby tylko urodziła się zdrowa i Madie nic się nie stało.

-i jak?! - powiedziała Pansy

-nic nie wiem. A co robią tutaj dzieci? Czemu nie są w Hogwarcie?

-nie chciały teraz jechać. Później je zawiozę - dodał Harry

-AAAŁAA DRACO!! - znów było słychać krzyki z sali

__________________

Hejj

Przepraszam że tak późno

Jak się podoba??

Jakie dać imię?

❤❤❤

I need .. you Madie .. my "princess" ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz