𓆙Rozdział 52𓆙

351 22 17
                                    

Pov. Laine

Siedziałam sama w dormitorium. Luis jeszcze nie wrócił z zajęć. Trochę mnie to zaniepokoiło. Po kilku minutach wszyscy mieli się zjawić na Wielkiej Sali. Więc tam też się udałam. Nell była jakaś przygnębiona.

-Nell, coś się stało? - zapytałam

-nie. Nic się nie stało. Tak w ogóle to gratulacje. Będę ciocią- starała się zmienić temat

-przecież widzę że coś cię drapie..

-ehh.. Nomm.. Bo... Wiesz. Tak się zastanawiam dlaczego moi rodzice nie są jeszcze po ślubie...

-ejj.. To daje trochę do myślenia.. Nell ja nie chce cię niepokoić ale coś to może znaczyć.. Może pogadaj z nimi. Ciocia Ginny chyba chciała by być w końcu Zabini.

-masz rację Laine. Ja jestem Zabini. Mój tata. A mama nadal Weasley. Muszę z nimi pogadać. A teraz chodźmy już na wielką salę.

Kiedy weszłyśmy do Sali w zajęliśmy swoje miejsce. Luis już tam był. O dziwo siedział obok Scorpiusa. Usiadłam obok niego a obok mnie Nell.

-Luis czemu nie przyszedłeś po zajęciach? - zapytałam

-byłem u Scorpiusa. Chciałem z nim pogadać. - odpowiedział

-no racja. A tak właściwie siorka to gratulacje. Będę wujkiem! - dodał Scorpius

-tak. Będziesz. Ja mam nadzieję że Luis nie zastałeś go w pokoju z jakąś dziwką.

-nieeeee. No coś tyyy. Już skończyłem z tym. Szukam sobie teraz idealnej Dziewczyny na całe życie.. - odpowiedział mój brat.

-może jest jakaś szansa na powrót do Leili? Co? - zapytałam

-możeee. Jak będzie mnie chciała

-Ciszaaa! - krzyknęła McGonagall - muszę wam coś przekazać! Wszystkie zajęcia zostają zawieszone do końca tygodnia. Jak na razie proszę nie pytać o przyczynę. Niektórzy mogą już coś wiedzieć.. Ale proszę o nie Rozpowiadanie plotek. A teraz proszę o powrót do swoich dormitorium.

Wróciłam wraz z bratem, chłopakiem i Nell do Pokoju wspólnego Slytherin'u. Luis i Scorpius zaciągnęli mnie do dormitorium.

-Laine. Słuchaj.. Ty teraz nie możesz się stresować.. - zaczął Luis

-o co chodzi?

-siostra.. Słuchaj... No bo.. Ehh jak ja mam jej to powiedzieć!? Nie dam rady idź po McGonagall - powiedział Scorpius

-okej zaraz wracam- powiedział Luis

-Scorpius.. O co chodzi? Powiedz mi..

-lepiej jak powie ci to Profesor McGonagall..

Siedziałam w milczeniu ze Scorpiusem. Po chwili wszedł Luis z McGonagall.

-Laine.. Musisz coś wiedzieć.. -zaczęła - Twoi rodzice, twoi i Scorpiusa.. Nie żyją..

Po tych słowach upadłam na ziemię i zaczęłam płakać. Nie. Nie może to Być prawda.

-Laine.. Wszystko będzie dobrze.. Wszystko się ułoży. - pocieszała mnie McGonagall

-Nie! Nic nie będzie dobrze! Nienawidzę osoby która ich zabiła! Nienawidzę!

-Laine.. Zadzwonię po Pansy Potter. Pojedziesz do nich i odpoczniesz..

-dobrze..

Siedziałam na podłodze. Oparłam głowę o kolana i znów płakałam. Myślałam o tym Jak tata byłyby szczęśliwy na informację o tym że będzie Dziadkiem. Albo jak moje dziecko było by już na świecie i stawiało swoje pierwsze kroki a mama i tata byli by ze mną.. Wspierali by mnie.. A teraz? Już nic nie ma sensu. Bez rodziców nic nie będzie takie same. Byłam z nimi zbyt blisko.. Nie chciałam jechać do Cioci Pansy.. No nie chodzi o to że jej nie lubię.. Ich towarzystwo zbyt bardzo przypomina mi rodziców..

Pov. Pansy

Siedziałam z Harrym na kanapie. Kilka minut później przez okno wleciała Hedwiga. Dała harry'emu proroka. Harry zaczął czytać gazetę kiedy nagle posmutniał i łzy poleciły mu po policzkach.

-kochanie... Co się stało? - zapytałam

-draco.. Madie... Oni...

-oni? Co?

-nie żyją.. Nie.. Jak? Dlaczego? - zaczął płakać. Ja również

-harry! Jak to możliwe!? Dlaczego oni?

-nie mam pojęcia..

-musimy jechać do Hogwartu.. Po dzieci. Po Laine i Scorpiusa.. Oni na pewno to przeżywają. I Emma. Jest taka mała.. - zaczęłam

-jedziemy.. Minerwa na pewno wie więcej.. Miała ich chronić.. Wiesz co!? Napisali tutaj że zmarli na chorobę. Dobrze wiem że zabiła ich ta Ździra..

-racja.. Jedziemy.. Już! Teraz.

Właśnie dojechaliśmy już do Hogwartu.
Harry od razu poszedł do McGonagall. Ja poszłam szukać Laine. Ona najbardziej to przeżywa mimo że ja sama nadal płakałam.
Byłam już w pokoju wspólnym Slytherinu. Nic tutaj się nie zmieniło. Zapukałam do jej dormitorium. Nie odpowiadała. Postanowiłam że wejdę. Laine siedziała oparta o ścianę. Głowę miała na kolanach.

-Laine.. Jedziesz ze mną i wujkiem Harrym do domu? - zapytałam ale nic nie odpowiadała. -Laine..

Dziewczyna nadal nic nie mówiła. Lekko podniosłam jej głowę. Oczy miała zamknięte a cała była blada. Wzięłam ją na ręce. Kiedy ją podnosiłam z ręki wyleciało jej puste opakowanie jakiś tabletek.

-matko święta! Laine!

Szybko poszłam z nią do skrzydła. Było z nią bardzo źle. Pani Pomfrey aż kazała mi wyjść. W tym czasie poszłam po Scorpiusa.

-Scorpius! -krzyknęłam

-ciocia? Coś się stało? - zapytał

-Laine zażyła całe opakowanie jakiś tabelek. Wiesz coś na ten temat!?

-Laine !? Gdzie ona jest!? Coś jej się stało? - zapytał jakiś chłopak

-nie możesz teraz do niej iść. Jest w ciężkim stanie.. Nie wiadomo czy nie zabiorą jej do Munga. A ty kim jesteś tak właściwie?

-Luis Scamander. Jej chłopak.. I ojciec jej dziecka..

-coo!? To ona jest w ciąży!? - zapytałam

________________

Hejka

Polsacikk

Taki na szybko bo moja psiapsi się sra xD

Jak wrażenia?

Jutro będzie więcej

Paa

❤❤

I need .. you Madie .. my "princess" ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz