𓆙Rozdział 29𓆙

517 30 36
                                    

Pov. Draco

Siedziałem z Madie na ślubie. Minister przeszedł już do przysięgi małżeńskiej. Po chwili Madie złapała mnie za rękę.

-co się stało ? - zapytałem

-Draco ja Rodze!

-co???!!!!

Wziąłem ją na ręce i podszedłem jak najszybciej do Ginny i Blaise. Złapałem ich za ręce i deportowałem do szpitala. Nawet nie zauważyli że są w szpitalu. Madie zwijała się z bulu. Ledwo powstrzymując się od krzyku.

-Ginny gdzie my jesteśmy? Draco? Madie?

-Madie rodzi debilu!? - krzyknąłem z nerwów

-Idę po lekarza! Trzymaj się kochana. - powiedziała przerażona Ginny

Poszła po lekarza. Moja księżniczka zwijała się z bulu, nie wiedziałem co mam robić. Nagle mnie Pocałowała. Odwzajemniłem jej pocałunek. Po chwili lekarz zabrał ją na salę.
Czekałem z Ginny i Blaisem aż lekarz powie co z Madie. Z dziećmi..

-jak myślisz Draco.. Wszystko w porządku? -zapytała Ginny

-mam taką nadzieję..

-a jakie imiona wybraliście?

-Scorpius i Madelaine

-piękne..

Po kilku godzinach wyszedł z sali.

-i co z nią? - szybko się zerwałem z krzesła.

-mam dobrą i złą wiadomość..

-jaką?

-dzieci są zdrowe.. Chłopiec i dziewczynka..

-a ta zła?

-zapewne narzeczona nic nie wspominała o tym..

-o czym? - zacząłem płodność ton głosu.

-jej ciąża była zagrożona.. Pana partnerka nie.. Żyje.

-NIE!! to nie jest prawda!! - rozpłakałem się. Moje ręce się trzęsły. To nie mogło się stać.. Blaise do mnie podszedł.. Też miał łzy w oczach, położył swoją rękę na moim ramieniu. Nie mogłem w to uwierzyć więc jak najszybciej wbiegłem do sali w której była. Madie była blada jak lód. Usiadłem obok niej i złapałem ją za rękę. Moje łzy spływały na jej policzki. Położyłem głowę na jej piersiach, i czekałem z nadzieją że się wzbudzi. Leżałem już długo.. Ginny wezwała moją matkę. A Blaise wezwał matkę Madie. Lekarz zmuszał mnie do wyjścia.. Kiedy już miałem iść, usłyszałem jej oddech.

-Madie!! Żyjesz!??

-proszę stąd szybko wyjść! Pielęgniarki szybko!

Wyszedłem z sali jak kazał. Dzieci były w domu bezpieczne pod opieką naszych mam więc nie musiałem się martwić. Ważne żeby Madie żyła. Po chwili lekarz wyszedł ze skutkiem na twarzy. Łzy zalały moje oczy..

-udało nam się uratować Madie.. Ale jest w poważniej śpiączce.. Jest taka Możliwość że straci pamięć.. Przykro mi.. Ale proszę być dobrej myśli

Chuja a nie dobrej myśli..

-jak długo to potrwa??

-od sześciu miesięcy do nawet trzech lat... Różnie to  bywa..

Cholera.. Ale przynajmniej żyje.. Ale co jak zapomni.. O mnie.. O dzieciach, przyjaciołach, rodzinie.. Jak mogła mi nie powiedzieć..

-halo! Słyszy mnie pan?!

-tak teraz tak..

-możesz do niej iść..

-a mogę..

-tak.. Możesz spać na łóżku obok

-dziękuje..

Weszłem do sali. Pocałowałem ją w czoło

-kochanie wróć do mnie... Proszę..

*jeden dzień później*

Pov. Ginny

Właśnie się obudziłam. Zostałam z Blaisem na noc w domku Draco i Madie wraz z niemowlakami, Narcyzą i Susan. Martwiłam się.. Draco nie wracał. Nie wiemy co z Mad. Co prawda umarła.. Ale nie mogę w to uwierzyć. Jej mama wraz z  narcyzą ciągle zalewają się łzami. Ja też. Niemowlaki również płaczą. Mają imiona takie, jak Draco powiedział przed ich narodzinami. W końcu Blaise przyniósł mi śniadanie. Byłam bardzo głodna. Nic nie jadłam od wczoraj.

-współczuje Draco.. Co on teraz czuje.. -po policzku Blaisa zaczęła spływać łza.. Która po chwili stała się deszczem łez smutku.

-trzeba poinformować państwa Potterów..

-jasne..

Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Miałam nadzieję że to Draco z dobrymi wieściami.. Zeszłam otworzyć.

-Pansy!?

-co z Madie? Urodziła? A mówiłam że ma nie przychodzić..

Łzy napływały mi do oczu. Pansy na to tylko mnie przytuliła..

-ejj co się stało?

-wejdź wszystko ci opowiem ..

Opowiedziałam jej wszystko. Płakała jak dziecko które nie może zjeść słodkiego.

-czemu nam nic nie powiedziała?!

-nie wiem.. Draco nie ma od wczoraj.. Jak on sobie coś zrobił..

-ty dopiero teraz mówisz?! Nie mogą osierocić dzieci! Szukamy go!?

-dobra

Pov. Pansy

Postanowiłam poszukać w szpitalu. Może tam jeszcze jest..

Weszłam i zapytałam o niego.. Okazało się że jest.

-Draco!! Współczuje., zaraz..

-ciicho.. Kurwa pansy co ty tu robisz?!

-martwimy się o ciebie.. Co z nią?

-śpiączka 

-ile?

-od sześciu miesięcy do trzech lat..

-kurwa.. Objawy?

-możliwe że straci pamięć 

-japierdole.. Idioto wstań z tej ziemi i wracaj do domu się wyspać.. Wyglądasz jak trup..

-dzięki ale zostaje 

-nie obudzi się tak szybko.. Skoro od sześciu miesięcy..

-mam gdzieś co mówi lekarz.. Będę tu przy niej cały czas.. Nie zostawię jej nawet na chwilę..

-rozumiem cię ale masz niemowlaki w domu..

-wracaj tam i powiedz wszystkim że jest okej. Niech się za opiekują dziećmi.. Proszę.

-ale..

-proszę..

-dobra..

Pov. Draco

Madie.. Wracaj do mnie.. Nigdy nie sądziłem że użyje twojego pełnego imienia.. Nikt tak do ciebie nie mówił ale...
Madison Wilson.. Masz natychmiast do mnie wrócić.. Rozumiem.. Nie wytrzymam bez ciebie..

___________
Hejj

na szybko..

Bądźcie Dobrej myśli..

Dobranoc wszystkim 💚

I need .. you Madie .. my "princess" ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz