Rozdział 5

587 52 22
                                    

Kochajmy cokolwiek i tak będzie bolało

*Marinette*

Mogę przeklinać, mogę żartować.

Mówię to, co myślę.

Jestem córką i siostrą.

Czasem ciężko mi to pokazać, że jestem czymś więcej niż plotką.

Czasem jestem miła, a czasem potrafię być suką.

Czasem jestem silna, czasem się poddaje.

Nie pokazuję tego, ale przeszłam przez piekło.

Jestem kochanką.

Jestem kimś więcej niż ludzie sądzą.

Próbowałam przekręcić się na drugą stronę, ale z jakiegoś powodu nie mogłam. Otworzyłam oczy. Pierwsze, co zauważyłam to to, że nie zasnęłam w sypialni, tylko w salonie. A drugie, że spałam na kolanach Adriena, a on jeszcze śpi. Szukałam na ślepo swojego telefonu. Kiedy znalazłam przedmiot, odblokowałam go i od razu chciałam nim rzucić, bo ekran był strasznie jasny. Ale spojrzałam na godzinę i była druga.

Szturchnęłam lekko blondyna, żeby się obudził, ale on dalej spał. Cóż, trzeba w takim razie inne metody zastosować.

-Adrien! - krzyknęłam, na co on natychmiastowo się obudził.

-Hm? - mruknął zaspany.

-Idziemy spać, bo chyba zasnęliśmy tutaj. - powiedziałam bez zastanowienia.

Powoli zaczęłam iść w kierunku schodów, a chłopak szedł za mną. Weszliśmy na górę, otworzyłam drzwi i po prostu rzuciłam się na łóżko.

****
-Śpisz? - usłyszałam przez sen.

-Mhm... - mruknęłam, przykrywając się kołdrą jeszcze bardziej.

Po chwili poczułam pod swoją piżamą czyjeś ręce. Przekręciłam się na bok i zaspanym głosem powiedziałam:

-Daj mi spać, proszę.

-Jest po dwunastej. Musisz wstać. - odpowiedział blondyn.

-Spierdalaj. Pięć minut, pięć. - wymamrotałam.

-Żartuję, śpij sobie.

Po paru godzinach ponownie wstałam. Tym razem w jeszcze gorszym humorze. Jednak nie zapomniałam o mojej zemście. 

Zwlokłam się z łóżka i wyszłam z pomieszczenia. Powoli zeszłam po schodach na dół i poszłam do salonu. Usiadłam na sofie i zaczęłam oglądać jakieś wiadomości, w których byłam... ja? Napisy jednoznacznie informowały o tym, że wróciliśmy do siebie z Adrienem. W dodatku, nie wiem skąd, ale pojawiły się nasze; czyli moje i Adriena, wspólne zdjęcia sprzed dwóch dni. 

-Jak widać na powyższych zdjęciach, znany model i sławna miss wrócili do siebie. Może był to po prostu jakiś chwyt reklamowy? Czy może potrzebowali parodniowej przerwy? Narazie nic nie wiadomo. - powiedziała prezenterka. 

Wyłączyłam telewizor, a mój telefon dokładnie sekundę później zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz. Szczęśliwie bądź też nie, dzwoniła Chloe. Przez chwilę zastanawiałam się czy odbierać, czy nie. Ostatecznie wcisnęłam zieloną słuchawkę. 

-Gratuluję! - krzyknęła blondynka, przez co odsunęłam urządzenie od swojego ucha, jak najdalej. 

-Czego? - spytałam, wstając. 

-Pogodziłaś się z Adrienkiem! - ponownie krzyknęła. 

Czy ona może przestać się drzeć? Ja jeszcze głucha nie jestem, aczkolwiek zaraz będę. 

Ostatnia szansa |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz