Sukces jest najlepszą zemstą
*Marinette*
Przekręciłam się już kolejny raz z rzędu po męczącej nocy z moim narzeczonym. Przypadkowo obudziłam go, waląc go ręką w plecy. Blondyn ani drgnął, spał jak zabity. Czasami to był dla mnie plus, a czasami nienawidziłam go za to.
Położyłam się na plecach, w celu podjęcia kolejnej próby zaśnięcia. Jednak jedna myśl nie dawała mi spokoju; kiedy i w jaki sposób Kagami się zemści. Z powrotem moje oczy powoli się zamykały, co oznaczało, że może uda mi się jeszcze trochę pospać tej nocy.
Po paru godzinach obudziły mnie hałasy, dobiegające z dołu. Nie musiałam sprawdzać, żeby wiedzieć, że Adriena już nie było przy mnie. Odkryłam się i od razu podeszłam do szafy, wyjęłam z niego ciepły, jasny szlafrok i założyłam go. Pościeliłam łóżko i pozbierałam ubrania, które były porozrzucane po całym pokoju.
Zabierając swój biały stanik z dywanu, wspomnienia minionej nocy wróciły. Zamknęłam na chwilę oczy i głęboko odetchnęłam. Tamten wieczór, kiedy byłam już sama z Adrienem wydawał mi się inny, nie chodziło tu o sam seks, a raczej o uczuciu po nim. Było dziwne, znajome i inne niż po każdym razie.
Zeszłam na dół i ujrzałam widok jakim był blondyn, próbujący przygotować śniadanie. Oparłam się o ścianę, a Adrien odłożył głośno i mocno telefon na kuchenny blat.
-O, moja śliczna narzeczona wstała. - uśmiechnął się do mnie, a ja podeszłam bliżej niego.
-Znamy się już trzy lata, a ja cały czas odkrywam nowe rzeczy o tobie. Przetrwaliśmy piekło, zawsze, nawet jak nie było łatwo. - zamyśliłam się.
-A czwartego września, moja księżniczka, ma dwudzieste pierwsze urodziny. - przypomniał i przysunął mnie bliżej siebie.
-A ty masz za półtora miesiąca. - zaczęłam bawić się jego włosami, mówiąc to.
-Mari, nie rób tak. - powiedział ostrzegawczo blondyn.
-Jak? Tak? - spytałam, po czym od razu złożyłam na jego ustach długi pocałunek, wplatając jeszcze bardziej swoje palce w jego włosy.
-Mhm. - mruknął Adrien, w moje wargi.
Po chwili blondyn podsadził mnie, nie przerywając pocałunku i posadził na blacie. Złapałam się rękoma krawędzi szafek, co spowodowało, że szklane rzeczy, które były w pobliżu rozstrzaskały się o podłogę.
-To na szczęście. - wypowiedziałam z trudnem, spowodowanym moim śmiechem.
-Moje szczęście siedzi na blacie. - odparł, zwracając większą uwagę na pasek od mojego szlafroka.
-Zostaniemy za jakiś czas bez szkła. - zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-Mówi się trudno i żyje się dalej. - kiedy Adrien to mówił moja jedyna część ubioru, którą miałam na sobie opadła na podłogę, z czyjąś pomocą.
Usta blondyna znaczyły ślad od mojej szyi, aż do podbrzusza, w wyniku czego cicho pisnęłam. Zaczęłam w miarę możliwości się wyrywać, przekręcając biodra w każdą stronę.
-Proszę, nie baw się ze mną. - to co powiedziałam z jednej strony brzmiało naprawdę żałośnie, a z drugiej strony miałam dość jego zabaw ze mną, w taki sposób.
Mężczyzna ścisnął w dłoni moje piersi, przysunął jak najbliżej krawędzi szafki i parę sekund wcześniej opuszczając swoje bokserki, powoli, ale mocno wszedł we mnie. Zacisnęłam jeszcze bardziej palce na rogu blatu i jęknęłam pod nosem imię Adriena.
Po chwili ruchy, które wykonywał blondyn stały się bardziej pewniejsze i szybsze, co powodowało, że mój oddech znacząco przyspieszał z każdą sekundą.
Parę sekund później po moim ciele przetoczyły się przyjemne dreszcze i specyficzne uczucie, oznajmujące koniec. Wbiłam lekko paznokcie w plecy partnera i głośno odetchnęłam. Po około minucie, kiedy ja uspakajałam swój oddech, Adrien odchylił głowę do tyłu i sapnął. Przybliżyłam się do niego i przytuliłam go, całując w policzek.
___________________
Wiem, że krótki rozdział, ale w sumie lepiej, bo nie chcę przedłużać na siłę. Muszę ogarnąć obowiązki itp. i nadrabiam rozdziały.Gwiazdka? Komentarz?
Do następnego rozdziału ❤️
CZYTASZ
Ostatnia szansa |Adrienette
Fiksi PenggemarCzwarta część opowiadania "Księżniczka Gangstera". Niby wszystko po wyjawieniu prawdy miało się ułożyć. A na koniec miało być szczęśliwe zakończenie. Jednak życie to nie bajka. Czy Marinette będzie w stanie zaufać po raz kolejny i ostatni Adrienowi...