Rozdział 7

635 48 22
                                    

W mediach tam ⬆️, jest to co Mari miała dokładnie na sobie.
______________________________
Jesteś moim wszystkim

*Marinette*

Spojrzałam na zegarek i była dopiero trzynasta. Znaczyło to, że nie będę miała nic do robienia kolejny dzień z rzędu. Po chwili Adrien usiadł obok, popatrzył na mnie i kolejny raz dzisiaj, objął mnie. 

-Zabieram cię gdzieś. Poczekaj. - powiedział, wstając z łóżka. Blondyn podszedł do szafy, wyjął z niej jakąś torbę i mi ją podał. -I załóż to. A ja pojadę coś załatwić. Masz czas do 17:30. Do zobaczenia. - pożegnał się ze mną i wyszedł.

Aż się boję zobaczyć, co to są za rzeczy.

Wzięłam głęboki wdech i przysunęłam jasnoróżową, papierową torbę do siebie. Powoli zaczęłam wyjmować rzeczy ze środka. Wyjęłam czerwoną, krótką sukienkę na cienkich ramiączkach, z koronkowym dekoltem. Otworzyłam pudełko z napisanem Christian Louboutin, zobaczyłam czarne, bardzo wysokie szpilki. Ostatnią rzeczą jaka była w środku, to było czarne, długie, miękkie futerko.

Koło godziny szesnastej wyszłam z łazienki. Wysuszyłam włosy i od razu przebrałam się. Na koniec zaczęłam robić makijaż, który zajął mi dłużej niż myślałam.

Po jakiejś godzinie wykańczałam wszystko swoją ulubioną, czerwoną, matową pomadką. Założyłam szpilki, przejrzałam się w lustrze, poprawiłam włosy, zabrałam telefon i ostrożnie zeszłam na dół. Zatrzymałam się na chwilę, żeby przeczytać.

Od: Adrien❤️

Wyjdź na zewnątrz. Nie czekaj na parkingu.

Z powrotem zaczęłam iść ostrożnie na dół. Zgasiłam wszędzie światła i wyszłam z mieszkania, wcześniej zamykając je na klucz.

Po paru minutach wychodziłam już z budynku. Kiedy wyszłam, zauważyłam biały samochód i opartego blondyna o nie. Podeszłam do niego, a on otworzył mi drzwi. Weszłam ostrożnie do auta, żeby się nie przewrócić.

-A mogliśmy zostać w domu... - szepnął chłopak, gdy zajął miejsce kierowcy.

****
Chłopak odsunął mi krzesło, a ja usiadłam. Blondyn usiadł na przeciwko mnie.

-Coś musi być na rzeczy, skoro bez powodu zabierasz mnie na randkę. - zaczęłam.

-Nie, a czemu? - spytał.

Po chwili przyszedł kelner, żeby złożyć zamówienie. Zamówiliśmy coś, a młody mężczyzna odszedł.

-I nic kompletnie ode mnie nie chcesz mimo tego, że rano się pokłóciliśmy?

-Oczywiście, że nie. - odpowiedział zbyt spokojnie.

Nie no, coś napewno musi być na rzeczy. To niemożliwe, żeby nie było żadnego powodu. Przestałam wierzyć w takie rzeczy. I w zmiany ludzi na lepsze.

Po paru minutach kelner przyniósł butelkę czerwonego wina. Kiedy chłopak próbował otworzyć alkohol, popatrzyłam na Adriena, który myślałam, że zaraz będzie wyzywać. Nagle zaczęłam się cicho śmiać. Przyłożyłam sobie dłoń do ust, żeby nie było aż tak tego widać i słychać.

Przypomniałam sobie, że przyjechaliśmy sami, więc sama będę pić. Ale tylko trochę, żeby później na drugi dzień nie żałować.

****
Jechaliśmy już do domu, a ja byłam po nie dużej ilości alkoholu. Siedziałam w samej sukience, bo jeszcze w restauracji stwierdziłam, że mi za ciepło. I to nie przez wino. Po prostu w środku było ciepło, a nawet bardzo.

Adrien położył rękę na moim udzie, mocno je ściskając. Założyłam nogę na nogę i mocno zacisnęłam uda.

Po jakiś paru minutach wysiedliśmy z samochodu. A ja odetchnęłam, ciesząc się, że jesteśmy już na otwartej przestrzeni.

Blondyn podał mi rękę, żebym razem z nim poszła do windy. Podałam mu dłoń, ale dopiero po chwili, bo byłam czymś rozkojarzona.

Kiedy drzwi windy się zamknęły, chłopak podszedł do mnie i zaczął całować. Oddawałam każdy pocałunek, splatając ręce na jego karku, na co on zjechał ze swoimi dłońmi na moją talię. Podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami w pasie. Wyszliśmy szybko z windy.

Agreste otworzył drzwi, po czym szybko je zamknął. Ja w tym krótkim czasie zdjęłam buty i resztę, zostając w samej sukience. W przenośni i dosłownie. Blondyn z powrotem podniósł mnie i po paru sekundach posadził mnie na blacie. Mój oddech znacznie przyspieszył od wejścia do windy.

-Poczekaj chwilę. - powiedział.

To jest jakaś zemsta, za to co robiłam? Widocznie tak...

Chłopak po chwili podwinął moją krótką sukienkę i zaczął zdejmować z siebie ubrania. Przysunął mnie na krawędź szafki kuchnnej i mocno wszedł we mnie. Głośno jęknęłam, wbijając paznokcie w jego plecy, a on przyspieszył. Blondyn dodatkowo zaczął robić mi malinki na szyi i dekolcie. Oparłam głowę na jego ramieniu, kiedy Adrien jeszcze bardziej przyspieszył ruchy swoich bioder. Przysunął mnie jeszcze bliżej siebie, co spowodowało tym, że po raz kolejny jęknęłam. Wzięłam głęboki wdech, a zielonooki po chwili odsunął się ode mnie.

Zeszłam z blatu i poprawiłam ubranie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam na górę, żeby się przebrać.

Ostatnia szansa |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz