Rozdział 30

598 51 14
                                    

W nocy tęskni się najbardziej

*Marinette*

Przez weekend w mojej głowie nazbierała się masa pytań, na które odpowiedzi nie znałam. I właśnie do tego potrzebowałam Adriena, bo on na pewno znał całą prawdę.

Nakładałam kolejną warstwę korektora na czerwone ślady, pozostawione przez mojego narzeczonego w ostatnich dniach. Odwróciłam wzrok w stronę, śpiącego jeszcze blondyna. Uśmiechnęłam się delikatnie i podeszłam do łóżka. Położyłam dłoń na jego policzku i szybko pocałowałam go. Chłopak od razu przekręcił się na drugą stronę, ziewnął i otworzył oczy.

-Miłe powitanie, księżniczko, ale milej mnie budziłaś. - zaśmiał się, uśmiechając się głupio.

-Odkupujesz mi kosmetyki. - powiedziałam i wróciłam do poprzedniej czynności.

-Jasne. - rzucił ironicznie.

-Za bardzo mnie kocha. - szepnęłam do siebie. 

-Zgadza się, kochanie. - odparł, a ja popatrzyłam zdziwiona na swoje odbicie.

Czy on musiał wszystko słyszeć?

Nie liczyłam czasu, bo mijał zdecydowanie za szybko. Nie wiedziałam, ile tu jesteśmy, jak długo jeszcze tu będzie i kiedy wracamy. Dla mnie mogliśmy tu zostać. Miałam przy sobie wszystko, czego potrzebowałam do życia; jego.

W ostatnim czasie życie uświadomiło mi coś ważnego, jak nie najważniejszego. Kiedy dwójka ludzi jest sobie przeznaczona, to nieważne jak, ale odnajdą do siebie drogę, los je połączy, a ich drogi się złączą. Nieistotne to, za ile czasu wrócą do siebie, ważne, że wrócą. Tak było z moim związkiem z Adrienem, mogliśmy się rozstawać milion razy, na długi czas, ale zawsze wracaliśmy do siebie. A teraz jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy.

Obydwoje żałowaliśmy naszych okropnych zachowań, słów, które w upływie emocji wypowiedzieliśmy. Tego cofnąć się nie da. Rzecz w tym, że to przeszłość. A my jesteśmy lepszą, dojrzalszą, nauczoną na własnych błędach teraźniejszą wersją siebie. I może te kłótnie, rozstania były nam potrzebne, żebyśmy zobaczyli, co możemy stracić, zachowując się jak małe dzieci.

Miałam nadzieję, że takie sytuacje się już nie powtórzą. Nigdy więcej. Nie chciałam się kłócić, wyzywać, z kimś kogo kochałam, kocham i będę kochać.

Otrząsnęłam się, poprawiłam swoją białą sukienkę i chwyciłam swój dzwoniący telefon. Przymknęłam na chwilę powieki i wzięłam głęboki wdech. Nawet nie patrzyłam, kto dzwoni. Po prostu odebrałam.

-Ja mam już dosyć. - usłyszałam zażalony głos mojej przyjaciółki

-Co się stało? - spytałam, poprawiając włosy.

-Zostały mi jeszcze niecałe trzy tygodnie z tym ogromnym brzuchem. I nigdy więcej ciąży.

-Och, najgorsze przed tobą... - westchnęłam, kiedy przed oczami pojawił mi się tamten dzień.

-Marinette, myślisz, że będziesz jeszcze kiedyś w stanie być w ciąży? Wiesz po czym... chodzi mi o twoją psychikę. - wtrąciła się.

-Po tym jak poroniłam? A Adriena nie było obok? - zaczęłam. -Szczerze to chciałabym mieć dziecko kiedyś, ale nie poradziłabym sobie z bólem przeszłości i ze świadomością, że pochowałam własne maleństwo. - w moich oczach pojawiły się łzy w chwili, gdy to mówiłam.

-Naprawdę mi przykro z tego powodu. Nie chcę wiedzieć, co wtedy przeżyłaś. Przynajmniej szybko doszłaś do siebie, odzyskałaś figurę i tak dalej.

Ostatnia szansa |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz