Rozdział 34

467 40 15
                                    

Miłość to głupota robiona we dwoje

*Adrien*

Siedziałem z Danielem, oceniając te wszystkie laski z naszej szkoły. A raczej on je oceniał, bo ja miałem w głowie tylko Marinette. I nie myślałem o żadnej innej dziewczynie.

-Ta twoja modelka ma podobno niezłe wymagania co do chłopaka. - zaśmiał się brunet.

-I co z tego? - spytałem. -Udowodnię Ci to kiedyś, że będzie moja.

Wstałem z ławki i skierowałem się do wyjścia z budynku.

Odnalazłem swoje auto na parkingu. Wsiadłem do samochodu i myśląc gdzie jechać, pojechałem pod dom swojej znajomo-przyjaciółki.

Zapukałem do drzwi, a Adeline otworzyła mi ubrana w krótką, beżową sukienkę. Popatrzyłem na nią, a ona uchyliła szerzej drzwi.

-Jesteś sama? - spytałem.

-Tak, moi rodzice są w pracy, a brat będzie za dwie godziny. - oznajmiła z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Zajebiście... - mruknąłem, wchodząc do środka.

Złapałem blondynkę w talii, przyciągnęłam do siebie i wręcz agresywnie zaczęliśmy się całować. Ona cicho jęknęła w moje usta.

Całowałem się, uprawiałem seks z Adeline, pieprzyłem jej usta, ale wyobrażałem sobie, że to nie ona tylko Marinette. To zaczynało robić się coraz bardziej chore. Jak nie pojebane.

****
Zapinałem spodnie, a dziewczyna zakładała z powrotem swoją sukienkę. Usiadłem na łóżku, z głową schowaną w rękach.

-Widać po tobie, że zakochałeś się w niej. - zaczęła blondynka.

Chwilę po tym jak Adeline zaczęła się doprowadzać do takiego stanu, jakby nic się nie stało, usłyszeliśmy trzaskanie drzwiami. Dziewczyna spojrzała na mnie przerażona, położyła głowę na moim ramieniu, zamknęła oczy i głośno wypuściła powietrze. Do pokoju wszedł jej brat.

-Małolato, powinnaś wziąć się za naukę, a nie puszczanie się ze starszymi w wieku szesnastu lat. - rzucił chłopak.

-A czy ty nie miałeś być później?! - krzyknęła ze łzami w oczach.

Co za kurwa z jej brata...

-Mogę wracać kiedy chcę. Wyproś swojego chłopaka, czy kim tam on dla ciebie jest, bo musimy porozmawiać. - oznajmił i wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.

-Adrien, proszę cię, możemy jutro porozmawiać? - spytała cicho.

-Skoro tak chcesz. - stwierdziłem. -To do jutra. - pożegnałem się ze znajomą.

Opuściłem dom blondynki i wsiadłem do swojego auta. Pojechałem do swojego miejsca zamieszkania, a przed nim stał czerwony Mercedes należący do mojej matki. Wysiadłem z białego audi i wszedłem do środka.

Kobieta stała z założynymi rękoma na piersiach. Po cichu próbowałem przejść na górę, ale ona zauważając mnie, krzyknęła moje imię. Kazała mi wrócić, bo musi ze mną porozmawiać.

-No? O co chodzi tym razem? - spytałem, na co blondynka przewróciła oczami.

-Po pierwsze, dzwonił do mnie dyrektor i powiedział, że poszedłeś znowu na wagary. Po drugie, jesteś z Adeline? Dzwoniła do mnie Christina i powiedziała, że byłeś tam znowu. - odpowiedziała.

-Możecie wszyscy przestać, kurwa, zaglądać mi do łóżka? I wtrącać się w moje życie?! - krzyknąłem.

-Co to za ton?! Jestem twoją matką! - odkrzyknęła. -To, że będziesz miał niedługo osiemnaście lat nie znaczy, że teraz możesz wszytko robić.

-Dobra, idę się przejść. - oznajmiłem.

Chodziłem po Paryżu do momentu, aż nie zrobiło się ciemno. Przechodziłem przez jakiś zaułek i sekundę później usłyszałem swoje nazwisko. Odwróciłem się i przewróciłem oczami, widząc moich ulubionych "znajomych".

-Siema, Agreste. - zaśmiał się jeden.

-Czego tym razem? - spytałem.

To był ten typ starszego, szkolnego trio, który był postrachem jednego małego osiedla we Francji i które uważało się za niewiadomo kogo. Jak ktoś nie ma problemu z nimi, to w ciągu sekundy wszystko może się zmienić.

-To co? Trzech na jednego? Słabo, słabo. Musicie znaleźć nowych przydupasów. - odparłem, śmiejąc.

-Zobaczymy, kto się zaraz będzie śmiał. - wycedził trzeci, najmniejszy i zdaję mi się, że najgłupszy.

Można powiedzieć, że zaczęła się mała bójka pomiędzy nami. Nawet nie wiedziałem o co. Trzeci z tej całej "ekipy" już trzymał się za krwawiący nos. A pozostała dwójka próbowała mnie dobić. Ale kiedy miało dojść do pierwszego uderzenia usłyszeliśmy głośny krzyk i odgłos strzału z pistoletu.

-Co tu sie dzieje? Jakiś problem? - spytał sarkastycznie wysoki brunet z bronią w ręku.

-Nie, nie. Żaden problem. My sobie tutaj z kolegą chcieliśmy coś wyjaśnić. - odpowiedział przestraszony chłopak, który jak mi się zdaję był "dowódcą" tej bandy.

-Dobra, zajebistą bajkę mi sprzedajesz, ale mam dla was deal. Zostawiacie go, a ja was nie odstrzelę, dobra? - zapytał, kierując w pozostałą dwójką pistoletem.

Po jakiś pięciu minutach kłótni cała trójka uciekła gdzieś.

-Dzięki za uratowanie dupy. - zaśmiałem się nerwowo.

-Spoko, ale nie ma nic za darmo. Mam interes do Ciebie. A i jestem Luka. - przedstawił się.

-Adrien Agreste. Jaki interes? - spytałem.

-Ja cię znam. Chyba wszystkie dziewczyny we Francji wzdychają do Ciebie. Wydaję mi się, że moja siostra też.

-O jaki interes w końcu chodzi? - zapytałem ponownie.

-Kiedyś brałem dragi i zadłużyłem się, spłaciłem typa, ale on zaczął grozić, że zabije moją siostrę i tak dalej. I chciałbym, żebyś pomógł mi wsadzić jego gang wraz z nim do pierdla. Jednocześnie chroniąc moją siostrę przed tym wszystkim. - streścił.

-Coś typu pistolety, w chuj kasy, drogie auta, mafia, Sycylia, tego typu?

-Dokładnie. Mam młodszą siostrę i nie chcę, żeby coś jej ktoś zrobił. - odpowiedział.

-Wchodzę w to. - ścisnęliśmy sobie ręce, tym samym wchodząc w tą sytuację.

Ciekawe o ile młodszą miał tą siostrę i czy była ładna. Chociaż żadna dziewczyna nigdy nie dorówna Marinette Dupain-Cheng.
____________________________
Nie wiem czemu, ale lubię ten rozdział i takie przeskoki do przeszłości Adriena.

Gwiazdka? Konnetarz?

Miłych wakacji ❤️

Ostatnia szansa |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz