Spotkaliśmy się w Paryżu, kocham ją
*Marinette*
Od jakiś pół godziny siedziałam w łazience, wymiotując, a Adrien trzymał moje włosy. Nie czułam w ogóle głowy, wszystko mnie bolało, nie miałam siły jeść i było mi słabo. Blondyn wcale mi nie pomagał swoim gadaniem typu; mogłaś tyle nie pić, mówiłem ci, że ci wystarczy alkoholu, i teraz się źle czujesz.
-Zamknij się po prostu! - krzyknęłam, wstając.
-Kiedy byłaś u swojej lekarz? - spytał i wziął mój telefon do ręki.
-Koło dziesiątego lutego, a co?
Trzymałam dłoń na ustach i podeszłam do umywalki. W czasie kiedy myłam zęby chłopak coś przeglądał w moim telefonie. Stał oparty o jedną ze ścian. Podniósł wzrok znad ekranu i popatrzył przerażony na mnie.
-Mówiłaś, że te zastrzyki są na trzy miesiące, tak? - pokiwałam głową w odpowiedzi.
Jeśli on się pytał o coś takiego, to coś jest nie tak. I to mnie niepokoiło.
-W kalendarzu masz zapisane, że byłaś szóstego stycznia. - powiedział spokojnie, a ja zamarłam i popatrzyłam w lustro zawieszone nad zlewem.
-Słucham...? - zapytałam, po tym jak skończyłam myć zęby.
-Patrz. - odpowiedział i podał mi mój smartfon.
Wpatrywałam się w ekran, na którym przy szóstym stycznia była mała różowa kropka z podpisem wizyta, zastrzyk. Nie potrafiłam uwierzyć, że zapomniałam o tak ważnej rzeczy. Przecież dzisiaj był jedenasty marca. Szczerze, nie wiem czy te dziesięć miesięcy, przez które nie można zajść w ciążę po odstawieniu antykoncepcji są prawdą. Jakoś w to nie wierzyłam.
Zaczęłam trzymać się za głowę, tylko i wyłącznie z towarzyszącego mi teraz bólu. Adrien podszedł do mnie, położył dłoń na ramieniu i spytał, czy wszystko dobrze. Słabo skinęłam głową i poczułam dziwne uczucie, którego nie potrafiłam opisać.
-Chcesz już wrócić do Paryża? - spytał troskliwie, a ja przytuliłam go.
-Dziwnie się czuję, więc tak... - odparłam bardzo cicho.
-Spakujemy się i wrócimy. - uspokoił mnie.
Wyszliśmy z blondynem z pomieszczenia. Otworzyłam swoją walizkę i powoli zaczęłam zbierać wszystkie rzeczy. Chłopak w tym czasie załatwiał ważne sprawy, wiążące się z naszym powrotem. W pewnym momencie usiadłam na łóżku, położyłam dłonie na kolanach i tak siedziałam przez chwilę.
-Spakuj się, wracamy za parę godzin, jutro będziemy w domu. Muszę jeszcze załatwić hotel. - poinformował mnie, pocałował szybko w usta i wyszedł z pokoju.
Siedziałam przez pół godziny, aż do momentu, kiedy Adrien z powrotem wrócił do pomieszczenia. Podał mi rękę, żeby łatwiej było mi wstać. Przytulił mnie mocno, opierając swoją głowę na moim ramieniu.
****
Cały lot na szczęście minął bez jakichkolwiek powikłań.Chwyciłam za uchwyt walizki i zaczęłam z nią iść w kierunku czarnego samochodu. Przed autem stał Adrien i czekał na mnie. Podałam mu bagaż, a on zapakował go do tyłu, a ja wsiadłam do środka.
Byłam zmęczona, mimo spania w samolocie. Jakby nie patrzeć była noc, a dokładniej piętnaście po trzeciej.
Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć przynajmniej na chwilę. Położyłam głowę na kolanach blondyna. Po chwili usłyszałam jak Adrien rozmawia z kierowcą, którym był jeden z naszych dawnych ochroniarzy. Udawałam, że śpię i nic nie słyszę.
-Szefie, był wypadek na skrzyżowaniu. No i wygląda na to, że stłuczkę miał mieć szef wraz z narzeczoną. A nie jacyś przypadkowi ludzie. - poinformował go.
-Zajmę się tym później. A na razie nic nie mów, bo Mari śpi. - odparł mu zielonooki.
Myślałam już i liczyłam na koniec problemów, szczęśliwie zakończenie i spokój. Widać, że to nie koniec, a może dopiero jakaś część.
_________________
Wstawiłam to, bo już nie wiedziałam jak zakończyć ten rozdział. I mi też się nie podoba. Jest mega krótki. Następny może będzie lepszy.
CZYTASZ
Ostatnia szansa |Adrienette
FanfictionCzwarta część opowiadania "Księżniczka Gangstera". Niby wszystko po wyjawieniu prawdy miało się ułożyć. A na koniec miało być szczęśliwe zakończenie. Jednak życie to nie bajka. Czy Marinette będzie w stanie zaufać po raz kolejny i ostatni Adrienowi...