Rozdział 10

554 52 32
                                    

Żałuję, że cię znałam. Żałuję, że cię kochałam.

*Marinette*

-Bo my... musimy poważnie porozmawiać... - zaczęłam cicho, siadając przy stole.

-Mów. - powiedział, a ja podniosłam wzrok na sufit, tylko po to, żeby zaraz nie zacząć płakać i rozmazywać swojego makijażu.

-Napewno wiesz, że przygotowuję się do najważniejszego, największego konkursu na Miss. I żeby wziąść udział w tych wyborach światowych, trzeba spełniać trzy warunki. A ja spełniam dwa... - wytłumaczyłam spokojnie. -Jedno to to, że trzeba mieć od 16 do 27 lat. Drugi to, że musiałabym być Miss swojego kraju. I trzeci to, że muszę być panną bez dzieci... - ostatnie zdanie powiedziałam cicho.

-Nie masz dzieci przecież. - wtrącił się Adrien. -Nie... Teraz sobie żartujesz, tak? Kariera jest dla ciebie ważniejsza? - spytał.

Tego się bałam - jego reakcji. Jeśli nie będzie mnie tam, nie spełnię swojego marzenia z czasów, kiedy miałam siedem lat, ale będę mieć Adriena. Jeśli zgodzę się uczestniczyć, spełnię swoje marzenie, będę światową Miss, ale będę sama. To była i jest najgorsza, najtrudniejsza decyzja w całym moim życiu.

-Po prostu to było moje marzenie, zaszłam tak daleko już. Szkoda mi tego marnować, ale nie chcę cię zostawiać... - stwierdziłam cicho, ze łzami w oczach.

-To ci ułatwię wybór. Koniec z nami. Możesz sobie robić już, co chcesz. Chodzić na durne, ważniejsze konkursy, spotykać się, z kim chcesz, iść do łóżka, z każdym kogo spotkasz na swojej drodze. Ale zapamiętaj sobie, żeby do mnie się nie odzywać.

Powstrzymywałam płacz, jak najdłużej się dało. Nie wierzyłam, w to co słyszałam. To wszystko wydawało się nieudanym, nie śmiesznym żartem od życia.

-Nie kłam, że będąc ze mną i wiedząc, że konkursy są dla mnie ważne, nie wiedziałeś o tym. Nawet nie powiedziałam Ci jaką decyzję podjęłam, a ty już krzyczysz na mnie. I w tym momencie byłeś bezczelny.

-Mnie to już nie interesuję. Zachowujesz się jak pierdolona egoistka, którą jesteś. Liczysz się tylko ty i twoje marzenia. Nie ma dla ciebie, że możesz kogoś ranić swoim zachowaniem. Ty jesteś przecież najważniejsza i musisz to każdemu udowadniać, że jesteś najlepsza, najważniejsza. Prócz tych konkursów nic nie robisz. Chcesz wygrać, robisz wszystko, żeby być najlepszą, ale nie widzisz, że na każdym kroku kogoś ranisz! - krzyknął.

-Masz mnie za sukę, która nie ma uczuć i nie liczy się z innymi, tak? - spytałam.

-Tak! - odpowiedział, na co się fałszywie uśmiechnęłam.

-Żebyś się kiedyś nie zdziwił... Obiecuję Ci, że będziesz żałować każdego słowa, które przed chwilą powiedziałeś. To ty zawsze miałeś to, co chciałeś. Przez ciebie przeżywałam prawdziwe piekło, bojąc się wyjść z domu. Ale udowodnię Ci niedługo, co ta "pierdolona egoistka" potrafi. Wszyscy pożałujecie tego. Zobaczysz, na co mnie stać. Nie zapomnisz tego dnia do końca życia, jak dowiesz się, kto za tym stoi. - ostrzegłam go.

-Mam się Ciebie bać? Wszystko, co masz, masz dzięki mnie, nie zapominaj. - powiedział kpiąco, przysuwając się do mnie. Zetknęłam się plecami ze ścianą, a blondyn położył ręce po obu stronach mojej głowy.

-Hah... śmieszny jesteś. To, kim teraz jestem, zawdzięczam tylko sobie. Ciężko pracowałam, żeby być w tym miejscu, w którym jestem, żeby być światową modelką i Miss piękności. - odparłam, patrząc na niego.

-Oczywiście...

-To, że udało Ci się mnie przelecieć, jako pierwszy, nie znaczy, że jestem twoją zabawką, a tym bardziej prywatną dziwką. Ale taki był twój cel, prawda? - zapytałam. - Dowiedziałeś się, że to ja jestem siostrą twojego przyjaciela i udało Ci się zaciągnąć mnie do łóżka.

Chłopak zacisnął mocno swoje dłonie, na moich nadgarstkach, a ja próbowałam się jakoś "uwolnić" od niego.

-I co teraz? Tak cię boli prawda, że może mnie zabijesz, czy może zgwałcisz, a może mnie uderzysz? - spytałam, nie hamując słów, które były niestety prawdą.

-Rozpieszczona, bogata, niby grzeczna, ułożona Miss Francji, a puściła się po kilku miesiącach, z niedawno poznanym chłopakiem... Mająca problemy z rodzicami, jej brat był dilerem, bo się zadłużył u gangstera, znienawidzona przez dosłownie prawie każdego. Wiecznie chodzi na imprezy, upijając się do nieprzytomności. Coś Ci to mówi? - zapytał.

-Puść mnie! - krzyknęłam, a on mnie po paru sekundach puścił.

-Wypierdalaj po prostu. - powiedział obojętnym tonem, idąc do salonu.

Poszłam na górę jedynie po moją torebkę. Zabrałam rzecz i wróciłam na dół. Ubrałam się i wyszłam z mieszkania, trzaskając głośno drzwiami.
_______________________
Przegadany rozdział, ale czasami trzeba odejść od normy.

Ostatnia szansa |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz