Rozdział 44

391 35 13
                                    

Kochanie jest gorsze niż śmierć, bo musisz wtedy żyć ze złamanym sercem

*Marinette*

Siedziałam na fotelu z podkulonymi nogami, śmiejąc się na widok jakim był Adrien, próbujący wyczytać cokolwiek z instrukcji, jak poprawnie złożyć łóżeczko. Mimo, że nie znaliśmy jeszcze płci postawiliśmy się na uniwersalne, białe meble, a kolorowe dodatki kupimy, kiedy dowiemy się czy będziemy mieć córkę, czy syna.

-Może powinieneś to zostawić. Siedzisz już nad tym trzy godziny. - przypomniałam mu.

-Nie, poradzę sobie, zobaczysz. Ty musisz się oszczędzać. - odparł ostro, na co przewróciłam oczami.

Nienawidziłam siedzieć w jednym miejscu i nic nie robić. Chyba, że byłam bardzo zmęczona lub źle się czułam. Podczas pierwszej ciąży było tak samo, Adrien traktował mnie jakbym była co najmniej śmiertelnie chora i nie mogła się ruszać. Jeszcze przy pierwszym razie starałam się to zrozumieć, ale teraz, kiedy jestem bardziej obeznana w temacie denerwuję mnie to, że mówi, że tego nie mogę, tego też nie i tak w kółko.

-Jestem w ciąży, a to nie choroba! - krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze.

-Uspokój się. Możesz powybierać resztę mebli i popatrzeć na rzeczy. Pamiętaj o planie. - powiedział i wrócił do poprzedniej czynności.

-Tak, tak, pamiętam. Mam być miła dla niej i próbować jej nie zabić... - mruknęłam pod nosem.

Adrien wraz z jego znajomym, Danielem i moim durnym bratem wymyśli plan, który nie wierzyłam, że mógł się udać. Mianowicie chcieli wrobić Kagami w handel narkotykami, bo wiedzieli, że za to napewno pójdzie siedzieć na jakieś góra dziesięć lat. I w tym celu potrzebna byłam im ja, żeby spotkać się z nią i podrzucić małe foliowe torebeczki. Musiałam być ostrożna i nie pozostawić żadnego śladu.

Lukę i mojego narzeczonego jeszcze żaden policjant nie skazał na więzienie za dilowanie, po prostu mieli jakiś układ, tak samo jak z bronią. Sama nie wiedziałam jak do tego doszło, ale z tego co było mi wiadome to to, że mój brat się zadłużył u jakiegoś włoskiego faceta, sprzedającego dragi, w wyniku czego, kiedy i tak spłacił dług ten uznał, że to za mało, wtedy spotkał Adriena, nakłonił go za pomoc mu, żeby pomógł jemu tamtego Włocha wsadzić do więzienia, byłam wtedy zagrożona, więc musiał mnie pilnować, nasz wątek miłosny pominę, okazało się, że Pan Sprzedaje Biały Proszek ma zastępcę, który chodził ze mną do klasy, oni tego nie wiedzieli. Gdy zaczęłam być z blondynem zaczęły się pogróżki, na jednej z kolacji w jego domu, syn jego mamy został przeze mnie lekko obity, więc chciał się zemścić, w nowym roku doszedł nowy chłopak do naszej klasy, zakochał się we mnie, odtrąciłam go i też był w tej całej sprawie zamieszany. Któregoś dnia, gdy wtedy mój chłopak wyszedł przyszło trio, żeby wziąć "zapłatę", czyli zrobić mi krzywdę, pobawiłam się pistoletem i mieliśmy na jakiś czas spokój. Policja ich wsadziła i tak do więzienia na jakiś czas.

Następnie chwilę był spokój, a później jakieś tajemnicze wypady Adriena, o których nie wiedziałam. W święta blondyn dostał telefon od tamtego faceta, że wyszedł z więzienia i chce się zemścić, blondyn pojechał do Werony, miał sprzedawać towar, który znajdował się w Paryżu, bo typ od narkotyków tak uznał i kazał mu podpisać umowę albo. Dowiedziałam się wszystkiego, później kiedy mieliśmy przerwę, a ja wyszłam z przyjaciółką na imprezę ktoś mi celowo podał narkotyki do drinka, Adrien dowiadując się o tym chciał zabić barmana, który działał na zlecenia szefa mafii, w której zadłużony był Luka.

Ostatnio mój narzeczony powiedział mi całą prawdę. Jakiś czas temu był kolejny z ludzi tamtego Włocha, założył podsłuch w moim mieszkaniu, jednak początkowo wydumałam ich. A później mój plan wszedł w życie, niby miałam spotkać się z przyjaciółką gdzieś w opuszczonym miejscu, nikt nie wiedział prócz Sophie, było ich pięciu; Nathaniel, Alex, Leon, Gennaro i Michael. Dodatkowo kuzyn Adriena, którego chciał zabić sam. Poradziłam sobie sama z bronią i pięcioma mężczyznami, mimo, że było ciężko, dałam radę. I to taka skrócona historia tego, jak to się zaczęło.

Kagami podobna miała spotkać się ze mną za jakiś tydzień, żeby mnie "przeprosić", zapewne też miała jakiś plan. Musiałam wtedy poczekać aż wyjdzie do toalety, czy gdzieś i podrzucić to, co miałam wrzucić do jej torebki. Adrien w tym samym czasie, kiedy dałabym mu znać, że gotowe zadzwoniłby na policję i powiadomił ich, że kobieta jest w posiadaniu silnych narkotyków.

-Mari, słuchasz mnie? - zapytał blondyn.

-Tak, po prostu zamyśliłam się. - wytłumaczyłam spokojnie.

-Mówiłem do Ciebie od piętnastu minut, że masz na siebie uważać, jak będziesz wykonywać nasz plan. Pamiętasz, co się stało wtedy... - dodał przygaszonym głosem.

-Nie wracajmy do tego. Zaczynamy nowe życie, zapomnijmy w miarę o wszystkich złych rzeczach, jakie się wydarzyły w przeciągu paru lat. - powiedziałam, wstałam i objęłam go od tyłu.

Popatrzyłam na części białego łóżeczka rozłożone na dywanie i uśmiechnęłam się. To było nawet słodkie. Adrien starał się, nawet jeśli mu to nie wychodziło, ale ważne, że próbował. Uwielbiałam patrzeć na niego, jak coś robił i kończyła mu się przy tym cierpliwość.

Miałam dziwne przeczucie, że coś złego stanie się w najbliższym czasie. Nie wiedziałam czy to miało związek z Kagami, czy nie. Ale to tylko pozory, mogę się mylić.
_______________________
To jest taka skrócona wersja fabuły czterech części, bez wątków miłosnych itp. Musiałam to wyjaśnić, gdy ktoś się pogubił lub zapomniał.

Parę rozdziałów i koniec tej serii. Przykro mi się robi, ale nic nie trwa wiecznie.

Możecie zostawić gwiazdkę lub komentarz ❤️

Do następnego rozdziału 💕

Ostatnia szansa |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz