Rozdział 47

366 40 21
                                    

Nie odnajdziesz spokoju unikając życia

*Marinette*

-Zapomnieliśmy o... - zaczął blondyn.

-O? Mów, bo coraz bardziej to przedłużanie mnie stresuję. - ponaglałam go znów.

-Kurwa! Powiem wprost. Zapomnieliśmy wszyscy o Leonie, Micheal'u i moim kuzynie! - krzyknął blondyn, a mi odebrało mowę.

-Ale... Przecież... Ja... Nic... Ja nic nie rozumiem z tego. - zająknęłam się.

-Oni wrócili, dali sobie spokój. Dowiedzieli się o całej tamtej sytuacji z Kagami, wyciągnęli ją za kaucją i mieli jakiś plan. - wytłumaczył sposkojniej Luka.

Poczułam dziwny, ale silny niepokój, którego nigdy aż tak nie czułam. W życiu nie byłam tak zestresowana. Obawiałam się już robić czegokolwiek w stronę Kagami. A teraz, gdy dowiedziałam się z kim może połączyła siły miałam wrażenie, że czeka nas wszystkich koniec.

-I co chcecie zrobić? - spytałam.

Zaczęłam głębiej oddychać, kiedy poczułam mocne kopnięcie dziecka. Usiadłam na kanapie, w oczekiwaniu odpowiedzi od kogokolwiek.

-Musimy jakoś to załatwić. Będę musiał jechać na jakiś czas, żebyś była już bezpieczna, ty i nasze dziecko. - odparł Adrien.

Zrobiło mi się przykro, po tym co usłyszałam. I nie, to nie była wina ciąży i zmiany humorów z nią związanej. Po prostu bałam się, że znowu dojdzie do sytuacji sprzed paru miesięcy, kiedy to Adrien też musiał coś załatwić, w czasie gdy przeżywałam koszmar i byłam sama, bez niego. To był najgorszy rodzaj bólu. 

-Nie ma opcji. Nie chcę kolejny raz zostać sama. Skąd mam wiedzieć, że wrócisz? Nie poradzę sobie sama z dzieckiem. - panikowałam. 

-Stop! Nic się nie stanie. Nie zostawi cię. Nie możesz się denerwować. - przypominała mi Adeline.

Przytuliłam blondyna i wyszeptałam, że skoro taką decyzję podjął to ufam mu, a on obiecał mi, że wszystko będzie już dobrze. I za każdym razem wierzyłam w to. 

-Idę na górę, bo nie wytrzymam z wami. - zaśmiałam się.

Poszłam w kierunku schodów, a kiedy na nich stałam przypomniała mi się jedna rzecz. Zawróciłam i spojrzałam w dół. Skądś kojarzyłam tamtego starszego mężczyznę.

-Co się stało? Źle się czujesz? - zaczął pytać blondyn.

-Nie, nic się nie dzieje. - odpowiedziałam, patrząc na staruszka. -Ja po prostu...

-Tak, znamy się. - wtrącił się mężczyzna.

-Ale skąd? Nie kojarzę Pana... - wypowiedziałam ciszej ostatnie zdanie.

-Fu. To ja ci pomogłem z monitoringiem, ja byłem na tamtej gali, na której Adrien Ci się oświadczył. - tłumaczył.

-Ale... Ale co Pan, Panie Fu ma z tym, nimi, ogółem wszystkim wspólnego? - zapytałam, czując lekki niepokój.

-Pomogłem twojemu bratu wyjść z tego wszystkiego, on później wciągnął w to Adriena, opowiedzieli mi jaka jest sytuacja, a od jakiegoś czasu działamy razem. Tak naprawdę tą broń mają ode mnie. - dokończył, a ja stałam i nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.

-To dla mnie naprawdę za dużo, jak na jeden dzień. - powiedziałam i w ciągu sekundy położyłam dłoń na czole.

Ta informacja cały czas do mnie nie dochodziła. Adrien z Luką od początku znali tego staruszka, mieli plan, działali razem, a mnie oszukiwali. To było zbyt wiele rzeczy dla mnie jak na dziś. Musiałam się uspokoić i na spokojnie wszystko przemyśleć.

Koło wieczora, kiedy wszyscy już opuścili nasz dom blondyn przyszedł do naszej sypialni. Słabo się uśmiechnęłam, chciało mi się płakać, nic więcej. Chłopak objął mnie ramieniem, a ja czułam ciepło i bezpieczeństwo przy nim.

-Może obejrzymy coś? Spędzimy jakoś czas? Coś Ci przynieść? Nie jest Ci zimno? Wszystko w porządku? - zaczął zasypywać mnie swoimi nadopiekuńczymi pytaniami.

-Stop. - zaśmiałam się. -Wszystko dobrze, nic nie chcę i tak, możemy spędzić czas razem.

-To co? - spytał z głupim uśmiechem na twarzy.

-Film to nie seks. Obejrzymy coś normalnego. Może jakąś bajkę? I tak niedługo będziemy musieli to oglądać. - zaproponowałam.

-Dla ciebie wszystko. - powiedział, pozostawiając szybki pocałunek na moich ustach.

Z jednej strony dalej się bałam ciąży i macierzyństwa, a z drugiej cieszyłam się na wieść, że będziemy mieć dziecko, w końcu. Z resztą niedługo będziemy wiedzieć czy czekamy na małą księżniczkę, czy małego księcia. Ten moment był dla mnie najbardziej ekscytujący. Musiałam poczekać z tym aż Adrien wróci z ogarnięcia tych spraw dotyczących Kagami i tak dalej.

Spędziliśmy naprawdę miły wieczór. Miałam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Kiedyś też tak spędzaliśmy czas, wszystko było dobrze, nie było żadnych problemów, żadnych osób trzecich w naszym związku. Było prawie idealnie. Było prawie tak, jak zawsze chciałam. Może z paroma różnicami, bo nigdy nie myślałam, że zakocham się w kimś, kto miał do czynienia z narkotykami i typowo mafijnymi sprawami. Ale czas i życie pokazało.
_________________________
A więc zbliżamy się wielkimi krokami do końca, do finału tej serii. Ja nie wiem jak napiszę epilog, wiedząc ile wspomnień mam z tymi czteroma częściami, ale jedne rzeczy się kończą, żeby drugie się zaczęły.

Gwiazdka? Komentarz? Byłoby miło

Do zobaczenia w kolejnych rozdziałach ♡

Ostatnia szansa |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz