Rozdział 14

595 55 27
                                    

Powoli akceptuję fakt, że nie będzie nigdy już tak samo

*Marinette*

-Zostaw mnie... - powiedziałam cicho, próbując się wyrwać.

-Musimy porozmawiać. - stwierdził

-Nie mamy o czym. Sam powiedziałeś, że nie mam się do Ciebie odzywać. Już nie pamiętasz? - spytałam.

Odeszłam i poszłam szukać swojej przyjaciółki. Kiedy ją znalazłam, rozmawiała z moim bratem. Pociągnęłam ją za rękę i "zabrałam" stamtąd.

-Chodź, idziemy czegoś się napić.

-Rozmawiałaś z nim? - zapytała, biorąc ze stolika dwa kieliszki, jeden wręczając mi.

-Powiedzmy. Mówił, że musimy porozmawiać. - wymamrotałam, zaczynając pić szampana.

*****
Może picie alkoholu wraz z Sophie nie było dobrym pomysłem. Było koło pierwszej, a impreza trwała dalej. Oznaczało to, że byłam w jednym budynku z Adrienem.

Wyszłam na dwór. W samej sukience. Zimą. Nie wiem, czemu, jak i dlaczego. Po prostu stałam oparta o jedną ze ścian hotelu.

-A tobie tak ciepło? - zaśmiał się Luka, podając mi mój płaszcz. Szybko się ubrałam i przytuliłam swojego brata. -To co się tak naprawdę stało?

-On ze mną zerwał, nie dał mi wytłumaczyć nic, wyzywaliśmy się i to tak dość mocno. - odpowiedziałam smutno.

-On już dostał raz wypierdol, więc może dostać i drugi raz. - zaśmiał się.

-Tak tego nie rozwiążemy... - powiedziałam, zaczynając powoli wracać do środka.

Zaczęłam szukać swojej przyjaciółki i Chloe. No i może jeszcze Pani Agreste.

Znalazłam swoją szwagierkę w towarzystwie dwóch innych poszukiwanych osób. I pewnego blondyna... Zastanawiałam się czy podejść tam, czy nie. Koniec końców zdecydowałam się tam podejsc, ale tylko na chwilę.

-Chodź, my musimy porozmawiać. - powiedział chłopak, łapiąc mnie za rękę.

-Nie i mówię po raz ostatni, puść mnie.

-Może naprawdę powinnaś z nim porozmawiać. - wtrąciła się Sophie, na co ja patrzyłam przez chwilę na nią zdziwiona.

-5 minut, rozumiesz? - zapytałam o pociągnęłam Adriena w stronę wyjścia.

-Przepraszam...

-Ale nie zrozumiałeś, że Ci nie wybaczę?! Nie chciałeś mnie słuchać, po prostu kazałeś mi "wypierdalać", wyzwałeś mnie od rozpieszczonych, bogatych szmat, która puściła się! - krzyknęłam, wychodząc ponownie z budynku.

-Nie mogłabyś chociaż postarać się mi zaufać? - spytał. Na chwilę stanęłam i popatrzyłam na niego.

-Tobie? Zaufać? Jak? Nawet gdybym chciała... nie potrafię. I przestań chodzić za mną. Wracam do domu. - oznajmiłam i zaczęłam iść szybciej, niestety w szpilkach nie było to takie łatwo.

-Zobaczysz, że wrócimy do tej rozmowy. - ostrzegł mnie.

-Pierdol, pierdol, ja posłucham. - zaśmiałam się sztucznie.

Zaczęłam iść w jakimś kierunku i obejrzałam się za siebie, czy napewno nikt za mną nie idzie. Przeszłam jakiś kawałek i zatrzymałam się przy jakimś budynku. Zamknęłam na chwilę oczy, a po jakiejś minucie poczułam na swoich ustach czyjąś dłoń.

-Mówiłem, że zapłacisz, jeśli powiesz Agrestowi. Wiesz... historia lubi się powtarzać. - powiedział.

Wiedziałam, co może się stać jeśli nic nie zrobię. Tamten dzień nauczył mnie czegoś.

Ostatnia szansa |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz