3. List

822 25 22
                                    

Biała sowa siedziała na drzewie i ani drgnęła. Patrzyła się tylko wyłupiastymi oczami w moje, równie szeroko otwarte. Miałam mętlik w głowie.
Wypaliłam papierosa do końca i od razu sięgnęłam po następnego. Odpaliłam, a kiedy mały płomień błysnął z zapalniczki, sowa na drzewie poderwała się do lotu. Wystraszyła mnie jak skurczybyk, kiedy zorientowałam się, że leci prosto na mnie. Nie zdążyłam zareagować, kiedy sowa siedziała na parapecie na przeciwko mnie. Wtedy dostrzegłam, że trzyma coś w dziobie.

To szara koperta z czerwoną pieczęcią na środku. Patrzyłam na sowę, zbyt zdezorientowana aby zrobić cokolwiek. Ptak najwyraźniej czekał na coś, aż w końcu jakby zniecierpliwiony, wypuścił kopertę z dzioba, machnął skrzydlami i odleciał.

Mój wzrok powędrował za sową, patrzyłam na nią tak długo, aż zniknęła mi z pola widzenia. Wtedy dopiero zerknęłam na to, co zostawiła. Wzięłam kopertę do ręki, zaskoczyłam z parapetu i włączyłam światło nocnej lampki w pokoju. Po jednej stronie koperty była czerwona pieczęć z herbem podzielonym na cztery części, a w każdej z nich widniało inne zwierzę: lew, wąż, borsuk i orzeł. Wyglądała imponująco.

Pod herbem widniał napis: Draco dormiens nunquam titillandus.

Po drugiej stronie koperty znajdował się mój adres. Bardzo dokładny adres.

Sz. Pani N. Roach
Parapet w sypialni na piętrze
Apple Road 7
Londyn

- Co jest, kuźwa, ktoś mnie obserwuje? Co to za durne żarty? Skąd ktoś wiedział, że będę na parapecie, gdy sowa dostarczy mi ten list? - zapytałam sama siebie - A tak, to pewnie tresowana sowa - uderzyłam się dłonią w czoło - kretynka.
Nadal jednak nie rozumiałam po co ktoś miałby robić coś takiego.

Przełamałam pieczęć i wyciągnęłam list z koperty. Był napisany na pergaminie. Bardzo oryginalnie, muszę przyznać. Ktoś się musiał nieźle natrudzić. Zaczęłam czytać.

Szanowna Pani Roach,
Pragnę z niezwykłą radością poinformować Panią, że w końcu naszej sowie udało się odnaleźć miejsce Pani zamieszkania i dostarczyć list na czas.
Będzie nam niezmiernie miło, jeśli dołączy Pani do nas w nadchodzącym roku szkolnym i obejmie posadę nauczyciela eliksirów w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Jako jedna z najlepszych czarownic uczęszczających do naszej szkoły, zdecydowaliśmy, że będzie Pani idealną nauczycielką tej jakże szlachetnej dziedziny magii, jaką jest warzenie eliksirów.

Nowy rok szkolny zaczyna się 1 września, jednak nauczyciele zobowiazani są przybyć do Hogwartu 1 sierpnia. Czekam na sowę zwrotną najpóźniej do 31 lipca.

Z wyrazami szacunku, dyrektor Hogwartu
Severus Snape.

W tym momencie żałujcie, że nie widzicie mojej miny. Byłam pewna, że to jakiś durny żart, w dodatku mało zabawny. Ktoś mnie ewidentnie obserwował. Ktoś, kto ma mocno najebane pod kopułą.

- Hogwart? Nie ma czegoś takiego, jest Harvard. Tylko, że Harvard jest w Stanach, a ja jestem w Anglii. To jakieś cholerne bzdury - pomyślałam.

- TO WCALE NIE JEST ŚMIESZNE! - krzyknęłam przez wciąż otwarte okno, z nadzieją, że ten dowcipniś wciąż jest gdzieś za ogrodzeniem mojego domu i usłyszy, że nie dałam się nabrać.

Postanowiłam zignorować ten list i nie wracać do tego. Ale mój mózg miał inne zdanie. Pergamin i odręczne pismo zapisane piórem - tak jak robił mój tatko. Sowa i słowa Slughorna - to nie może być przypadek. No i te eliksiry łączą się z... Amortencją.

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz