52. Śmierć

335 24 38
                                    

Uwaga, zawiera sceny i myśli samobójcze.

Było cicho i ciemno. Jedynym punktem, który oświetlał pomieszczenie był kominek, w którym wesoło trzaskał ogień. Pokój był zakurzony i stary, wydawało się, że nikt nie przebywał tu od wielu, wielu lat. Stare meble oraz pozdzierane tapety na ścianach sprawiały, że miejsce to napawało niepokojem i potęgowało mój strach. Bywałam już w wielu dziwnych miejscach w swoim życiu, zwłaszcza od kiedy powróciłam do magicznego świata, ale żadne z nich nie wyglądało tak strasznie, jak to.

Czekanie na Zgredka dłużyło się niemiłosiernie, miałam wrażenie, że nie ma go już tydzień, a w rzeczywistości minęło zaledwie parę minut. Nie chciałam wychodzić z pokoju, aby zaczekać na skrzata i Malfoya, a jednocześnie byłam cholernie ciekawa zwiedzić ten dom. Podeszłam do okna. Szyby były popękane i zarośnięte toną brudu. Przetarłam ręką aby wyjrzeć na zewnątrz ale niewiele to dało. Znajdowałam się na piętrze, tego byłam pewna. Zauważyłam tylko, że po ulicy chodzą ludzie i pada delikatnie śnieg. Wydawało mi się, że to mugole spacerują przed budynkiem.

- Gdzie oni są, do cholery? - powiedziałam do siebie zniecierpliwiona - Może śmierciożercy ich dopadli?

Zorientowałam się, ze ściany nie pokryte są tapetą, lecz ogromnym gobelinem, który przedstawia jakiś obraz, ale gdzieniegdzie powypalane są czarne dziury. Podeszłam bliżej aby się mu przyjrzeć. Było to z pewnością drzewo genealogiczne, zapewne rodziny, do której należał ten dom. Przyjrzałam się dokładniej i w jednej chwili krew odpłynęła mi z twarzy. To gobelin rodziny Black, do której należał morderca Syriusz, który niedawno uciekł z Azkabanu, razem z całą zgrają śmierciożerców. Odeszłam od ściany i zakryłam usta z przerażenia.

Co ten Zgredek najlepszego zrobił? Dlaczego przyniósł mnie akurat tutaj? Gdzie jest Potter? Czy to kolejna zasadzka i pułapka? Czy nie mogę już tutaj ufać nikomu?! Dlaczego ten cholerny skrzat tak długo nie wraca?

Przez moją głowę przewijały się tysiące myśli. Byłam kompletnie zdezorientowana i wystraszona. Chciałam jak najszybciej stąd uciekać, ale musiałam czekać na Malfoya i miałam nadzieję, że Zgredek go do mnie przyprowadzi, tak jak obiecał.

Nad kominkiem zauważyłam przywieszone na ścianie stare, pordzewiałe sztylety. Szybko chwyciłam jeden z nich i wsunęłam go za pasek moich spodni. Ściągnęłam przemoczoną kurtkę i rzuciłam na oparcie zapadniętego fotela. Chciałam mieć jakąś broń, chociaż ten sztylet. Będę mogła rzucić nim w skrzata albo poderżnąć mu gardło, jeśli uznam, że jest zdrajcą.

Nieopodal stał sekretarzyk, równie zakurzony, brudny i stary, jak reszta sprzętów w tym ponurym domu Blacków. Podeszłam powoli aby sprawdzić, czy nie ma w nim jakichś dokumentów albo innych rzeczy. Gdy zbliżyłam się do niego, usłyszałam za sobą charakterystyczne pyknięcie, które zwiastowało przybycie skrzata do pokoju.

Odwróciłam się i zamarłam w jednej chwili. Przede mną stał Malfoy cały we krwi. Okropnie poturbowany, pobity i obolały. Wyglądał jakby właśnie stoczył walkę na śmierć i życie... i przegrał. Słaniał się na nogach, dyszał gardłowo, jakby krztusił się własną krwią. Z ust zaczęła toczyć mu się piana.

- Draco! - krzyknęłam i chciałam do niego podbiec ale coś mnie zatrzymało.

Malfoy nagle popatrzył na mnie okrutnym wzrokiem, jakby winił mnie za to, co mu się stało.

- Nie podchodź! To wszystko przez ciebie! Jesteś nic nie warta i bezwartościowa. Nigdy nic w życiu nie osiągniesz i niczego nie dokonasz, Roach! Gardzę tobą, powinnaś zrobić przysługę światu i zginąć! Zgnić! - zawodził Malfoy.

Było w jego głosie i spojrzeniu coś niepokojącego, jego zachowanie nie było normalne. Oto, mężczyzna mojego życia umiera na moich oczach i obwinia mnie za to, rzucając w moją stronę okropne słowa. Spełniał się mój najgorszy koszmar, coś czego nigdy nie chciałam w życiu doświadczyć. Coś, czego bałam się najbardziej na świecie. To był dla mnie absolutny horror.

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz