33. Złość

427 23 30
                                    

Rano wstałam z bólem głowy i było mi niedobrze. Nie miałam kaca, bo i po czym? Chyba po prostu się nie wyspałam. Za dużo emocji, za długa droga i za mało snu.

Zobaczyłam swoje odbicie w lustrze w łazience. Podkrążone oczy, blada cera i niewyraźna twarz. Odwróciłam się do toalety i zwymiotowałam...

Była 6.37, a ja już zeszłam do kuchni i popijałam aromatyczną, poranną kawę. Nie smakowała tak dobrze jak zwykle ale i tak dodała mi nieco energii. Siedziałam na wysokim stołku przy wyspie kuchennej. Po siódmej na dół zszedł Blaise.

- Oddam wszystko za kubek takiej kawy, Nem - powiedział zaspany i zmęczony.

Usiadł przy mnie i położył głowę na blacie wyspy. Poklepałam go po plecach.

- Biorę magicznego Bentleya i kawa jest twoja - rzekłam i wstałam aby zrobić mu napój.

- Tylko nie to! To własność Ministerstwa, muszę się z niego rozliczyć. Ale oddam wszystko inne...

Odwróciłam się i popatrzyłam na jego plecy i głowę leżącą na blacie. Pokręciłam głową i przewróciłam oczami.

- Wyglądasz jak inferius, Zabini - skomentowałam.

Zaśmiał się.

- I tak się czuję. Ale było warto...

- Tylko mi nie mów, że już przeleciałeś Jennę! Znacie się zaledwie chwilę...

Usiadłam obok niego i postawiłam kubek z parującą czarną kawą obok jego twarzy. Podniósł głowę i objął kubek rękami.

- I to jak przeleciał! - usłyszałam głos za sobą - Było... Magicznie.

Jenna weszła do kuchni w majtkach i koszulce. Jej małe, zgrabne piersi odznaczały się pod materiałem. Długie dready zwinęła w ogromny kok na czubku głowy. Zauważyłam u niej nowy tatuaż z boku uda, wychodzący aż na pośladek. Przedstawiał feniksa.

- Kiedy robiłaś? - zapytałam wskazując na tatuaż.

- Jakiś miesiąc temu - odpowiedziała - Dostanę kawki?

Podeszła do Blaise'a i cmoknęła go w usta, po czym usiadła na przeciwko niego. Gapili się na siebie jak para nastolatków.

Wstałam znowu i nalałam jej świeżej kawy, którą zrobiłam chwilę wcześniej do dzbanka. Cały czas czułam dziwne uczucie mdłości ale próbowałam je ignorować.

- Blaise, o której musisz być w Ministerstwie? - zapytałam.

- Nie mam określonej godziny. Będę o której przyjdę - odpowiedział i mrugnął do Jenny.

- Jenna, będziesz miała dzisiaj czas aby pójść ze mną do firmy? Chciałabym poprzeglądać papiery i sprawdzić jak wam idzie - powiedziałam poważnie.

- Jasne, szefowo co tylko chcesz. Jestem ci dłużna za poznanie mnie z Blaisem - uśmiechnęła się do niego.

- Muszę naładować telefon i zadzwonić do Cindy. Może jakiś babski wieczór? - uśmiechnęłam się do przyjaciółki znacząco.

Popatrzyła w końcu na mnie i uśmiechnęła się szeroko. Zrozumiała.

- O tak, siostro! Wiem o co ci chodzi. Przyniosę najlepszy towar... - urwała i zakryła usta dłońmi.

Zaśmiałam się głośno. Przypomniałam sobie wszystkie te imprezy w pokoju wspólnym Slytherinu, jak i również nasze małe "prywatne" imprezki najczęściej w dormitorium chłopaków. Malfoy, Zabini, Goyle, Nott, Parkinson, Higgs, Greengrass, no i ja. Na Salazara, co tam się działo!

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz