40. Głusza

436 21 15
                                    

- Roach! Roach... Obudź się, Roach! Na Merlina... To nie miało tak być... Roach, proszę... Nemezis...

Słyszałam głos przytłumiony, jakby spod wody ale nie mogłam otworzyć oczu. Byłam wykończona. Chciałam już zasnąć ale ten uporczywy głos nie dawał mi spokoju. W końcu otworzyłam oczy zirytowana. Kto to jest i czego ode mnie chce?!

Malfoy...

Klękał na trawie i trzymał moją głowę na swoich udach. Musiałam zemdleć podczas podróży przez świstoklik. Nigdy nie lubiłam tego szarpania i wirowania. Byliśmy na jakimś otwartym terenie, gdzieniegdzie rosły bezlistne drzewa i suche zarośla. Nic dziwnego, mamy koniec stycznia. Dobrze, że nie było śniegu.

- Nem! Całe szczęście! - Malfoy krzyknął z ulgą, że się ocknęłam.

Pomógł mi wstać, ale zmiana pozycji sprawiła, że okropnie zakręciło mi się w głowie i wpadłam w jego ramiona.

- Tak się bałem, że coś ci się stało. Nigdy więcej mnie tak nie strasz, Nemezis! - powiedział z uczuciem i pocałował mnie.

Odwzajemniłam jego czułość i przytuliłam się do niego mocno. Ale jednak po chwili przypomniałam sobie wszystko, co przed chwilą zaszło.

- Draco, czy... czy myśmy byli w twoim domu? - zapytałam, żeby potwierdzić to, co się stało.

Poznałam tamto miejsce, przecież spędzałam w nim kiedyś mnóstwo czasu. Beztroskiego, niewinnego, szczęśliwego, kiedy jeszcze żyła mama, kiedy nie byłam niczego świadoma...

Malfoy kiwnął głową twierdząco i spojrzał w dół zawstydzony. Odepchnęłam się od niego z niedowierzaniem.

- To wszystko twoja wina... Ty zdrajco... Tchórzu... - mówiłam spokojnie i cicho - Wystawiłeś mnie i Pottera... Sprowadziłeś śmierciożerców do Hogwartu! - mówiłam coraz głośniej.

Z każdą sekundą moje niedowierzanie rosło. Ufałam mu. Zawierzyłam. Oddałam mu wszystko i byłam gotowa oddać jeszcze więcej. Z każdą chwilą wszystko układało mi się w całość. Te jego dziwne nocne wyjścia, podejrzane zachowanie, przeprosiny i pocałunki jak na pożegnanie. Ten nietypowy mebel w Pokoju Życzeń, to była szafka zniknięć! Czytałam o niej kiedyś. Jak mogłam być taka głupia! Naiwna jak dziecko, święcie wierząca w to, że Malfoy jest tym samym uroczym chłopcem, z którym kradłam ciastka z kuchni i wspinałam się na drzewa. Zupełnie go nie znałam. Zgredek mnie przed nim ostrzegał, a ja to zignorowałam. Malfoy uśpił moją czujność pięknymi słówkami i tą namiastką uczucia, którego akurat potrzebowałam.

Odsunęłam się od niego, byłam gotowa się bronić przed nim. Sięgnęłam do kieszeni i ze strachem zorientowałam się, że nie mam różdżki! Ktoś mi ją wytrącił w Dworze Malfoyów i tam pozostała.

Malfoy zobaczył moje nerwowe ruchy, szybki oddech i próbował mnie uspokoić.

- Roach... - podszedł do mnie.

- Nie zbliżaj się! - warknęłam - Kim ty jesteś? Nie znam cię... NIE PODCHODŹ!

Byłam naprawdę wystraszona. Cofałam się od niego, a on z miną niewiniątka szedł powoli w moją stronę.

- Roach... To nie tak jak wygląda. Naprawdę... Ja... Musiałem to zrobić... Musiałem cię chronić za wszelką cenę.

- I ta ochrona polegała na wpuszczeniu do Hogwartu całe hordy śmierciożerców i szmalcowników, tak? - zakpiłam - Nie oszukasz mnie już nigdy więcej, rozumiesz? Nie wierzę już w ani jedno twoje plugawe słowo!

- Wiem jak to wygląda, Nem ale to tylko złudne wrażenie. Uwierz mi, naprawdę nie miałem innego wyjścia...

- Zamknij się! Przestań w końcu zmyślać, przestań kłamać! - wyłam.

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz