18. Auror

689 40 18
                                    

Poszliśmy do gabinetu Snape'a. Malfoy był niezwykle poważny.

- Powiedz, Nem jeszcze raz wszystko co dzisiaj widziałaś w Lesie - powiedział Malfoy.

Opowiedziałam o szmalcowniku imieniem Scabior, martwym jednorożcu i tym, co mi powiedział o Voldemorcie.

- Istotnie, to bardzo niepokojące. Szmalcownik tak blisko Hogwartu... Jeszcze dzisiaj wyślę ekspresową sowę do Pottera. Jestem pewny, że przybędzie tu jeszcze w tym tygodniu. Jako auror jest zobowiązany do łapania szmalcowników, więc nie przegapi takiej okazji. A poza tym, może będzie miał jakieś nowe informacje o Czarnym Panu. Oni tam w Ministerstwie mają swoich informatorów. A ciebie, Nemezis proszę, żebyś nie chodziła więcej sama do Zakazanego Lasu. Nie chcielibyśmy cię stracić...

Snape wyciągnął pergamin i zaczął pisać wiadomość do Pottera. Malfoy złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.

Wyszliśmy z gabinetu i szliśmy powoli korytarzem. Chłopak chyba zapomniał, że trzyma mnie za rękę cały czas, a mnie to pasowało jak cholera. Uwielbiałam i delektowałam się każdym jego najmniejszym dotykiem.

- Malfoy...?

- Mhm? - mruknął

- Widziałeś może dzisiaj Wooda? - zapytałam nieśmiało.

Zatrzymał się i puścił moją dłoń.

- Nie wspominaj mi nawet o tym śmieciu. Lepiej, żebym go nie widział, Roach - warknął przez zaciśnięte zęby.

- Po prostu zastanawiam się czy nic mu nie jest, wiesz... po wczorajszym - odpowiedziałam.

- Lepiej dla niego, gdyby zdechł w swoim pokoju bo nie ręczę za siebie jeśli go zobaczę - ciągnął dalej z nienawiścią Malfoy.

- Draco, proszę cię...

- O co, Roach?! O to, żebym dał mu spokój? Może jeszcze mam się z nim zaprzyjaźnić, co?!

- Uspokój się, Malfoy, jeszcze ktoś usłyszy. Po prostu nie chcę, żebyś się w to bardziej mieszał. Pomogłeś mi już wystarczająco. Mam... mam wyrzuty sumienia oraz dług wdzięczności u ciebie - spuściłam wzrok.

- Żadnego długu nie masz, Roach. Nie bądź śmieszna i zrozum, że tkwimy w tym gównie razem - odpowiedział.

Szliśmy dalej korytarzem. Poczułam palące pieczenie na tatuażu. Malfoy także złapał się za swoją rękę i rzucił mi porozumiewawcze spojrzenie.

"Roach... Ja wiem co zrobiłaś. Nie wahaj się następnym razem. Jesteś kimś lepszym niż większość ludzi. Wstąp w moje szeregi. Pomóż mi odzyskać moc. Razem możemy dokonać wielkich rzeczy, możemy władać tym światem. Razem zrobimy porządek..." Słyszałam w mojej głowie znowu ten przerażający szept.

Zakręciło mi się w głowie. Malfoy chyba zauważył, że coś jest nie tak, bo złapał mnie za ramię i przytrzymał, żebym nie runęła na podłogę.

- Roach, co ci jest? - zapytał zmartwiony.

- N-nic. Znowu słyszałam ten głos... - trzymałam się za głowę która momentalnie mnie rozbolała.

- Może chcesz wyjść na świeże powietrze? Pójdę z tobą na spacer, co? - powiedział.

Kiwnęłam głową, zgadzając się na przechadzkę. Widziałam, że chciał za wszelką cenę mi pomóc. Chciał abym poczuła się lepiej. Troszczył się o mnie.

Wyszliśmy na błonia Hogwartu. Szliśmy powoli w milczeniu.

- Czy ty też słyszysz jakieś głosy, czy to tylko ja i moja chora głowa? - zapytałam w końcu, urywając ciszę między nami.

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz