44. Trzech

596 22 69
                                    

Uwaga, rozdział zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej 18 roku życia, oraz dla osób wrażliwych. Sceny przemocy fizycznej, słownej i seksualnej.

Dzień zapowiadał się pięknie. W przeciwieństwie do mojego nastroju. Czułam się zażenowana jak nigdy dotąd z powodu tego, że Malfoy przyłapał mnie na masturbacji.

Było bardzo słonecznie, bezchmurne i trochę mroźno. Wyszliśmy przed motel i ze zirytowaniem zorientowałam się, że auto mamy zamarznięte.

- Trzeba skrobać - powiedziałam do Malfoya.

- To skrob. To twój wóz - odpowiedział i skrzyżował ręce na piersi.

Przewróciłam oczami i wyciągnęłam z bagażnika sprzęt. Zaczęłam drapać szyby ale warstwa mrozu okazała się bardzo mocno przylegać do ich powierzchni. Po paru minutach byłam zmęczona i bolały mnie ręce, a nie wyczyściłam nawet jednej szyby.

- Może byś mi pomógł? - warknęłam.

- Nie mam zamiaru - odrzekł zdecydowanie.

Stał i patrzył mi na ręce. Wydawało mi się, że podśmiechuje się ze mnie, mówiąc coś o mugolskim życiu.

- Gdybyś odpaliła silnik i włączyła nawiew na szybę, mróz szybciej by odpuścił - skomentował rzeczowo.

Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Malfoy właśnie leżałby martwy na ziemi. Spiorunowałam go wzrokiem i wsiadłam do auta. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i uruchomiłam silnik.

Za chwilę Malfoy wsiadł do samochodu i patrzył na mnie dziwnie.

- Jesteś beznadziejna, Roach. Naprawdę nie wyobrażam sobie, jak ty masz dokonać tak wielkich czynów, skoro nie radzisz sobie ze zwykłym życiem - znowu mnie poniżał.

Wysiadłam z auta i trzasnęłam drzwiami. Chwyciłam drapaczkę i zaczęłam energicznie ściągać lód z szyb.

Gnój.
Darmozjad.
Bezczelny nierób!

Sama siebie nakręcałam. Moja złość sięgała zenitu. Przez szybę widziałam jak Malfoy śmieje się ze mnie, drwi i kręci głową z niedowierzaniem. Tego było już za wiele dla mnie. Moja frustracja znowu rosła.

Udało mi się oczyścić wszystkie szyby i lusterka, więc w końcu wsiadłam do samochodu, gdzie było już w miarę ciepło. Moje palce były fioletowe z zimna. Schowałam je między swoje uda i odwróciłam głowę w stronę szyby.

Czułam na sobie wzrok Malfoya i czułam też przeszywający moje stawy w dłoniach ból. Oparłam głowę o kierownicę i jęknęłam cicho.

- Roach?

- Tak bardzo boli... - powiedziałam.

- Daj.

Pociągnął moje ręce za rękaw i wydostał je spomiędzy moich ud. Objął je swoimi dłońmi i chuchał aby je rozgrzać.

Obserwował mnie, a ja z grymasem na twarzy znosiłam dzielnie ból zziębniętych palców. Po paru minutach, działania chłopaka przyniosły efekty, dłonie się ogrzały, a ból odpuścił. Poczułam ulgę.

- Już lepiej? - zapytał łagodnie.

- Dzięki... - powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem i zabrałam powoli ręce z jego objęć.

Nie czułam się dobrze w jego towarzystwie. Onieśmielał mnie, wkurzał, obserwował każdy mój ruch, krytykował i wyśmiewał, a później był czuły i troskliwy. Dwubiegunowy gamoń.

- Nie doszło by do tego, gdybyś mi pomógł, Malfoy...

- Nie zamierzałem tego robić, Roach. Przypominam ci, że to, że tu jesteśmy to twoja wina i sama wpadłaś na taki pomysł wydostania nas stąd, więc teraz...

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz