32. Londyn

491 26 12
                                    

Po zajęciach poszłam do swojego pokoju. Czekałam na Pottera i byłam ciekawa czy się zjawi, po zażyciu takiej dawki trucizny. Nic nie mogłam na to poradzić, ale ta zemsta mnie uszczęśliwiła. Nie umiałam mu współczuć.

Pukanie do drzwi skutecznie wyrwało mnie z zamyślenia. Otworzyłam.

- Blaise? Yyy... Wejdź... Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.

Po naszej ostatniej rozmowie raczej unikałam jego towarzystwa. Byłam wkurzona, że straszył mnie Ministerstwem i uważał za złoczyńcę, bo rozmawiam z wężami. Tak, jakby mnie nie znał! Tak, jakby wszystkie lata w szkole nic nie znaczyły.

- Dracon mi powiedział, że chcesz dzisiaj dostać się do Londynu. Czy to prawda? - zapytał.

- Tak. Chcę na weekend stąd uciec. Mam dość wszystkiego, muszę odpocząć. No i mam parę spraw do załatwienia przy okazji - wytłumaczyłam.

- Czy masz już pomysł jak się tam dostaniesz? - brnął dalej Blaise.

- Myślałam o proszku Fiuu ale do tego będę potrzebowała kominka z gabinetu Snape'a. Nie wiem też, czy mój kominek w domu w Londynie jest podłączony do sieci, więc myślałam, że po prostu dostanę się najpierw na Pokątną, a później poradzę sobie jakoś na mugolskie sposoby - odparłam.

Zabini popatrzył na mnie nieco rozbawiony i pokręcił głową.

- Mogę ci pomóc, Nemezis. Mam wypożyczone auto z Ministerstwa. Wygodnie, szybko i bez problemów - wyszczerzył białe zęby.

- Taaa... I zamiast do domu, odstawisz mnie prosto do Ministerstwa na rozprawę o wężoustwo... - zakpiłam i zmrużyłam oczy.

- Daj spokój, Nem! Wtedy w skrzydle szpitalnym źle mnie zrozumiałaś. Albo to ja źle się wyraziłem... W każdym razie, nigdy bym cię nie posądził o jakiekolwiek złe zamiary i czarnoksięstwo. I nigdy bym nie wydał przyjaciółki "ziomkom z Ministerstwa", jak to określiłaś - uśmiechnął się szczerze - Uratowałaś mi życie, znamy się tyle lat, jesteś dla mnie jak rodzina, Nem.

Przechyliłam głowę w bok i skrzyżowałam ręce na piersi. Przewróciłam oczami i zaśmiałam się. Właśnie rano na śniadaniu otrułam "chłopca, który przeżył' i uchodzi mi to płazem. Co więcej, nawet sam pracownik Ministerstwa i jeden z moich najlepszych kumpli mnie o to nie podejrzewa. Lepiej być nie może!

- O której chcesz wyjechać? Bo rozumiem, że ten uśmiech jest oznaką zgody? - podniósł brwi pytająco.

- Tak, Blaise, zgadzam się. Ale tylko, jeśli nie będzie to dla ciebie kłopotem. Do Londynu jest stąd kawał drogi - odpowiedziałam.

Zabini poszedł do mnie i położył dłoń na moim ramieniu przyjacielsko. Patrzył mi prosto w oczy, szczerze.

- Nigdy nie będziesz dla mnie kłopotem, Nemezis. Poza tym mam coś do załatwienia w Ministerstwie i ten wyjazd dzisiaj będzie mi na rękę - dodał.

- W takim razie, niech będzie - zgodziłam się.

- Będę czekać przed Hogwartem o 20, pasuje?

- Tak. Dzięki, Blaise - usmiechnęłam się.

Kiwnął głową na znak zgody i wyszedł. Postanowiłam kontynuować moje pakowanie, które zaczęłam ostatnio w pośpiechu, i które przerwał mi chamsko Potter. Szczerze, miałam nadzieję, że jednak dzisiaj nie przyjdzie. Liczyłam na to, że eliksir z czerńca działa jak należy, i auror dostanie porządnej biegunki.

Było już ciemno, gdy przyszedł Malfoy. Zapukał i od razu otworzył sobie drzwi. Akurat wkładałam ostatnie rzeczy do kufra, który leżał na łóżku. Podniosłam głowę, gdy blondas wszedł do środka.

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz