6. Niepamięć

813 29 36
                                    

[Uwaga: Sceny dla dorosłych]

Kolacja dobiegła końca. Po daniach głównych były desery i alkohol. Byłam tak zmęczona i zestresowana całym dniem, że po trzech lampkach wina świat mi zawirował.

Malfoy patrzył na mnie z politowaniem i kręcił głową.

- Chyba masz już dosyć na dzisiaj - stwierdził głosem nie znoszącym sprzeciwu. Złapał mnie za łokieć i pociągnął w górę abym wstała. Zachwiałam się na nogach żałośnie.

- Dobranoc - pożegnałam się z gronem pedagogicznym i ciągnięta przez psychopatę Malfoya, ruszyłam w stronę drzwi Wielkiej Sali.

Prowadził mnie ciemnymi korytarzami przez zamek. W życiu nie nauczę się po nim poruszać. Jest tak ogromny i każdy korytarz wygląda podobnie.

Zeszliśmy do lochów. Chłodne, wilgotne powietrze oblało moje ciało. Natychmiast na moich rękach wystąpiła gęsią skórka, a ciało przeszedł dreszcz. Byłam lekko ubrana i podpita.

- Gdzie ty mnie prowadzisz? - zapytałam w końcu tępo - Chcesz mnie zamknąć w lochu?

- Do twojego pokoju, głupia dziewczyno - wypluł Malfoy, nawet na mnie nie spoglądając

- Dlaczego mam pokój w lochu?

Przystanął, odwrócił się do mnie i popatrzył z irytacją w moje oczy.

- Nie słyszałaś co powiedział Snape? Masz mieć pokój obok mojego.

- A dlaczego ty mieszkasz w lochu? Czyżbyś był aż takim chujem, że musieli cię umieścić pod zamkiem?

- Dlatego, kretynko, że zostałem opiekunem Slytherinu a tak się składa, że pokój wspólny Ślizgonów znajduje się właśnie tu, w lochach. Mam pokój w pobliżu, żeby trzymać rękę na pulsie. A ty masz pokój zaraz obok. Czy to jasne, szlamo?

Nic nie było jasne. Slytherin? Pokój wspólny? O czym on bredził? Ze względu na mój stan postanowiłam nie zadawać więcej pytań. Poza tym było mi okropnie zimno.

- Nie nazywaj mnie szlamą! Jestem czystej krwi! W niczym nie jestem gorsza od ciebie! - krzyknęłam wkurwiona. Jak on śmie? Debil.

Objęłam się rękami, trzęsła mi się broda. Nie tylko z zimna, ale też z żalu i bezsilności. Nic nie pamiętam a ten idiota od samego początku się nade mną znęca. Byłam bliska płaczu, próbowałam przełknąć łzy ale niestety, jedna spłynęła po moim policzku.

Malfoy to zauważył i stał jak wryty. Zamurowało go, dosłownie. Odwróciłam się do niego plecami, schowałam twarz w dłoniach i wydałam kilka cichych szlochów. Trzęsły mi się ramiona.

Tyle ostatnio działo się w moim życiu, nikt normalny by tego nie zniósł.

Wtedy poczułam ciepły materiał na plecach. Podniosłam głowę i zauważyłam, że Malfoy oddał mi swoją marynarkę. Nic nie powiedział ale jego twarz miała teraz łagodny wyraz. Można śmiało powiedzieć, że troskliwy.

- Chodźmy już - wydukał w końcu

Tym razem już nie trzymał mnie za łokieć i nie szarpał mną agresywnie jak dotąd. Położył rękę na moich plecach i delikatnie popchnął abym ruszyła za nim.

Stanęliśmy przed wilgotną ścianą, pokrytą mchem i pleśnią. Były na niej dwoje drewnianych drzwi. Na jednych wyrzeźbiony był na środku jakiś niewielki znak. Jakby herb z wężem w środku i pod spodem napis "opiekun". Domyśliłam się, że to drzwi do pokoju Malfoya.

Drugie drzwi były parę metrów dalej. Też były rzeźbione ale dookoła. Wyglądało to jakby ramka zrobiona na drzwiach. Przyglądając się bliżej można było zobaczyć co to za rzeźbienie - mnóstwo małych, splecionych ze sobą węży. Klamka była w kształcie głowy gada.

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz