16. Pomoc

662 23 21
                                    

Uwaga: zawiera sceny dla dorosłych

Trzymałam mocno różdżkę w dłoni. Wood upadł na ziemię i wył przeraźliwie, stękał, krzyczał i łapał nerwowo oddech. Wił się jak robak, piszczał i skomlał jak pies. Łzy leciały mu z oczu, a ja płakałam razem z nim.

Czułam satysfakcję, uśmiechałam się złowrogo z nienawiścią. Byłam z siebie zadowolona, byłam szczęśliwa, że ten drań właśnie dostaje to, co mu się należało od dawna. Czułam euforię, zwycięstwo i stan upojenia radością.
Radością z torturowania człowieka...

- Dobrze się teraz bawisz, Wood?! - ryknęłam

- Dosyć... Błagam... - chłopak prosił o litość - Lepiej mnie zabij...

Różdżkę miałam cały czas wyciągniętą w jego stronę, nie przerywałam klątwy. Patrzyłam z uśmieszkiem satysfakcji, jak skręcał się z bólu na trawie. Przechyliłam głowę raz w jedną, raz w drugą stronę z wyrazem szaleństwa w oczach.

- Expelliarmus! - usłyszałam za sobą głos.

Zaklęcie wytrąciło mi różdżkę z dłoni, przerwało moją klątwę i cierpienia Wooda. Upadła na ziemię parę metrów dalej.

Ocknęłam się z tego transu, runęłam na kolana, schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.

Wood leżał na trawie i oddychał ciężko, dyszał i pojękiwał.

- Roach... - poczułam dłoń na ramieniu i podniosłam głowę.

Malfoy patrzył na mnie kompletnie przerażony. Tak wystraszonego go jeszcze nigdy nie widziałam. Miał bladą twarz, szeroko otwarte oczy i zmarszczone czoło.

Rzuciłam mu się na szyję i wybuchnęłam głośnym płaczem. Objął mnie rękami. Czułam jego zapach i ciepło na sobie. W jego ramionach byłam bezpieczna, schowana przed całym światem. Tylko on umiał ukoić mój strach i wszystkie złe emocje.

- Draco, co ja zrobiłam...?! Co się ze mną stało? Nie byłam sobą... Ten straszny głos w mojej głowie... - wyłam.

- Już dobrze... Zaraz to jakoś ogarnę... - wyrzucał słowa cicho i spokojnie - Gdzie twoja różdżka...

Wstał i podszedł w stronę, gdzie poleciała, kiedy zaklęcie rozbrajające wytrąciło mi ją z ręki. Znalazł kilka metrów dalej, wziął i trzymał ją w lewej ręce, a w prawej nadal miał swoją. Uniósł ją i szeptał bardzo cicho jakieś formułki, których nie znałam. Jego różdżka zaświeciła delikatnym zielonkawym światłem, którego promienie zaczęły oplatać moją. Wyglądało to, jakby opływały ją cienkie strużki dymu i wsiąkły w nią.

Podszedł do mnie, oddał mi różdżkę. Była ciepła ale poza tym nic się nie zmieniło. Odwrócił się do Wooda, który ciągle leżał. Był przytomny ale nic nie mówił i ledwo się ruszał. Tortury wykończyły jego ciało fizycznie. Nie byłam pewna, czy z jego psychiką jest wszystko w porządku.

- Obliviate - powiedział Malfoy i rzucił zaklęcie usuwające pamięć na Olivera - Wood? Żyjesz? Ej! - pstryknął palcami przed jego twarzą.

- Co się dzieje? - popatrzył na niego i złapał się za głowę - Wszystko mnie boli.

- Znaleźliśmy cię tutaj z Nemezis. Wracaliśmy z Hogsmeade a ty tu leżałeś. Wszystko okey?

Słuchałam co mówił blondyn, jak umiejętnie tuszował to, co zrobiłam. Nie poradziłabym sobie bez niego. Byłam mu tak bardzo wdzięczna. Cały czas byłam tam na kolanach w tej trawie i łzy nie przestawały mi lecieć po policzkach.

Wood próbował wstać ale nie miał siły. Malfoy podał mu rękę i pociągnął go aż usiadł. Chwiał się i kiwał delikatne na boki. Popatrzył na mnie i zdziwił się, widząc jak płaczę. Pewnie pomyślał, że się wystraszyłam, że nie żyje i rozpaczam nad jego biednym losem. Tymczasem użalam się nad sobą i tym, że użyłam Zaklęcia Niewybaczalnego. Byłam skołowana. Już widziałam się w kajdanach w Azkabanie.

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz