47. Wyznanie

442 27 44
                                    

Patrzyliśmy na siebie, a ja czekałam na jakiekolwiek wyjaśnienie od Malfoya albo od Szeptuchy.

- No? - ponaglałam.

Blondyn spuścił głowę i westchnął, a Baba podeszła do mnie.

- To nie wina chłopaka. Odpuść mu... - kobieta poprosiła cicho - To wszystko jest moja wina. To ja od początku wiedziałam, że jesteście magiczni. Draco pewnego dnia zobaczył jak czarowałam. Przyłapał mnie tak jak ty teraz nas... Poprosił mnie abym nauczyła go posługiwać się magią bez użycia różdżki. To nie jest łatwa sztuka ale możliwa do nauczenia. Zgodziłam się ale pod warunkiem, że nikomu o tym nie powie... Nawet tobie, Nemezis.

- Co? Dlaczego? Skoro wiedziałaś, że jesteśmy tacy jak ty, dlaczego nam nie pomogłaś?

- O przepraszam bardzo, panienko! A kto się wami zaopiekował, kto przyjął pod swój dach? Kto wyleczył, nakarmił? Nawet auto pod dom przyprowadził, żeby nie ukradli! Nie pomogłam! Co za niewdzięczność! - żachnęła się.

No tego jeszcze brakowało, żeby się Szeptucha obraziła!

- Babo, wiesz, że nie o to mi chodzi! Oddałabym wszystko, żeby móc się posługiwać magią, a ty po prostu ukryłaś ten fakt przede mną. Zresztą na spółkę z Malfoyem! - wskazałam na niego palcem ze wściekłością.

Draco popatrzył na mnie z miną niewiniątka i błyszczącymi oczami. Czy moje życie kiedyś w końcu będzie stabilne i normalne? Raz jest między nami dobrze, a nawet cudownie, aby zaraz się spieprzyć.

- Co się gapisz, Malfoy? Kolejny raz nie jesteś ze mną szczery! - ryknęłam.

- Zostaw chłopaka, Nemezis! On naprawdę jest niewinny. Wypełniał tylko mój warunek. Chciał nauczyć się magii aby móc cię chronić podczas reszty waszej podróży. Wiem o wszystkim, powiedział mi.

- Powiedział ci? No właśnie, to że znasz angielski, też ukrywałaś! - byłam rozpalona ze złości.

- Nie znam angielskiego... Nie w stopniu komunikatywnym. Znam tylko parę słów, dosłownie. Porozumiewamy się głównie myślami - wyjaśniła Szeptucha - Pokazuje mu w myślach co ma zrobić, a on to wykonuje. Całkiem nieźle mu idzie, jestem dumna z niego.

Czyli jednak wpuścił Szeptuchę do swojego umysłu.

Nie czułam się zbyt dobrze, nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami.

____

- Roach... Roach? - słyszałam głos Malfoya jakby z oddali.

Próbowałam otworzyć oczy ale powieki zdawały się ciężkie jak z ołowiu. Czułam jego zapach i dłonie, które gładziły mnie po policzku.W końcu udało mi się obudzić.

- Co się stało? - zapytałam słabo.

- Nem... - Malfoy ucieszył się, gdy się ocknęłam - Zasłabłaś, ale już wszystko jest dobrze. Jesteś bezpieczna, jestem tu przy tobie.

Siedział na krześle przy moim łóżku ale gdy się obudziłam, usiadł przy mnie. Podparłam się na łokciach i również usiadłam, wtedy Malfoy przytulił mnie i pocałował w policzek.

- Gdzie Szeptucha? Nie skończyłam z nią rozmowy - zapytałam rzeczowo.

- Poszła do wsi. Miała pacjentkę - odpowiedział.

Popatrzyłam na niego i sama już nie wiedziałam co myśleć. Moim umysłem targały sprzeczne uczucia i emocje.

- Malfoy, czy możesz mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?

- Szeptucha jest czarownicą - odrzekł.

- Serio, Sherlocku?! - prychnęłam pogardliwie.

- Już pierwszego dnia się o tym dowiedziałem. Widziałem jak rzucała czar, a ona odkryła co masz w tej swojej torebce...

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz