12. Uczniowie

828 25 48
                                    

[Uwaga: sceny dla dorosłych]

Pierwszy września zbliżał się wielkimi krokami. Na szczęście miałam już przygotowane wszystko, co niezbędne do lekcji eliksirów. Klasa była gotowa na przyjęcie żądnych wiedzy młodych umysłów.

Z moim umysłem też już było całkiem dobrze. Oczywiście, jeśli chodzi o wiedzę na temat eliksirów, magicznych napojów i zaklęć. Na tym się teraz będę musiała skupić, tylko to powinno zaprzątać moją głowę. Nie Malfoy, nie tajemnice, nie Voldemort i to jak go pokonamy. Właściwie to nie jest wiadomo kiedy on wróci. Podobno rośnie w siłę ale to nie znaczy, że pojawi się nagle na korytarzu Hogwartu i powie "Siema, no jestem".

W przeddzień rozpoczęcia roku szkolnego poszłam jeszcze raz do sali eliksirów aby sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu. Stresowałam się, w końcu miałam uczyć młodych czarodziejów i czarownice sztuki przygotowywania magicznych napojów. Bardzo przejęłam się tą moją nową rolą. Nigdy w życiu nie sądziłam, że zostanę nauczycielką.

Schodząc do lochów, zauważyłam, że Malfoy stoi przed wejściem do pokoju wspólnego Slytherinu. Podeszłam do niego. Zorientowałam się, że byłam tam jeszcze. Miesiąc już siedzę w Hogwarcie, a nie weszłam ani na sekundę do pokoju Ślizgonów - skandal i niedopatrzenie, Roach! Przeklinałam siebie w myślach.

- "Wężomowa" - powiedział hasło Malfoy i drzwi się otworzyły.

Weszłam do środka i nagle jakbym dostała kijem w łeb. Spadły na mnie różne wspomnienia. Poznałam w tym pokoju tyle wspaniałych osób! Tyle osób, które miały podobny światopogląd i wyznawały podobne wartości. Razem tworzyliśmy wspaniałe działającą maszynę. Potrafiliśmy się wspierać, byliśmy wobec siebie lojalni, przyjacielscy, niektórzy nawet wskoczyliby za drugimi w ogień... Jak ja za Malfoyem, a on za mną. Przypomniałam sobie... To uczucie, które nas łączyło. Niezwykłe, silne, pełne namiętności i pasji.

Pokój był ciemny, urządzony z gustem. Bogato zdobiony kominek z ogromnym wężem nad nim, zielone kanapy i lampy zwisające na łańcuchach. Tyle imprez w tym pokoju, tyle nocy zarwanych na nauce przed SUM-ami, tyle rozmów z przyjaciółmi, łez wylanych na kanapach i Ognistej wypitej przed kominkiem. Wspomnienia były tak silne, że niemal słyszałam odgłosy rozmów, śmiech chłopców i dziewcząt.

- Pamiętasz jak graliśmy w butelkę na czwartym roku? Wtedy pierwszy raz się pocałowaliśmy - powiedziałam patrząc w miejsce na podłodze przed kominkiem, bo tam wtedy siedzieliśmy.

- Pansy była zazdrosna, a Blaise i Goyle głupio się śmiali. Potem nie dawali mi żyć, cały czas pytali się jak tam moja dziewczyna. A to była tylko gra! - Malfoy uśmiechnął się patrząc w to samo miejsce co ja.

- Nie dziwię się! Ten pocałunek był bardzo... intensywny

- Nie opierałaś się, Roach! - zaśmiał się i zmarszczył brwi

- Bo ja nie umiem się tobie oprzeć, Malfoy... - powiedziałam szczerze i popatrzyłam mu prosto w oczy.

Uniósł jedną brew i wciągnął głęboko powietrze, następnie odwrócił się i podszedł do stołu wypuszczając oddech.

- A pamiętasz jak graliśmy w "Prawda albo wyzwanie"? Wybrałaś wyzwanie i musiałaś wykraść miotłę że składzika Hooch i przelecieć na niej dwa okrążenia wokół Wierzby Bijącej.

- No tak! I zrobiłam to! - klasnęłam w dłonie i zaśmiałam się - Pamiętam jak pół Slytherinu wyszło nocą na zewnątrz aby to zobaczyć. To cud, że nas nie złapali i nie mieliśmy szlabanu! - oczy mi błyszczały z emocji.

- I to było na drugim roku, Roach. Byłaś niesamowita!

- Och, nie było to trudne na najlepszej miotle od twojego ojca, Draco - uśmiechnęłam się i skrzyżowałam ręce na piersi.

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz