38. Bal

468 22 44
                                    

Pociągnęłam nosem cicho i dyskretnie wytarłam łzę z kącika oka. Czułam się okropnie i słabo, chociaż nie chciałam tego okazywać. Prawdą jest, że Weasley mnie skrzywdził ale gdyby Snape się nie pojawił, albo gdyby przyszedł za późno... kto wie, co jeszcze by mi zrobił.

- To nie była twoja wina, Roach - powiedział łagodnie.

Odwróciłam się do niego szybko i zmarszczyłam brwi. On nic nie rozumiał!

- Jak mam pokonać Voldemorta, skoro nie dałam sobie rady z tym skretyniałym durniem Weasleyem?! Wytrącił mi różdżkę nawet nie wiem kiedy! Jeśli los naszego świata jest w moich rękach, to ja już nam wszystkim współczuję! Jestem beznadziejna... - ukryłam twarz w dłoniach.

- Hej... Na wojnie nie będziesz sama, Roach - powiedział cicho i położył ręce na moich ramionach - Poza tym, Voldemort walczy fair. Jest podły ale na tyle honorowy, że nie wytrąci ci różdżki. Jest tak potężny, że nie będzie chciał walczyć inaczej, niż magią. Poza tym... będzie jeszcze Potter. Jak się nie uda, to zwalilmy całą winę na niego, co ty na to? - uśmiechnął się.

Parsknęłam śmiechem w swoje dłonie i spojrzałam na niego rozbawiona.

- To nie czas na kiepskie żarty, Malfoy.

- A jednak się śmiejesz - odpowiedział zadowolony. Złapał mnie delikatnie za brodę - Nie przejmuj się tym na razie. Weasley już nie wróci. Osobiście dopilnuję, żeby dostał najwyższy wymiar kary.

- Nie chcę, żebyś się w to mieszał...

- Od dawna jestem zamieszany w twoje życie.

Spojrzał na moje usta, nachylił się i złożył na nich mały pocałunek. Wtulilam się w jego ciepłe ramiona. Tylko w nich czułam, że nie dosięgnie mnie żadne niebezpieczeństwo, a każdy problem wydawał się drobnostką.

- Wiesz, Snape zdecydował, że Bal Bożonarodzeniowy jednak się odbędzie.

Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego.

- Jak to?

- Od długiego czasu nic się nie stało, Hogwart został zabezpieczony dodatkowymi zaklęciami, poza tym wszyscy będą wtedy przebywać w jednej sali, więc uznano, że można pozwolić uczniom na odrobinę normalności w tych dziwnych czasach - wyjaśnił - Przyjdziesz?

Przypomniałam sobie, że zostałam jakiś czas temu zaproszona na bal. I się zgodziłam, czego teraz żałuję, ale jestem honorowa i nie będę rezygnować. Miał cichą nadzieję, że mój partner jednak się rozmyśli.

- Tak. Zostałam zaproszona już dawno temu... I się zgodziłam - odpowiedziałam.

Malfoy zmarszczył czoło i podniósł jedną brew pytająco.

- Zaproszona? Jak to?

- Potter zapytał mnie, czy jeśli odbędzie się bal, to z nim pójdę. Tak, wiem, że to głupie bo nie jesteśmy już uczniami ale zgodziłam się, żeby się odczepił. Myślałam, że bal i tak się nie odbędzie - tłumaczyłam się.

- A jednak się odbędzie...

- Jak pech to na całego - powiedziałam markotnie - Jak tam wasze zajęcia z OPCM? Zaczęliście już? - zmieniłam temat.

Malfoy pokiwał głową przecząco.

- Jesteśmy na dobrej drodze. Właśnie dzisiaj przyjdzie do mnie Astoria i mamy dopiąć wszystko na ostatni guzik... Może przyjdziesz i nam pomożesz? - zaproponował.

- Yyy... Okay, mogę przyjść. W końcu, co mam do roboty późną nocą... - wzruszyłam ramionami.

_____

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz