60. Dobro i zło

266 17 16
                                    

Uwaga! Zawiera opisy wojny i tortur, co może być nieprzyjemne w odbiorze. 18+

____

Głowa mi pulsowała od bólu i hałasu. Byłam ogłuszona i otępiała, a po policzku spływała mi strużka krwi, która sączyła się z ciętej rany na brwi. Bolał mnie brzuch i plecy, a mięśnie nóg i rąk drżały.

Nie wiem ile razy rzucano na mnie Crucio, ile godzin trwały te tortury ale nie pisnęłam słówka. Nie dowiedzą się ode mnie nic o medalionie Slytherina, Gwardii Gryfa, aurorach, naszym planie, ani o tym, jak Aberforth przepuszcza czarodziejów do Hogwartu przez swoją gospodę. Nic ode mnie nie wyciągną.

Leżałam na zakurzonej podłodze w jednej z sal szkoły, a jeszcze do niedawna beztrosko i radośnie skakała przy mnie Bellatrix i ciskała we mnie Niewybczalne.

Usłyszałam kroki za drzwiami i stłumione głosy. Wtem drzwi się otworzyły, a do środka razem ze światłem wpadł jakiś śmierciożerca. Widziałam go jak przez mgłę, zmysły miałam otępiałe i brak sił aby wstać.

- Nemezis - usłyszałam męski głos, jakby pod wodą.

Dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna ubrany w czarne szaty podszedł do mnie, uklęknął i podniósł moją głowę, ocierając swoim rękawem z potu, brudu i krwi.

- Goyle? - wycharczałam, kiedy go rozpoznałam.

- Wszystko będzie dobrze, Nem. Oni cię nie zabiją, tylko chcą wiedzieć jak się tu dostałaś i po co przyszłaś - wytłumaczył - No i gdzie jest reszta? Malfoyowie czekają na Dracona, chcą go przeciągnąć na stronę Czarnego Pana. Jeśli ci na nim zależy, musisz powiedzieć gdzie on jest.

Chłopak wyciągnął z kieszeni małą fiolkę z wodą i podał mi ją do ust abym mogła się napić.

- Greg... Ja nie mogę... - powiedziałam, przełykając wodę.

Nie było to zbyt mądre, bo mogła to być trucizną albo eliksir prawdy, lub cokolwiek innego niż woda, ale w tamtym ułamku sekundy zaufałam szkolnemu koledze, mimo że był śmierciożercą. W końcu, już raz uratował mi życie.

- Możesz powiedzieć mi, Nemezis - namawiał chłopak - Tak będzie lepiej dla ciebie.

- Nic nie powiem, Greg... Przykro mi - powiedziałam twardo - Draco nigdy nie dołączy do was - dodałam pewnie.

Śmierciożerca wyraźnie stracił resztki nadziei i dobrego humoru. Wypuścił głośno powietrze z rezygnacją. Pomógł mi usiąść, wstał, otrzepał spodnie na kolanach i zbliżył się do wyjścia.

- Próbowałem... Chciałem dobrze, Nem - powiedział smutno i wyszedł, zostawiając mnie na podłodze samą.

- Nic nie powiedziała - usłyszałam głos Goyla za drzwiami. Musiał tam ktoś na niego czekać.

Sprawiało mi to nieopisaną satysfakcję, że śmierciożercy na wszelkie sposoby próbują wyciągnąć ze mnie informacje, a ja zostawałam nieugięta.

Nie wiem jak długo jeszcze będę musiała znosić to wszystko, ale myśl o Draco sprawiała, że czułam się lepiej. Zaciskałam w pięść dłoń, na której palcu miałam jego pierścień. Przygnębiało mnie jedynie to, że nie udało mi się wypełnić zadania i oddać mu go tej samej nocy, której zniknęłam z Grimmauld Place 12.

Spodziewałam się tego, że jeśli nie wrócę, reszta będzie zmuszona przyjść do Hogwartu. A wtedy rozpocznie się ostateczna rozgrywka między dobrem a złem.

Postanowiłam wstać, chociaż byłam naprawdę zmęczona i skatowana. Podeszłam do drzwi i kiedy głosy ucichły, zaczęłam nerwowo szukać jakiegoś miejsca w sali, gdzie mogłabym ukryć medalion, który wciąż miałam schowany w staniku.

Mistrzyni Eliksirów | Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz