Brunetka zapukała do gabinetu profesora Snape'a tuż po skończeniu lekcji. Właśnie skończyła historię magii, na której nauczyciel faktycznie trochę przynudzał. Większość puchonów już po pięciu minutach zasnęła, ale ona stwierdziła że nawet jeśli nauczyciel nudzi, warto posłuchać i sporządzić chociażby minimalne notatki.
Przed historią magii miała zaklęcia, na których popisał się Adrian. Ćwiczyli zaklęcie Wingardium Leviosa, a chłopiec już w połowie trwania lekcji poderwał piórko w górę. Widać było jak niektórzy krukoni rzucali mu zazdrosne spojrzenia, ale chłopiec się tym nie przejął. Za wykonanie zadania zdobył piętnaście punktów, a później pomógł Black, która zdobyła następne piętnaście punktów, dzięki niemu.
Drzwi gabinetu otworzyły się zamaszyście i ukazały, jak dziewczynka zdążyła usłyszeć na korytarzu, nietoperza z lochów. Przeskanował dziewczynkę wzrokiem i bez słowa zamknął za sobą drzwi do gabinetu.
- Za mną, Black-rzucił, kiedy znalazł się kilka kroków przed dziewczynką.
Tiana podreptała za nauczycielem, uważając by nie nadepnąć na jego falującą szatę, która w pewnym momentach przypominała skrzydła gacka.
- Profesorze?-odważyła się odezwać.-Dlaczego profesor pytał o tojad? Nie ma tego w podręczniku dla pierwszej klasy.
- A dlaczego ty odpowiedziałaś poprawnie, skoro tego nie ma?-odpowiedział pytaniem, na pytanie, nadal nie zwalniając kroku.
- Możliwe, że z tego samego powodu, dla którego pan o to pytał.Snape nie odpowiedział, nawet się nie zatrzymał. Szedł dalej, przez co w głowie dziewczynka miała mętlik. Teraz już nie była pewna, o co chodziło nauczycielowi.
Prawda była taka, że Severus był zaskoczony, kiedy jedenastolatka odpowiedziała na jego pytanie z precyzyjną dokładnością. Wiedział, że mieszkała z Malfoy'ami, ale nie spodziewał się, że będą ją uczyć o wilkołakach. Zastanawiało go, czy powiedzieli jej o Lupinie. Szczerze w to wątpił, ale po jej stwierdzeniu, że powód podania poprawnej odpowiedzi mógł być taki sam, co zadanie przez niego pytania, niczego nie był już pewny.
Zatrzymali się przy posągu gargulca. Jedenastolatka nie wiedziała, dlaczego stają przed posągiem, ale nie zamierzała pytać o to profesora Snape'a. Nie był zbyt rozmownym człowiekiem.
- Czekoladowe żaby-wypowiedział Snape.
Gargulec odsunął się, ukazując kręte, spiralne schody. Spojrzał na ślizgonkę, która patrzyła na to z szeroko otwartymi oczami.
- Na górę. Ja dalej nie idę-powiedział i ruszył w odwrotnym kierunku.
Tiana popatrzyła na nauczyciela eliksirów, który był już w połowie korytarza znajdującego się na trzecim piętrze. Zdecydowanie nie był zbyt rozmowny. Pokręciła głową i zaczęła wchodzić po schodach. Po naliczeniu dwudziestu stopni, zaprzestała czynności. Po chwili ukazały się jej drzwi, lecz zanim zdążyła zapukać usłyszała zza nich głos oznajmujący pozwolenie wejścia.
Jedenastolatka popchnęła drewniane wrota, a jej oczom ukazał się duży i piękny okrągły pokój, pełen zabawnych, małych dźwięków. Na stołach z wrzecionowatymi nogami stało kilka ciekawych srebrnych instrumentów, które warczały i wydobywały małe kłęby dymu. Na ścianach wisiały portrety dawnych dyrektorów i dyrektorek, z których wszyscy delikatnie drzemali w swoich ramach. Było tam też ogromne biurko na szponiastych nogach, a na półce za nim, wytarty kapelusz czarodzieja-Tiara Przydziału.
Przy wspomnianym biurku siedział staruszek z długimi siwymi włosami oraz długą siwą brodą. Na chaczykowatym nosie trzymały mu się okulary połówki. Uśmiechał się promiennie, wskazując dziewczynce krzesło, które ta zajęła.
CZYTASZ
PANNA BLACK I era Golden Trio
FanfictionTiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Nie, to ostatnie należy wykreślić z listy. Nauczyciel eliksirów zdecydowanie za nią nie przepadał. Tak samo jak dwójka rudzielców z jej roku. W każdym razie, z mugolskiego...