34. Invidia Cregence

1.5K 111 17
                                    

Adrian siedział samotnie na błoniach. Drużyna już dawno skończyła trening, a on został. Powiedział tylko, że nie wraca jeszcze do zamku, bo chce się przejść.

A teraz siedział i obserwował spokojną taflę Czarnego Jeziora. Wiatr powiewał co jakiś czas pomiędzy pasmami jego włosów, a oczy nieprzerwanie wpatrzone były w ciemną wodę.

Nie wiedział już czy zrobił dobrze, czy też nie. Jednak zdawał sobie sprawę, że brakowało mu Tiany. Zraniła go, bo zdecydowanie coś ukrywała, ale nie powinien tak na nią naciskać. Ona w końcu nie dopytywała, co się stało z jego matką i dlaczego jego ojciec znalazł sobie inną czarownicę.

Westchnął.

Czasami miał wrażenie, że był największym idiotą na świecie.

- Tiana!-do jego uszu dobiegł zmartwiony, chłopięcy głos.

Zobaczył tego blondaska z Hufflepuffu, który szedł szybko w kierunku grupy uczniów. Pucey z daleka rozpoznawał rude czupryny Weasley'ów, jak i czarne włosy ciemnoskórego Jordana. Widział też Spinnet i... Tianę.

Obserwował, jak cała grupa kłóci się na jakiś temat, trzymając różdżki w pogotowiu. Nie wiedział co się działo, ale zdawał sobie sprawę, że nie może z tego wyjść nic dobrego. Jednak kiedy zobaczył jeszcze jedną osobę, blondwłosą krukonkę, wiedział że nie będzie ingerować.

Ruszył w stronę zamku, nie zaszczycając ich nawet spojrzeniem. Zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie są tak zaaferowani kłótnią, że by go nie zauważyli. Po prostu szedł, unikając ich jak ognia. Unikając krukonki.

- Ty też będziesz jak ukochana ciotunia, Cregence?-spytał jeden z bliźniaków, kiedy ślizgon ich mijał.

Adrian spojrzał na Tianę, która mierzyła różdżką w grupę gryfonów i zacisnął szczękę. Znalazła sobie kogoś innego, z kim spędzała czas. Stała obok McKinnona i tej całej Venus. Brunet zacisnął pięści i ruszył do pokoju wspólnego. Tym razem już się nie odwrócił. Nawet, gdy usłyszał wściekły głos Hooch za swoimi plecami.

Usiadł na parapecie jednego z dużych okien. Podwinął swoje nogi, by nie zwisały mu z kamienia. Próbował myśleć, jednak nie potrafił. Nie w tym momencie.

Siedział i patrzył prosto w ciemną toń jeziora. Obserwował trytony i wielką ośmiornicę, która w pewnym momencie przemknęła mu przed twarzą. Nie wiedział ile czasu tak spędził, jednak zdawał sobie sprawę, że minęła conajmniej godzina. Wielu uczniów siedziało już w swoich dormitoriach lub uczyło się w ciszy przy kominku w pokoju wspólnym. Było zdecydowanie późno.

Odwrócił wzrok dopiero wtedy, gdy usłyszał jak ktoś schodzi po kamiennych schodach. Nie spodziewał się nikogo. Miał nawet wrażenie, że wszyscy już dawno byli po tej stronie kamiennej ściany.

- To ty...-mruknął z niezadowoleniem, ponownie odwracając wzrok w kierunku mrocznej toni.
- To ja-odparła Black, której uśmiech od razu zniknął z twarzy.

W ciszy usiadła obok niego, obserwując jak mimika twarzy u chłopaka wcale się nie zmieniła. Westchnęła.

- Jak było na treningu?-spytała.-Podobno macie teraz większe szanse, skoro Bill Weasley zakończył Hogwart i...
- I tak ostatnio wygraliśmy-przerwał jej.
- Tak. Wiem. Ale...
- Tylko to masz mi do powiedzenia?-spytał, zaszczycając ją krótkim spojrzeniem.-Quidditch? Nawet go nie lubisz-prychnął.
- A co mam ci powiedzieć?-odparła, zakładając ręce na piersi.-Mówiłam już, że Ministerstwo zakazało mi o tym mówić komukolwiek.
- Więc dlaczego mam wrażenie, że taki McKinnon wie, co?-syknął brunet, zrzucając nogi z parapetu i stając na ziemii.-Cregence, może, też wie...
- Poznałam ją dopiero dzisiaj!-oburzyła się Black, wiedząc że może sobie pozwolić na podniesienie głosu, bo nikogo nie było już w pokoju.-Co ci odbiło, co? Może byś mi zaufał, a nie oskarżał! Nawet nie wiem o co, na Merlina!
- Jesteś dwulicowa, wiesz?-spytał.

Tiana zamrugała oczami kilka razy. Poczuła się tak, jakby ktoś wymierzył jej solidny policzek prosto w twarz. Cofnęła się o dwa kroki, czując pieczenie pod powiekami.

- Co?-spytała szeptem.
- Słyszałaś. Jesteś dwulicowa, Black-powtórzył Pucey.-Ja powiedziałem ci co mnie bolało, a ty świetnie się bawisz z kimś, kogo rodzina zniszczyła mi życie. Super, co? Może ja odnajdę informacje o twojej matce i też się tak tobą zabawię?
- Adrian, co ci odbiło?-zapytała, nie wierząc w to, co słyszy.-O czym ty mówisz?
- Cregence-warknął.-Invidia Cregence. Przyjaciółka mojej mamy z czasów szkolnych, która ją zabiła. A teraz ty-chłopak dźgnął nastolatkę palcem w miejscu mostka.-Ty bawisz się z jej bratanicą. Zastąpiłaś mnie nią i McKinnonem-mówił.
- Co!? To nie prawda!-oburzyła się.-Współczuję ci straty mamy, Adrian. Ale to nie oznacza, że masz z tego powodu być na mnie zły! Merlinie! Znam ją zaledwie kilka godzin, Lucasa kilka tygodni... Nie mogę mówić na ten temat i tyle, rozumiesz!?-brunetka coraz bardziej podnosiła głos i traciła kontrolę nad swoją złością.-To że mi powiedziałeś... Super, fajnie, doceniam to, że mi zaufałeś w sprawie bolesnej przeszłości. I naprawdę chciałabym ci zaufać w mojej sprawie, ale po tym jak się zachowałeś w stosunku do mnie...
- Co się dzieje?-chłopak spytał nagle, skołowany.

Tiana spojrzała w jego ciemne tęczówki, dostrzegając jasne odbicie. Niebieskie jak niebo. Szybko odwróciła głowę i zacisnęła pięści, wbijając paznokcie we wnętrze swoich dłoni.

- Tiana...
- Lepiej będzie, jak każdy z nas pójdzie w swoją stronę-usłyszał tylko, nim ślizgonka zniknęła za schodami, prowadzącymi do jej dormitorium.

Stał skołowany przez jeszcze kilka minut, nim sam udał się do swojego dormitorium.

Jej oczy świeciły na niebiesko.
_______________________________________

Tak, ja wiem, nienawidzicie Adriana. Ja w sumie też, ale nie. Nadal będzie w historii, pomimo tego, że drugi rok zapowiada się naprawdę ciężko jeśli chodzi o jego relacje z Tianą :(

Na górze estetyka Invidii, a to oznacza, że ta czarownica pojawi się w późniejszych (o wiele późniejszych) rozdziałach. Na moim Spotify znajdziecie też jej playlistę :)

Odsyłam też do "Gruszkowych koniczynek", jeśli jeszcze nie czytaliście. Tam macie trochę lepiej wytłumaczone jak zginęła Miranda Cremonesi i co wspólnego miała z tym Invidia.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz