35. Zapach emocji

1.6K 114 15
                                    

- Tiana!-brunetka usłyszała cichy szept za swoimi plecami.

Ślizgonka uniosła wzrok na McGonagall, która siedziała przy swoim biurku i sprawdzała jakieś wypracowania, kiedy oni mieli czytać temat. Nie patrzyła na klasę, całe szczęście.

- Tak?-spytała, odwracając się do Venus i Lucasa.
- Jesteś jakaś blada-stwierdził McKinnon, przekrzywiając swoją głowę i przyglądając się dziewczynie.
- Mało spałam-skłamała.-Jest okej.
- Jakoś nie wygląda-stwierdziła Cregence.

Tiana widziała kątem oka, jak Adrian patrzy w ich stronę. Zaciskał pięść na piórze i starał się udawać, że nic go to nie obchodzi. Co było najciekawsze w tej całej sytuacji, Black czuła jego emocje. Nie wiedziała jak to jest możliwe. Przecież emocje nie pachną! A od niego czuć było złość i zazdrość.

- Jest dobrze-zapewniła Black, czując ich zmartwienie.-Serio. To tylko niewyspanie.
- Co to za rozmowy?-spytała nauczycielka, a cała trójka wymieniła porozumiewawcze spojrzenia.-Mieliście czytać temat, który zaraz będziemy omawiać. Panno Black, proszę się odwrócić.

Tiana wykonała polecenie z westchnieniem, cisnącym się jej na usta. No pięknie... Do tego jeszcze poczuła to zadowolenie bijące od Pucey'a. Zaczynała mieć go dość. Najpierw naprawdę chciała się z nim pogodzić, ale po wczorajszej rozmowie? Szczerze w to wątpiła.

- Oh...-wyrwało się nauczycielce i szybko zerknęła na kalendarz w taki sposób, że tylko ślizgonka mogła to zauważyć.-Panno Black, nie jest pani czasem chora?-spytała.
- Mówiłem-szepnął Lucas, a dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- Nie, pani profesor-odparła.-To tylko z niewyspania-dodała, czując zaciekawienie Adriana.

Że też musiała wyczuwać właśnie jego! Ugh! Nie rozumiała czemu to robi, ani jak to robi, ale strasznie ją to mierzwiło.

- Może jednak będzie lepiej, jak uda się pani do Skrzydła Szpitalnego-stwierdziła McGonagall. Tiana westchnęła, wiedząc, że nie wygra.
- Zróbcie mi notatki, dobrze?-spytała, odwracając się do tyłu i pakując swoje rzeczy.
- Pani profesor?-Lucas podniósł nagle rękę w górę.
- Tak, panie McKinnon?

„Teraz to do niego mówi po nazwisku, co?" przeszło ślizgonce przez myśli. Venus cały czas przyglądała się dziewczynie ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy. Naprawdę ją polubiła. Black była jedną z dwóch osób spoza domu orła, które faktycznie wpuściła do swojego dormitorium. No i Cregence miała również wrażenie, że zbytnio się od siebie nie różnią. Może nawet, za jakiś czas, zdołają się zaprzyjaźnić? Krukonka miała wielką nadzieję, że tak będzie.

- Tiana wygląda na bardzo bladą-powiedział.
- Cieszę się, że pan to zauważył-odparła McGonagall. Tiana spojrzała na Venus z rozbawieniem wymalowanym w jej oczach.
- Może będzie lepiej, jeśli ktoś ją odprowadzi?-ciągnął dalej puchon.-Może zemdleć i co wtedy? A jak spadnie ze schodów i coś sobie zrobi?
- Dużym zmartwieniem to nie będzie...-mruknął jakiś krukon z tyłu klasy. Tiana puściła to mimo uszu.
- I jak sądzę, pan zgłasza się na ochotnika, tak?-zapytała nauczycielka, patrząc na Lucasa.
- Oczywiście-chłopak wyszczerzył się radośnie.

Kobieta pokręciła głową, a Lucas miał wrażenie, że widziała w nim kogoś z jego wujostwa. Prawdopodobnie Marlene, choć pewności nie miał.

- Niech będzie-odparła, a puchon uśmiechnął się radośnie i wstał z krzesła jak poparzony.-Ale ma pan tu wrócić, panie McKinnon.
- To chyba była zła decyzja-Venus zaśmiała się pod nosem.
- Oczywiście, pani profesor!-odparł, zamykając drzwi za sobą i Tianą.

Black spojrzała na niego z pobłażaniem, widząc jak cieszy go możliwość chwilowej ucieczki z transmutacji.

- Dobrze się bawisz?-spytała.
- Wyśmienicie-uśmiechnął się radośnie.-A jak z tobą? To z powodu pełni?
- Ciszej!-syknęła, by po chwili rozejrzeć się dookoła i skinąć głową.-Tak. To z powodu pełni.
- Też się przemieniasz? Robisz coś niezwykłego? Czy tylko wyglądasz na chorą i...
- Chciałeś mnie odprowadzić, to prowadź-przerwała mu.-Żebym nie spadła ze schodów-dodała, uśmiechając się lekko.

Lucas pokłonił się teatralnie, wskazując kierunek, w którym mieli iść, a Black zaśmiała się.

- Pajac-powiedziała cicho.
- Wilczek-odparł, obserwując złowieszcze spojrzenie rówieśniczki.-Oj, no dobra! Księżyc? Nie... Księżyc nie pasuje. Droga mleczna?
- Gwiazda?-podsunęła brunetka, śmiejąc się pod nosem. Miała nadzieję, że nie będzie tego używał.
- Gwiazda... Gwiazda...-puchon zaczął się zastanawiać.-Skąd to wzięłaś?
- Tiana Adara Black. Adara to jedna z gwiazd w konstelacji Wielkiego Psa.
- Ha! Gwiazdeczka!-uśmiechnął się.
- Nie...
- Tak! Idealnie!
- Lucas...
- Nasza Gwiazdeczka-zaśmiał się, nic nie robiąc sobie z faktu morderczego spojrzenia brunetki.-Hej! Oczy ci świecą!
- Mierda-mruknęła, odwracając głowę.
- Po jakiemu to?
- Hiszpański-odparła, patrząc na czubku swoich butów.
- A co znaczy?-zapytał, wieszając się jej na ramieniu.
- Koleha-mruknęła niewyraźnie.
- Co?-zdziwił się.
- Cholera-powtórzyła trochę głośniej.-Z resztą nie ważne. Jesteśmy już pod Skrzydłem, Pajacu-powiedziała, akcentując ostatnie słowo.
- Widzę, Gwiazdko-odparł, uśmiechając się szeroko.-Venus zrobi ci notatki.
- A ty?-spytała.
- A ja będę na niej żerował jak pasożyt-powiedział, uśmiechając się głupikowato.-Trzymaj się, Black!-dodał, kiedy dziewczyna otworzyła drzwi do królestwa pani Pomfrey.

Brunetka pokręciła głową z rozbawieniem, wchodząc do środka i uśmiechając się szeroko.

- No w końcu!-rozległ się głos pani Pomfrey.-Myślałam, że już nie przyjdziesz.
- Taki miałam zamiar-stwierdziła ślizgonka, mrucząc pod nosem.
- Nonsens-odparła starsza czarownica.-Oczy ci świecą na tyle mocno, że byłoby je widać z odległości osiemnastu stóp. No? Siadaj sobie, a najlepiej to się połóż. I nie ma wymykania się w środku nocy jak ostatnio-kobieta pogroziła jej palcem.

Black wytrzeszczyła oczy w zdziwieniu, a pielęgniarka uśmiechnęła się pod nosem.

- A-ale pani wie?-zdziwiła się.
- Zaklęcie monitorujące, Tiano-odparła.-Jeśli wszystko będzie dobrze, jutro wrócisz na lekcje-dodała, kierując się do swojego składzika.
- Pani Pomfrey?-spytała ślizgonka, a kobieta zatrzymała się w półkroku.-Czy to normalne, że czuję emocje innych?

Pielęgniarka odwróciła się do niej, a pasmo siwych włosów opadło na jej twarz. Przez chwilę patrzyła na dwunastolatkę nieodgadnionym wzrokiem, by później skinąć głową.

- Tak, to normalne-oznajmiła, a Tiana odetchnęła z ulgą.-Ale dość szybko się u ciebie pojawiło.
- Ma pani jakieś książki o tym... O hybrydach?-zapytała niepewnie.
- Coś się znajdzie-odparła pielęgniarka, uśmiechając się lekko i mrugając do dziewczyny jednym okiem.

Tiana oddała uśmiech i tym razem nie wymknęła się w nocy, żeby najeść się pianek z Lucasem.
_______________________________________

Ukochane zdalne wszystkich uczniów, co?

Odpoczynek się przyda, ale jeśli potrwa to dłużej to ja podziękuję.

W każdym razie mam teraz okazję siedzieć na polskim i po kryjomu wyjadać ćwikłę z chrzanem, która nie powinna znaleźć się w moich rękach. „Zostaw, to na święta" i tak dalej...

Życzę wam wszystkiego dobrego z okazji świąt, Yule czy czegokolwiek, co obchodzicie. No i powodzenia na tym zdalnym, bo doskonale zdaję sobie sprawę jak to potrafi wyglądać. Dużych prezentów, żeby nie musieć dzielić się opłatkiem z tą jedną ciotką i radości z życia, to przede wszystkim.

Widzimy się przed Nowym Rokiem ;)
Wszystkiego dobrego, Bielik

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz