25. Ciotka ginąca w ogniach piekielnych

2.1K 144 12
                                    

- Trzy...-wypowiedział Remus, celując różdżką w obraz Walburgi.
- Dwa!-krzyknęła podekscytowana Tonks, która niemalże skakała z nogi na nogę.
- Jeden!-zakończyła Tiana, a w jej zielonych oczach odbił się pomarańczowy płomień.

Ogień powoli trawił ramę obrazu Walburgi, która darła się w niebo głosy i przeklinała uśmiechniętego od ucha do ucha wilkołaka za to, że wypowiedział to cholerne incendio. Dora śmiała się tak głośno i tak chaotycznie, że po jakimś czasie musiała się mocno chwycić za brzuch z powodu tak wielkiej ekscytacji zmieszanej z euforią. O tak, Walburga Black dała dziewczynie w kość nawet jeśli przebywała na Grimmauld Place tylko miesiąc. Tonks z dziecinną łatwością mogła stwierdzić, i nie skłamać, że nienawidziła Walburgi całym swoim sercem.

Walburgi, która teraz płonęła płomieniem w barwie, której najchętniej na stałe pozbyłaby się z palety. Krwisty ogień trzaskał wesoło, nie zwracając uwagi na jej przerażone i nie miłe dla uszu krzyki olejnej pani Black, którymi jednak żadne z trójki czarodziejów się nie przejmowało. Stworek tego dnia został wysłany po zakupy, dlatego nie widział "rzezi", w której ostatnie wspomnienia o paskudnej kobiecie zniknęły na zawsze z czterech ścian Grimmauld Place. Tylko Leo, który na samym początku stał jeszcze ze swoją panią, postanowił ulotnić się w trybie nagłym, kiedy Walburga zaczęła wydzierać się w niebo głosy.

Aż w końcu nastała błoga cisza.

Ogień przestał trzaskać, wrzaski się zakończyły i nie było nawet słychać skrzypienia drewna podłogowego, które towarzyszyło z każdym uginaniem się desek. Błoga, niezmącona cisza...

Którą przerwało donośne pukanie do drzwi za pomocą złotej kołatki w kształcie wężowego łba.

Remus podszedł do drzwi wejściowych, widząc jak dwie nastolatki wpatrują się w ciszy w ścianę pełną sadzy, pod którą leżał pył. A jeszcze przed chwilą zaklęte w płótnie wspomnienie babki Tiany było teraz pyłem...

- Witaj, Remusie-powiedziała Andromeda, witając się z mężczyzną.-Dziewczynki gotowe? Nimfadora nie sprawiała problemów?
- Ekstra!-krzyknęły nagle kuzynki za plecami likantropa i przybiły sobie głośną piątkę.

Remus zaśmiał się perliście, a matka Dory musiała stwierdzić, że od lat nie widziała na jego twarzy takiego uśmiechu. Andromeda spojrzała na córkę i bratanicę, zaalarmowana zaskoczonym westchnięciem młodszej z dziewczyn i wytrzeszczyła w szoku swoje srebrne oczy. Włosy puchonki stały w górę jakby została walnięta przez piorun, a na dodatek aż nadto przypominały płomienie. Tiana uśmiechała się szeroko, a Dora obkręcała się powoli, przez co jej włosy falowały niczym żywy ogień.

- Super...-szepnęła zafascynowana metamorfomagią Tiana.
- Lupin-Andromeda spojrzała na uśmiechniętego blondyna.-Chcę wiedzieć dlaczego moja córka nagle zainteresowała się jednym z żywiołów?-spytała, a mężczyzna zaśmiał się cicho pod nosem.
- Podpaliliśmy Walburgę-oznajmiła puchonka bez ogródek, a pani Tonks otworzyła usta ze zdziwienia, patrząc jak włosy jej córki wracają do odcienia gumy balonowej.
- No... Nie do końca my, bo ja nie mogę jeszcze czarować poza szkołą, a Dora tylko patrzyła, ale i tak było fajnie-stwierdziła ślizgonka, uśmiechając się szeroko i tym razem przybijając żółwika z kuzynką.

Andromeda stała w wejściu i patrzyła to na roześmiane kuzynki, to na uśmiechniętego z widocznym rozbawieniem Lupina. Dorosła brunetka wiedziała co czarodziej zaraz powie. Oj, zdecydowanie wiedziała...

- Sama kiedyś wspomniałaś, że "chciałabyś zobaczyć ciotkę ginącą w ogniach piekielnych"-oznajmił likantrop, a kobieta zmrużyła oczy ze złością.
- Mamo!-krzyknęła Dora zdziwiona, jak i zafascynowana tym co usłyszała.
- Chyba nie myślałaś, że charakter masz po ojcu, co?-czarownica uśmiechnęła się lekko.-Ted jest zbyt spokojny-dodała pod nosem, a Remus ponownie się zaśmiał.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz