125. Pierwsze zadanie

1.1K 112 165
                                    

Harry snuł się samotnie po zamku. Wszyscy potrafili to dostrzec. Nawet Ron się od niego odsunął. Wszyscy patrzyli na niego spod byka, zazdrośni o to, że jego imię wypadło z Czary Ognia.

Tiana widziała wszystko z daleka. Robiło jej się żal gryfona, za każdym razem, kiedy prześlizgnął jej się przed oczami na korytarzu. Musiał się czuć tak samo jak ona, gdy dobre kilka lat temu pokłóciła się z Adrianem...


- Gwiazdeczko, gdzie idziesz?-spytał Lucas, widząc jak przyjaciółka zbacza z trasy.-Na obronę to w drugą stronę!

- Powiedzcie Moody'emu, że się źle czułam!-odparła.


Pozostała trójka została z tyłu, śledząc przyjaciółkę wzrokiem. Venus przechyliła głowę w bok w zamyśleniu, Adrian zmrużył oczy. Black zniknęła za zakrętem korytarza, zostawiając ich samych.


- Wcale mnie nie dziwi, że nie chce jej się tam siedzieć-stwierdził krukonka, ruszając na lekcję.


Black przeszła kawałek, będąc pewna, że widziała gdzieś znajomą, ruda czuprynę. Zaczęła się rozglądać po pustym korytarzu, jednak nikogo nie widziała.


- Kogoś pani szuka, pani prefekt?-usłyszała za plecami.

- Pewnego gryfona, który uciekł z lekcji obrony-odparła, mrużąc oczy i zakładając ręce na piersi.

- Chyba go właśnie pani znalazła-odparł rudzielec, nachylając się nad nią.


Podparł się dłonią o ścianę, która znajdowała się za ślizgonką i wpił się w jej usta. Ta chwyciła go za krawat, przyciągając bliżej. Jeszcze miesiąc takiego ukrywania się przed światem. Miesiąc... Skoro dawali radę przez dwa tygodnie, dadzą radę do końca grudnia. Na razie wiedzieli tylko George, Lee, Madlene, Draco i przyjaciele ślizgonki. Na początku nie przyjęli tej informacji bardzo dobrze, jednak im dalej w las, tym więcej drzew... Zdążyli się już przyzwyczaić. Natomiast Adrian nadal milczał. Black nie zamierzała go pospieszać. Jak będzie gotowy...


- Tiana?-usłyszeli nagle i natychmiast od siebie odskoczyli.-George?

- Od dzisiaj jestem George'm?-zdziwił się rudzielec, by po chwili dostać dłonią po głowie.-Za co, kobieto?

- Za chęć do życia i miłość do domu Gryffindora-odparła,.-Szoruj na obronę, Weasley!

- Ale...

- Już-powiedziała ostro, wcinając mu się w zdanie.

- Jak sobie panienka życzy-odparł, całując ją w czubek głowy i znikając za zakrętem.


Tiana spojrzała na czwartorocznego okularnika, który stał ze zmarszczonym czołem. Ten zamek oszalał...


- Nie mów nikomu, Harry-powiedziała błagalnym tonem.-Jeszcze nie teraz. Dopiero po balu.

- Fred czasem nie chodzi z Alicją?-dopytywał.

- Długa historia...-westchnęła ślizgonka.-Proszę, nie wydaj nas.

- I tak nie mam komu-mruknął z niezadowoleniem.

- Jak się czujesz?-spytała brunetka.-Z tym, że za dwa dni pierwsze zadanie?


Gryfon spojrzał na nią, a w jego oczach widać było strach. Brunetka wcale mu się nie dziwiła. Westchnęła, wiedząc że właśnie zamierza złamać regulamin szkoły, którego obiecywała przestrzegać, gdy otrzymała odznakę.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz