107. Złośliwy tłuczek

787 95 5
                                    

Przez następny tydzień wszyscy chodzili i spekulowali na temat komnaty. Niektórzy nie wierzyli, by było to faktyczne niebezpieczeństwo. Uważali, że to jakiś idiota zaczarował kotkę i wymazał napis na ścianie czerwoną farbą. Dzięki nim cała napięta atmosfera trochę zelżała, chociaż nie wróciła do tej sprzed Nocy Duchów.

- Dobra...-powiedziała Tiana, kiedy cała czwórka siedziała w jej dormitorium.

Leo znajdował się na podłodze i bawił się włóczką, którą Venus ukradła z szuflady Cho Chang. Podobno siostra Xian'a dobrze sobie radziła z szydełkowaniem. Cała czwórka okrążyła kota, nie wiedząc czy ich przypuszczenia są słuszne.

- Trzeba to w końcu sprawdzić. Ad?

Ślizgon wstał i położył przed kotem dwa krawaty. Jeden zielony, drugi czerwony. Tiana zabrała krawat Gryffindoru z dormitorium Weasley'a, kiedy mieli trening. Udało jej się przemknąć, dzięki temu, że zapamiętała hasło. Podejrzewała, że uznają kawałek materiału za zgubiony przez głupotę, któregoś z gryfonów.

- Leo-powiedziała Black, a kot podniósł na nią głowę.-Masz dwa krawaty. Zielony to tak, czerwony to nie.
- Nadal nie wierzę, że to robimy-stwierdziła Venus.
- Cicho!-powiedział Lucas.-Nowa przygoda.
- Rozumiesz mnie, Leo?-spytała Black, a kot skinął łepkiem i położył łapę na zielonym krawacie.

Cała czwórka wytrzeszczyła oczy w zdziwieniu. To było... Dziwne. Nawet jak na czarodziejski świat.

- Dobra...-Tiana odetchnęła głęboko.-Czy jesteś animagiem?-spytała.

Kot rozjuszył się, prychnął i położył łapę na czerwonym krawacie.

- Słodki Merlinie...-szepnął Adrian.
- Czy jesteś malediktusem?-zapytała ślizgonka, a łapa kota powędrowała na zielony krawat.
- Na Morganę!-krzyknęła Cregence.-To... To...
- Nazywałeś się Leonidas Tolides?-Lucas wciął się w wypowiedź krukonki.

Kot spojrzał na niego swoimi zielonymi ślepiami. Jego łapa nawet nie drgnęła, choć on sam położył się na ziemii.

- Tak czy nie?-spytał Adrian, nie rozumiejąc ruchu.
- Był Tolidesem...-oznajmiła Black.-Tęskni za byciem czarodziejem-dodała, a kot uniósł łapę i położył ją na zielonym krawacie.
- Byłeś śmierciożercą?-spytała Venus.

Kot znów się rozjuszył, zaczął prychać i pluć. Krukonka uniosła dłonie w geście kapitulacji, a łapa spoczęła na czerwonym krawacie.

- Na razie wszystko się zgadza z tym, co już o nim wiedzieliśmy-stwierdziła Black.- Wiem! Czy nienawidziłeś ciotki Belli?-spytała.

Ku zdziwieniu dziewczyny, łapa pozostała na czerwonym krawacie. Ślizgonka zmarszczyła brwi.

- Nie rozumiem-stwierdziła.-Lubiłeś ją?

Zielony krawat.

- Ukrywałeś to przed ludźmi?

Zielony krawat.

- Dlaczego!?-spytała, wiedząc, że i tak nie dostanie odpowiedzi.
- Ej, Szyszymoro...-drzwi do dormitorium otworzyły się nagle.-Co wy robicie?

Draco stał ze zmarszczonym czołem, patrząc jak czwórka czwartoklasistów siedzi na dywanie i wgapia się w kota.

- Nudzi nam się-oznajmił Adrian, zasłaniając sobą czerwony krawat i niepostrzeżenie chowając go do swojej kieszeni.
- To widzę-odparł Malfoy.-Patrzycie jak kot bawi się krawatem Slytherinu? Trzeba było dać mu krawat jakiegoś gryfona. Na przykład Pottera-stwierdził.
- Chciałeś czegoś, Draco?-spytała Tiana.
- W pewnym sensie... Ale widzę, że jesteście bardzo zajęci-oznajmił.
- I tak mieliśmy iść już z piętnaście minut temu-oznajmiła Venus, wstając z dywanu.-Esej na eliksiry sam się nie napisze-dodała, ciągnąc za sobą Lucasa.
- Ej! Czekajcie! Ja też jeszcze nie napisałem!-krzyknął Adrian wychodząc za nimi.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz