„Lobito
Listy mogą docierać dość długo. Ten jeszcze wysłałem z Londynu, ale następny będzie z Kartaginy. Stwierdziłem, że skoro i tak jesteś w szkole, a Stworek zajmuje się domem, ja mogę sobie przedłużyć wakacje o dodatkowy miesiąc. Wrócę w okolicach Nocy Duchów.
Baw się dobrze z przyjaciółmi w Hogwarcie no i ucz się pilnie. I pozdrów ode mnie Poppy!
Te amo,
un lobo"Tiana siedziała z uśmiechem na twarzy. Doskonale wiedziała jaki był przemilczany powód ponownej wyprawy do Kartaginy. Cieszyła się, że Remus znalazł sobie nowego znajomego. A może z czasem kogoś więcej? Może kiedyś Tiana miałaby mugolskiego ojczyma? Kto wie?
- Gwiazdko?-spytał Lucas, wyrywając ślizgonkę z przemyśleń.-Dlaczego Michael patrzy na ciebie, jakbyś zabiła mu matkę?
- Yyy...Dziewczyna unikała ślizgona jak ognia. Wolała już z nim nigdy nie rozmawiać. Wolała nie mieć z nim do czynienia. Czuła, że była mu po coś potrzebna, jednak o miłości nie było mowy. A teraz gapił się na stół puchonów, przy którym siedziała razem z przyjaciółmi. Od kilku dni łaził za nią, szpiegował, szukał wzrokiem... I na nieszczęście ślizgonki nie tylko on się tak zachowywał. Weasley również robił z siebie debila. Przynajmniej fioletowy kolor już jej zniknął, ale nie zmieniało to faktu, że rudzielec nadal pojawiał się wszędzie tam, gdzie ona. Tego już było za wiele.
- Yyy?-spytała Venus, która już znała odpowiedź.-Dałaś mu kosza, prawda? Zerwałaś z nim!
- Tak, ale... No jakoś tak wyszło.
- Merlinie, no w końcu-stwierdził Adrian.-Ostatnie miesiące trzeciej klasy cały czas chodziłaś przez niego zestresowana. On potrafił wyssać z ciebie całą radość z życia.
- Kto znowu?-zaciekawił się Xian Chang, który pochłaniał właśnie porcję lodów.
- Były chłopak Tiany-mruknął Lucas, który zapychał się ciastem z poziomkami.
- Były?-zdziwił się Chang.
- To ty miałaś chłopaka?-dodał Diggory.
- Tak, były. I niestety miałam...-mruknęła Tiana, chowając list Remusa do torby.-Ej, Ad? Ty nie masz czasem treningu za pół godziny?-spytała, chcąc zmienić temat.
- O cholera! Mam! Marcus mnie zamorduje!-krzyknął, wstając od stołu.
- Jakoś się wybłaga o przebaczenie-zaśmiała się Black.-Idę. Muszę zobaczyć pierwszy trening Draco-dodała, machając reszcie na pożegnanie i biegnąc za Adrianem.*'*
Tiana szła między znajomymi z domu, przyglądając się miotłom. Najnowsze miotły, jakie można było znaleźć na rynku. Oczywiście, że to jej wuj je zakupił, bo któżby inny? Jednak cieszyła się, że zakup nie działał na zasadzie przekupstwa. Draco uczciwie dostał się do drużyny, a miotły miały być swego rodzaju podziękowaniem i polepszeniem szans ślizgonów.
Nagle z nieba coś sfrunęło na dół. Wylądowało dość chaotycznie i chwiejnie, jednak ustało na nogach. Wszyscy po chwili zdali sobie sprawę z tego, że to wściekły kapitan drużyny gryfonów - Oliver Wood.
- Flint! To nasz czas treningu! Dostaliśmy specjalne pozwolenie! Zjeżdżajcie stąd!
- Tu jest dużo miejsca, Wood-oznajmił Marcus.-Pomieścimy się.
- Ale to ja wynająłem boisko! Zamówiłem je!
- Tak? A ja mam tu specjalne pisemko, podpisane przez profesora Snape'a. Proszę.Tiana już je czytała. Informowało o specjalnym pozwoleniu na trening drużynie ślizgonów ze względu na przymus nagłego przećwiczenia nowego szukającego.
- Macie nowego?-zdziwił się Wood.-Kogo?
- Mnie-oznajmił Draco, wychodząc do przodu.
- Kuzyn Black? Tej jędzy?
- Chcesz coś jeszcze powiedzieć Spinnet czy mam wsiąść na miotłę i strącić cię z tej marnej Zmiataczki?-spytała Tiana, stając tuż za Draco i kładąc dłoń na jego ramieniu.-Wiesz, że mogę to zrobić, Spinnet.
CZYTASZ
PANNA BLACK I era Golden Trio
FanfictionTiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Nie, to ostatnie należy wykreślić z listy. Nauczyciel eliksirów zdecydowanie za nią nie przepadał. Tak samo jak dwójka rudzielców z jej roku. W każdym razie, z mugolskiego...