- No i Kettleburn wystawił mi T! Bo go poprawiłem!
Adrian chodził zły po dormitorium Venus. Nauczyciel Opieki wyraźnie działał mu na nerwy już od pierwszych zajęć. I najwyraźniej vice versa. Pucey był wściekły. Wystarczyło odezwać się raz, i to w dobrej sprawie, a został przekreślony przez tego durnia do końca życia!
Lucas siedział na dywanie, żyjąc we własnym świecie i pałaszując truskawkowe ciastka. Kiwał głową, udając równie zbulwersowanego, kiedy ślizgon na niego patrzył, jednak mało go to już interesowało. Po każdych zajęciach z Opieki Adrian był tak samo wkurzony. Żadna nowość.
Dziewczyny, natomiast, leżały we dwie na błękitnym łóżku. Obydwie zwinięte niczym kłębki włóczki przekazywały sobie co chwilę czekoladę.
- Za co to T?-spytała nagle Venus, zwijając się jeszcze bardziej.
- Jak to za co!? Za wypracowanie! Perfekcyjne wypracowanie, które...
- I po co pytałaś?-jęknęła Tiana, zakrywając się kocem.
- Ten czas w miesiącu?-spytał Lucas, odwracając głowę do przyjaciółek.
- A żebyś wiedział-odparła Venus.
- Pytałem Tiany, nie ciebie-prychnął.-Co ty możesz wiedzieć o likantropii?
- Nie mówię o Tianie, tylko o sobie, ciołku.
- Teraz to już nie rozumiem...
- Czy którekolwiek z was mnie słucha?Wszyscy spojrzeli na Adriana. Venus z kawałkiem czekolady wystającym z jej ust, Tiana z głową wysuniętą spod koca, a Lucas z ciastkiem w dłoni. Wszyscy pokręcili przecząco głowami. Adrian usiadł na dywanie, wyciągając rękę po ciastko i westchnął cierpiętniczo. Wiedział, że nie ma po co się kłócić.
- Co z wami?-spytał, patrząc na dziewczyny.
- Brzuch.
- Pełnia.
- Chwila! Bo ja nie rozumiem-stwierdził Lucas.-Skoro boli cię brzuch, idź do Pomfrey.
- To tak nie działa-stwierdziła Tiana, ponownie zakopując się w kocu.-Poppy nic na to nie poradzi.
- Poza tym miałabym latać do niej z bólem brzucha raz w miesiącu? Bez sensu.
- Raz w miesiącu?-zdziwili się Adrian z Lucasem.Dziewczyny wymieniły spojrzenia, mając tylko jedno słowo w głowie. Faceci... Szczęśliwi z niewiedzą, bo wiedzieć nie muszą.
- Tłumaczymy im?-spytała Venus, popychając wielką kulkę zrobioną z koca i jej przyjaciółki.
- Niech sami poszukają...-mruknęła Tiana.-Mi się nie chce.
- Mi też nie...-stwierdziła Cregence.
- Ale... Jesteś chora?-dopytywał Adrian.
- Smerfetko, nie umieraj!-krzyknął nagle Lucas.
- Nie umieram, Pajacu!-oburzyła się dziewczyna, rzucając w niego kawałkiem czegolady, czego szybko pożałowała.-Zdajesz sobie sprawę z tego, że każda dziewczyna tak ma? Raz w miesiącu boli ją brzuch?
- Co?
- Smocze łajno...-blondynka wywróciła oczami, widząc jego minę.-Tiana, no weź pomóż!
- Merlinie...Brunetka wykopała się z kocowej zaspy i popatrzyła na przyjaciół. Szczęśliwe życie faceta u tej dwójki miało się właśnie zakończyć.
- Ciało dziewczyny co miesiąc przygotowuje się do bycia w ciąży, a kiedy nie jest, zaczyna krawić-zaczęła.-Co powoduje bóle brzucha i często też rozdrażnienie. No, ale kto by nie był wkurzony w przypadku, gdy leci z niego krew?-mruknęła.-W każdym razie nazywa się to okresem, albo miesiączką i każda dziewczyna to przechodzi, chyba, że zajdzie w ciążę. Wątpię, żebym musiała wam tłumaczyć jak do tego dochodzi-dodała, patrząc na ich twarze.
- Czyli... Tak co miesiąc?-spytał Lucas, rumieniąc się wściekle z powodu ostatniego zdania, jakie wypowiedziała Black.
- Przecież właśnie to powiedziała-odparł Adrian.-Bez sensu takie coś-dodał, a Venus klasnęła w dłonie.
- W końcu się rozumiemy, Pucey!
- I wy tak funkcjonujecie? W sensie... Chodzicie na lekcje i potraficie się skupić?-dopytywał Lucas.
- Kwestia przyzwyczajenia-stwierdziła Tiana.
- Tak tłumaczysz Ambingowi twoje wyprawy do Skrzydła podczas pełni?Zapadła cisza. Nikt jeszcze nie pytał jaki kit wcisnęła Michael'owi, ale wszyscy wiedzieli, że nie powiedziała prawdy. Kiedy na twarzy Tiany pojawił się leciutki uśmieszek, wszystko było jasne.
- Sprytnie!-stwierdziła Venus, a brunetka mrugnęła do niej z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy.
- W końcu Slytherin, nie?
- Dobra-odezwał się puchon.-Skoro wy tak funkcjonujecie...
- A ten dalej swoje-westchnięcie wyrwało się z gardła blondynki.
- To powinnyście mieć wtedy mniej zadań domowych i referatów. A nauczycielki powinny mieć więcej płacone od nauczycieli. Zwłaszcza od Nietoperza...
- To tak nie działa, Luke-stwierdziła Black.
- Nie! Ale on ma rację!-odezwał się Adrian.-Porównajcie sobie McGonagall i Nietoperza. Ona ma dodatkowo robotę wicedyrektora, ale szczerze wątpię, żeby dostawała więcej pieniędzy. Za to za posiadanie dyplomu mistrza eliksirów od razu masz większe płace.
- Skąd ty to niby wiesz?-spytała Venus.
- Czytałem kiedyś artykuł w Proroku. Skeeter może chrzanić naprawdę wiele, ale jeżeli chodzi o zarobki czarodziejów i czarownic to podała zbyt dokładne liczby na tych samych stanowiskach.
- Ale... Amelia zarabia więcej, niż taka Umbridge, która jest niby wyżej od niej-stwierdziła Venus.
- Ale czy zarabia więcej od innych sędziów?-spytał Lucas.
- Nie. Chyba nie... Jeżeli chodzi o sędziów to wydaje mi się, że najmniej.
- Właśnie!
- A Malfoy? Ile zarabia? Też jest w Wizengamocie!-dodał puchon.
- Ale wiesz, że on raczej hobbistycznie, prawda?-spytała Tiana.-On nie musi pracować. Chodzi tam, żeby nie było nudno.
- Taki to pożyje...-stwierdził McKinnon.
- Przypomnieć ci, że żadne z nas nie będzie musiało pracować jak będziemy dorośli?-spytał Adrian.-Mój ojciec nie pracuje, ojciec Venus założył bar z nudów i czystej pasji, Tiana ma kilka skarbców i ty to samo, Luke.
- Zapominam o tym, okej? Mieszkam w sierocińcu, tam raczej nie masz pieniędzy.
- Chyba jesteś najbogatszą sierotą w całym magicznym świecie-zaśmiała się Venus.
- Nie-odparła Tiana.Widziała testament Syriusza, kiedy była w Gringocie przed pierwszym rokiem. Jeżeli jej ojciec umrze w Azkabanie, ona nie dostanie nic. Nie zostanie jej nawet Grimmauld Place, tylko połowa całej kamienicy. Wszystko będzie musiała podzielić między siebie i innego czarodzieja.
- To Potter jest najbogatszy.
CZYTASZ
PANNA BLACK I era Golden Trio
FanfictionTiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Nie, to ostatnie należy wykreślić z listy. Nauczyciel eliksirów zdecydowanie za nią nie przepadał. Tak samo jak dwójka rudzielców z jej roku. W każdym razie, z mugolskiego...