33. Wy w ogóle śpicie?

1.6K 111 13
                                    

Pokój wspólny krukonów naprawdę mocno podobał się Tianie. Był taki... Spokojny. Pachniało w nim kawą i starymi pergaminami oraz czymś, co kojarzyła z jednego z pokoi w Malfoy Manor. Farba i terpentyna. O tak, ciotka Narcyza zdecydowanie lubiła w wolnych chwilach coś namalować.

Sam pokój wspólny był okrągły i dość duży. Trzeba było wysoko zadrzeć głowę, żeby zobaczyć sufit z wymalowanym nocnym niebem. Ściany były jasnoszare, podłoga ciemna, drewniana, a w połowie wysokości wieży znajdował się okrągły balkon z balustradą wykonaną z tego samego drewna, który okrążał całe pomieszczenie. Na nim, dookoła wieży, stały półki z niezliczoną ilością książek. Okna znajdowały się tylko pod balkonami, bo nie było na nie miejsc na piętrze z powodu tak wielu regałów. No i błękit, który był obecny w wielkim, okrągłym dywanie. Zabarwiona na ten podniebny odcień satyna, z której zostały wykonane poduszki, leżące na granatowych sofach lub fotelach no i wielkie godło domu tuż nad wejściem do pomieszczenia. Nastolatkom gdzieś mignęły sztalugi i farby oraz wiele dziwnych, samodzielnie wytworzonych konstrukcji. Na stolikach można było zobaczyć tuziny kubków po kawach lub herbatach. Po prostu było tam...

- Przepięknie-stwierdziła Tiana, okręcając się wokół własnej osi i obserwując pomieszczenie z szeroko otwartymi oczami.
- Czy ja wiem...-zastanowiła się dziewczyna.-U puchonów jest o wiele lepiej. Tak... Radośniej.
- Za to u was spokojniej-stwierdził Lucas, zwracając uwagę na to, że wszyscy byli zajęci czymś w ciszy.

Ktoś czytał, ktoś malował, dwójka starszych krukonów grała w szachy czarodziejów... Rozmawiali, ale nie było głośno.

- Czy mogę się odwołać i poprosić o przeniesienie do innego domy?-spytała Tiana, a Venus zaśmiała się lekko. Nikt nie zwrócił na to swojej uwagi.-Nie żartowałam-dodała Black, sprawiając, że na twarzy Lucasa pojawił się szeroki uśmiech.
- Jak będziesz to robić, to ja też chcę takie odwołanie-stwierdził.-Podobno mój wuj Adrian był krukonem, wiecie?
- Adrian?-zdziwiła się Cregence.
- Yhym... Byli Anthony, Marcus czyli mój tata, Marlene, Adrian i Leanne. Anthony był ślizgonem, tata puchon, Marlene raczej obydwie znacie...
- O tak-stwierdziła rozbawiona blondynka.-Zwariowana ciotka gryfonka.
- Zdecydowanie pasuje-odparła Tiana, jednak w jej głosie dało się usłyszeć zamyślenie.
- No i potem Adrian krukon, a na koniec Leanne, która nie zdążyła zostać przydzielona-zakończył.
- Każde było w innym domu?-zdziwiła się Venus, a puchon skinął głową.-Musiał być niezły chaos.
- Trzeba zapytać ciotki Marls-zaśmiał się chłopak.-Myślisz o Pucey'u?-spytał, patrząc na ślizgonkę.

Tiana uniosła swój wzrok na dwóch rówieśników. Tak, myślała o nim. Cokolwiek by nie zrobiła, żeby z nim porozmawiać, on dalej ją ignorował. Rozumiała, że go zraniła, ale nie znał jej sytuacji i...

- Pokłóciliście się, co?-spytała Venus, prowadząc znajomych na balkon, idąc szerokimi schodami.
- Nie wydaje mi się, żebym ja zawiniła. Przynajmniej nie do końca ja-stwierdziła, a krukonka skinęła głową.
- Mój tata myślał podobnie, kiedy ciotka Invidia dołączyła do śmierciożerców. „To była moja wina. Mogłem temu zaradzić"... Prawda jest taka, że nie mógł. Więc, jeśli tak uważasz, wiesz, że miałaś wpływ na tę sytuację lub też nie. A nawet jeśli...-blondynka odwróciła się gwałtownie.-To wiesz jak dużo zależało od ciebie.
- Większość nie była ode mnie zależna-stwierdziła brunetka po chwili namysłu.
- Właśnie! Dlatego się tym nie przejmuj.
- Jak kocha to wróci-stwierdził Lucas, wieszając się na ramieniu Venus i rozbawiając tym całą trójkę.
- Dzięki-powiedziała Black, uśmiechając się lekko i opierając się o balustradę.-Gdzie wy macie dormitoria? Wy w ogóle śpicie?-spytała.

Venus zaśmiała się perliście, a wraz z nią Lucas i sama Tiana. Po raz pierwszy od tygodnia czuła się naprawdę dobrze. Po raz pierwszy od tygodnia szczerze się śmiała. Po raz pierwszy od tygodnia przestała myśleć o kłótni z Adrianem. Podświadomie wiedziała jednak, że nikt go nie zastąpi. Był w końcu jej pierwszym przyjacielem w Hogwarcie, a takich pamięta się do końca życia.

- Mamy dormitoria-stwierdziła krukonka, obchodząc połowę balkonu i stając przy jednym z regałów.

Wszystkie książki wyglądały na bardzo zniszczone. Stare, pożółkłe, poprzecierane... Chwyciła za jedną, która wyglądała jakby było jej naprawdę blisko, by się rozlecieć i pociągnęła za nią. Regał odsunął się w tył i na prawo, znikając z ich oczu i ukazując kamienne schody.

- Tylko, że są porządnie ukryte-dodała.-Wchodźcie. Tylko musisz uważać-dodała, kiedy Adrian ją mijał.
- Bo?
- Bo możesz zlecieć z góry, jak najlepszy skoczek narciarki-powiedziała.
- Kto?-zaciekawiła się Tiana, stojąc na pierwszym schodku.
- Mugolski sport-wytłumaczyła Venus.-Mój tata go uwielbia-machnęła dłonią z miną mówiącą: „nie chcesz wiedzieć".

Lucas zaśmiał się lekko, a na twarzy Tiany pojawił się uśmiech. Chyba wolała nie pytać.

_______________________________________

Teraz trzeba czekać, by przekonać się czy Pucey faktycznie kocha i czy wróci... Co o tym myślicie? Może w całej tej sytuacji jest ukryte jakieś drugie dno? Zobaczymy ;)

Wydaje mi się, że w poprzednim rozdziale zapomniałam dodać link do playlisty Venus, dlatego znajdziecie ją tutaj w komentarzach :)
→→→

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz