64. Kogoś brakuje

1K 94 5
                                    

- Hej, Draco!?

Dzień był naprawdę słoneczny. Troje nastolatków spędzało go w ogrodzie, ścigając się na miotłach i strasząc pawie (ku niezadowoleniu pani Malfoy, bo każdy ma prawo do spokoju).

Ciemnowłosy chłopak o błękitnych oczach zatrzymał się nagle, uciekając przed swoją młodszą siostrą, która niemalże na niego wpadła. Zatrzymała się w ostatnim momencie, odgarniając z twarzy swoje blond loki i patrząc na najstarszego z ich trójki jakby miała go za chwilę zamordować.

- Marquis!-oburzyła się, a czternastolatek machnął dłonią.
- Draco, gdzie Tiana?-spytał, ignorując wściekle spojrzenie siostry.

Wzrok trzynastolatki nagle zelżał i ona sama spojrzała na młodego Malfoy'a z wyczekiwaniem. Miała nadzieję, że znowu się zobaczą i całą czwórką będą mieli swego rodzaju bitwę na upokorzenia (którą zawsze wygrywały dziewczyny).

- Jest w Londynie-oznajmił blondyn, wzruszając ramionami.-Spędza czas z przyjaciółmi ze szkoły.
- Znając życie nie wróci do jutra, co?-spytał brunet.-Czemu się tak na mnie patrzysz, Mad?
- Mówiłam już, że nie lubię jak zdrabniasz moje imię do „Mad"-żachnęła się.-Mów Madlene, albo wcale.
- A Tiana to może mówić do ciebie Lene, tak?
- Wiesz co, braciszku?-blondynka walczyła z wielką chęcią, by wywrócić oczami.-Zadziwia mnie twoja zdolność do zauważania rzeczy dość oczywistych.
- Jędza-mruknął brunet, a Malfoy zaśmiał się pod nosem.

Draco doskonale wiedział gdzie była jego kuzynka. Zdawał sobie sprawę, że spędzała czas z trójką czystokrwistych na Grimmauld Place. Cieszył się, że miała znajomych, ale z drugiej strony czuł się odsunięty. Tak jakby go zostawiła, porzuciła na pastwę losu.

No i pawi, które jego ojciec cały czas ściągał do dworu.

- Szkoda, że jej nie ma-stwierdziła Madlene.-Opowiedziałabym jej jak jest w Beauxbatons-rozmarzyła się.
- Nie prawda!-wciął się Marquis.-Ja bym jej opowiedział.
- Nie, bo...
- Hej!-krzyknął Draco, przerywając sprzeczkę.-Wiecie, że możecie mi wszystko opowiedzieć, prawda?

Rodzeństwo wymieniło spojrzenia i już po chwili słychać było przekrzykiwanie się dwóch Francuzów, chcących by Malfoy usłyszał jak najwięcej od nich, a nie od tego drugiego z rodzeństwa Valois.

*'*

- Lucas!-krzyknęła roześmiana Black.
- Moje oczy to krewetki!-puchon zaśmiał się, trzymając dwie krewetki tuż przy swoich oczach.
- Wątpię, żeby z tej nauki gotowania cokolwiek wyszło-stwierdziła Venus, widząc jak McKinnon gania się z Pucey'em po kuchni.
- Mi to mówisz?-spytała rozbawiona.-Son idiotas-mruknęła pod nosem, nadal się uśmiechając.
- Chyba mam podejrzenia, co to oznacza. Podpisuję się-stwierdziła Cregence, próbując podstawić nogę któremuś z chłopców.-Idiota najwyraźniej jest idiotą w większości języków-dodała, wzruszając ramionami.
- Ej!-oburzyli się główni zaaferowani w sprawie, a dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
- Mam nadzieję, że nie zdemolujecie kuchni!-głos Remusa rozległ się gdzieś z salonu.

Nastolatkowie rozejrzeli się po pomieszczeniu, widząc ryż porozsypywany na podłodze, ślady po bitwie na pomidory i kilka innych plam. Lucas czym prędzej chwycił za wolną ścierkę, a reszta ruszyła za nim w wir sprzątania. Gdyby Lupin zszedł do kuchni, zapewne by się załamał.

Gdy w końcu nastolatkowie wyszli z pomieszczenia, mężczyzna odłożył książkę, patrząc na ich twarze. Tiana stała z boku, trzymając ręce za plecami, a jej usta wyciągnięte były w swego rodzaju szelmowskim uśmiechu. Uśmiechu tak podobnym do tego, którym obdarowywał go niegdyś Syriusz.

- Kuchnia cała?-spytał mężczyzna, uśmiechając się pod nosem.
- Panie Lupin...-Lucas stanął trochę bliżej, machając dłonią, jakby chciał stracić muchę w locie.-Wątpi pan w nasze umiejętności?-dodał, a mężczyzna się zaśmiał.
- Gdzieżbym mógł?-odparł, łapiąc się za serce.-Zwłaszcza, że nie czuję smrodu spalenizny.
- ¡Papá!-oburzyła się Black, a Remus ponownie się zaśmiał.
- Mieliśmy dobrą nauczycielkę, proszę pana-stwierdziła Venus.-Nawet Adrian zdołał się czegoś nauczyć. A jeśli mam być szczera, Tłuczek jest kuchenną kaleką.
- No...-westchnął ślizgon.-Nawet ja nie mogę się z tym nie zgodzić.

To wywołało salwę śmiechu zarówno u nastolatków, jak i u Remusa. Następnie wszyscy ruszyli do jadalni, gdzie pojawił się Stworek, niosąc przygotowaną przez przyjaciół paellę. Było miło i Tiana poczuła, że nie zamieniłaby tego na nic innego.

Ale kiedy zatopiła się we własnych myślach, zdała sobie sprawę, że w tym całym radosnym chaosie brakowało jednej osoby, która kopałaby ją pod stołem.

Brakowało Draco...
_______________________________________

Rozdział króciutki, ale myślę, że dość przyjemny🤷‍♀️

Już niedługo wrzesień, a to oznacza powrót do regularnego wstawiania rozdziałów. Oczywiście oznacza to również powrót do szkoły, ale w tym przypadku ta część schodzi na drugi plan 😉

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz