- Tolides... Tolides...
Tiana cieszyła się, że tego dnia nie było lekcji. Fakt, że Aberford ją pospieszył, a ona dała się omamić tłumaczyła tylko jednym. Kłótnią z Venus. A skoro nie było zajęć, mogła w spokoju poszukać informacji o nazwisku z czwartego skarbca, do którego miała dostęp. Dopiero wieczorem zamierzała się pokazać.
Na uczcie z okazji Nocy Duchów.
- Mierda...-mruknęła, przerzucając kartkę w spisie czystokrwistych i odnajdując odpowiednie nazwisko.
RODZINA TOLIDES
„Rodzina czystokrwistych, wywodząca się z Grecji.
Dziedzic fortuny - L. V. Tolides (Slytherin) - zaginął w 1979 roku, uprzednio przepisując wszystko na swoją szkolną rywalkę..."- CIOTKA BELLA!?
- Ciszej-syknęła wściekle bibliotekarka.-Takie wrzaski to na boisku, młoda panno!
- Przepraszam, pani Prince-powiedziała Tiana, od razu wracając do czytania.„ ... Nikt nie ma pewności, dlaczego przepisał wszystko na znienawidzoną ślizgonkę, ani dlaczego napisał testament w wieku zaledwie 28 lat.
Babka L. V. Tolidesa - Chione Tolides - była ściśle związana z Gellertem Grindelwald'em, któremu chętnie służyła. Jej mąż, ani ojciec jej syna, nie jest znany i prawdopodobnie dlatego kobieta pozostała przy rodowym nazwisku, choć przyczyna tej decyzji, również nie jest znana.
Chione Tolides często można było widzieć przy Vindzie Rosier (strona 230), z którą na samym początku rywalizowała o względy Grindelwald'a.
Ród Tolides został uznany za martwy dzień po tragicznych wydarzeniach z nocy 31 października 1981 roku.
Ciała L. V. Tolidesa nigdy nie odnaleziono"
Tiana zamknęła księgę z hukiem, czym jeszcze bardziej zniechęciła do siebie panią Prince.
To nie miało sensu.
L. V. Tolides wszystko przepisał na ciotkę Bellę, a ona zostawiła wszystko jej. I tylko to było logiczne.
W końcu L. V. nienawidził jej ciotki, przynajmniej to wynikało ze spisu.
Dostęp do skarbca Malfoy'ów, Black'ów i do skarbca Lestrange (który dzieliła z Venus, jednak nie zamierzała o tym myśleć) był jak najbardziej sensowny. Jednak z rodziną Tolides nie łączyło jej, a nie jej przodków, kompletnie nic. Rzecz jasna poza nienawiścią L. V. do Bellatrix.
I do tego dochodził fakt, że L. V. zaginął w tym samym roku, co jej wuj. Czy to mogła być jakaś wskazówka? Coś, co zostało ukryte przed wszystkimi? Ale oni nie mogli się znać! L. V. skończył szkołę, zanim Regulus do niej poszedł!
Black oparła głowę o blat biurka. Ostatnio było tego za dużo. Najpierw następny chabrowy list, a teraz to... Powoli sobie z tym wszystkim nie radziła.
Jednak zdecydowanie nie zamierzała prosić o pomoc. A nawet jeśli, to definitywnie nie poszłaby do Venus. Tiana zrobiła co zrobiła, ale krukonka nie miała prawa jej porównywać do ciotki Belli, skoro nie miała pojęcia jaka ona była!
- Dalej! Chwyć różdżkę, chwyć różdżkę! Musisz się bronić! Broń się!
Brunetka pokręciła głową, próbując pozbyć się napływających wspomnień. Nie mogła myśleć o zamordowaniu pawia, kiedy miała ważniejsze rzeczy do zrobienia.
CZYTASZ
PANNA BLACK I era Golden Trio
FanfictionTiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Nie, to ostatnie należy wykreślić z listy. Nauczyciel eliksirów zdecydowanie za nią nie przepadał. Tak samo jak dwójka rudzielców z jej roku. W każdym razie, z mugolskiego...