Pani Pomfrey pozwoliła Tianie wyjść ze Skrzydła dopiero następnego rana. A że kobieta widziała jak dziewczyna nie śpi conajmniej od godziny piątej, wypuściła ją zaraz po zakończeniu ciszy nocnej.
Black szła korytarzami, mając nadzieję, że tylko ona już nie śpi. W końcu była już sobota i zapewne wszyscy chcieli odpocząć od tego szkolnego chaosu. Jej było dość bezczynnego leżenia.
- A co tu robi młody ślizgon o tak wczesnej porze?-usłyszała za swoimi plecami wraz z kocim sykiem.
Pani Norris łypała na nią swoimi żółtymi ślepiami. Wygłądała tak, jakby zaraz miała rzucić się na dziewczynę i zostawić jej blizny od pazurów.
- Pewnie szpiegujesz. Chcesz rozrzucić łajnobomby po zamku. Tak, tak...-mówił Filch.-Ja już doskonale wiem co takie smarkate dzieciaki robią zamiast spać.
Mężczyzna chwycił nastolatkę za kołnież. Przez cały czas mruczał coś o starych sposobach na szlabany, jak podwieszanie uczniów pod sufitem. Nie dawał Tianie dojść do słowa.
- Pani Pomfrey wypuściła mnie ze Skrzydła i...-mówiła gorączkowo, zastanawiając się skąd ten charłak ma tyle siły.
- Filch, co ty wyprawiasz?-usłyszała nagle i mogła przysiądz, że po raz pierwszy głos Snape'a był dla niej zbawienny.
- Ta dziewucha szlaja się po zamku w czasie ciszy nocnej-odparł, puszczając Tianę. Ta odetchnęła z ulgą.
- Dla twojej wiadomości, Filch, cisza nocna skończyła się jakieś dziesięć minut temu-oznajmił nauczyciel, a mężczyźnie wyraźnie zrobiło się głupio.-Co tu robisz, Black?-syknął, nachylając się nad dziewczyną.
- Pani Pomfrey wypuściła mnie ze Skrzydła, profesorze-odparła, widząc jak Snape świdruje ją swoim wzrokiem.-Próbowałam to wytłumaczyć panu Filchowi, ale nie słuchał.
- Odejdź, Filch-warknął Snape, a woźny powlókł powoli nogami w stronę swojej kanciapy.-A ty, Black, masz duże zaległości materiału.
- Przecież nie było mnie tylko dwa dni-odparła.
- No właśnie-dodał, odwracając się na pięcie i odchodząc w swoją stronę.Czasami nie dało się zrozumieć tego człowieka.
*'*
Kiedy Tiana w końcu dotarła do pokoju wspólnego, odetchnęła głęboko. Tak, zdecydowanie brakowało jej tego wszechobecnego zapachu wilgoci i mięty, który panował w salonie ślizgonów. Swoją drogą, dopiero teraz zastanowiła się skąd ta mięta? Przecież nigdzie nie było doniczek z tymi roślinami. W końcu wzruszyła ramionami, wiedząc, że i tak nie znajdzie odpowiedzi na to pytanie. Tak było zawsze i zapewne będzie zawsze.
Dziewczyna zeszła po schodach do swojego dormitorium i wystarczyło tylko uchylić drzwi, a na jej brzuch rzuciła się czarna kreatura o przeszywających oczach i ostrych jak brzytwa pazurach.
- Leo!-zaśmiała się, łapiąc kota.
Ten tylko przekrzywił głowę i miałknął spokojnie, układając się na jej skrzyżowanych przedramionach.
- Tak, ja też tęskniłam-uśmiechnęła się, kładąc kota na łóżku.
Sama położyła się obok niego, machając różdżką i odsłaniając widok na spód jeziora. Odkąd miała ten sen, odkąd przypomniała sobie te kilka dni przed obchodami Samhain... Co to wszystko mogło dla niej znaczyć, skoro nawet obrazy zauważały podobieństwo?
Nim zdążyła przekręcić się na drugi bok, usłyszała pukanie do drzwi. Zwlokła się z łóżka i stanęła pod drzwiami, łapiąc za elegancką gałkę, zdobioną w węże. Jej oczom ukazały się trzy osoby, które zdecydowanie nie powinny tam stać.
- Merlinie-szepnęła, wytrzeszczając oczy.-Czy wyście upadli na głowę? Wchodźcie, zanim ktoś was zobaczy-dodała, ciągnąc Tonks za rękaw jej koszulki.
- Mówiłam wam, że psuje zabawę-odparła różowowłosa, rzucając się na łóżko.Leo został wyrzucony w powietrze, a z gardła Venus wydobył się przytłumiony pisk przerażenia. Całe szczęście starsza puchonka złapała kota w locie, nim zdążył upaść na kamienną posadzkę.
- Cześć, kocurku-uśmiechnęła się, mrugając jednym okiem do wystraszonej krukonki.
Venus odetchnęła z ulgą i odwróciła wzrok jak poparzona. Leo od razu wyrwał się z rąk puchonki i podbiegł do Tiany, sycząc na Tonks.
- I co zrobiłaś?-prychnęła ślizgonka.
- Ale tu u was ponuro-stwierdził Lucas, rozglądając się po pomieszczeniu.-W pokoju wspólnym przynajmniej są te zielone ognie w kominkach, a tutaj? Ponuro...
- Mi się tu podoba-stwierdziła Dora.-Tylko ciekawe jak działają re szyby. Jak pęknie to woda wleje się do środka, czy...?
- Ponowię pytanie-przerwała jej Black.-Czy wy zgłupieliście? A jak was ktoś zobaczył?
- Snape zajmuje się Weasley'ami na drugim piętrze, bo odpalili łajnobomby-stwierdziła Venus, siadając na skraju łóżka.-W pokoju wspólnym nikogo nie było. Na schodach to samo.Tiana odetchnęła z ulgą. Przynajmniej tyle.
- Doprowadzisz mnie do zawału, Dora-stwierdziła.
- Hej!-oburzyła się.-Dlaczego ja?Lucas zaśmiał się perliście, a na twarzy Venus pojawił się niepewny, rozbawiony uśmiech. Dziewczyna zerknęła tylko na starszą dziewczynę kątem oka i spojrzała na Tianę. Black uniosła jedną ze swoich brwi w górę, patrząc prosto na kuzynkę i odstawiając uspokojonego Leo na podłogę.
- No dobra. Może i to był mój pomysł. Ale nawet nie wiesz jak McKinnon nadawał mi wczoraj nad uchem, bo Pomfrey nikogo do ciebie nie wpuszczała.
- Martwisz się, Pajacu? Jak uroczo-zaśmiała się brunetka, choć bardzo to deceniała.
- Ja tylko powtarzałem słowa panny „to, że jestem krukonką, wcale nie oznacza, że moim ulubionym kolorem jest niebieski"-odparł i popatrzył na Venus.-Swoją drogą i tak wszyscy znamy prawdę.
- Dla twojej informacji, panie „wcale nie jem tak dużo pianek" kolorami Ravenclaw są brąz i ciemny, prawie granatowy, niebieski. Ja tam wolę błękit-oznajmiła, rzucając w chłopaka zieloną poduszką.Tiana parsknęła niepohamowanym śmiechem. Brzmiali jak ona i Dora przez całe wakacje. Dora uśmiechnęła się szeroko, wstając z łóżka i podchodząc do kuzynki.
- W porządku?-spytała szeptem.-Pomfrey długo cię nie wypuszczała.
- Jest dobrze. Nie ma się o co martwić, Dor.
- Ale jak coś się będzie dziać to masz lusterko. Chcę wiedzieć wszystko, młoda.
- Tak, tak...-uśmiechnęła się, widząc jak dziewczyna kieruje się do drzwi.-Idziesz już?
- Ja ich tu przyprowadziłam. Wyjść muszą sami-mrugnęła porozumiewawczo, a Tiana nie mogła się nie uśmiechnąć.
- Ej, Gwiadczeczko, Smerf mnie torturuje pierzem!-krzyknął Lucas, kiedy drzwi za Dorą zamknęły się cicho. W tym samym czasie poduszka uderzyła go prosto w twarz.
- Smerf?-spytały dwunastolatki, a ten wywrócił oczami, wypluwając piórko z ust.
- Chyba powinnaś zacząć oglądać telewizję-mruknął, rzucając poduszką w Venus.-I ty też-dodał i tym razem to Tiana oberwała własną pościelą w głowę.Tak rozpoczęła się bitwa na poduszki pomiędzy trzema hogwardzkimi domami, którą wygrał dumny dom orła.
*'*
- Ej, Freddie!-zawołał jeden z bliźniaków, gdy badali jedno z tajemnych przejść.-Spójrz tutaj!-dodał, wskazując na dormitoria ślizgonów.
Jego brat nachylił się nad ramieniem rudzielca i uśmiechnął się szeroko, przy okazji kopiąc jakiś kamyk. Uderzył w starą drabinkę, jednak w tamtym momencie ważniejsze były trzy kropki na starym pergaminie.
- Skoro Black nie chce nic powiedzieć...-zaczął pierwszy.
- Może oni będą wiedzieć coś o Huncwotach-dodał drugi.-Jednak potrafisz myśleć, Forge-zaśmiał się, wchodząc na drabinkę i uchylając drewniany właz nad jego głową.-Też czujesz czekoladę?
_______________________________________Kto oglądał "Arcane"?
Kiedy zobaczyłam starszą Vi, stwierdziłam że to jest to. Tak właśnie wyobrażam sobie Tonks.
Ogólnie zrobiłam trochę zmianek w pierwszym razdziale, bo dostałam informację, że wattpad ostatnio nie ładuje gif'ów. Zresztą sama zauważyłam to, czytając inne książki.
No i w końcu miała to być książka nie tylko o Tianie, ale i o bliźniakach, dlatego będzie ich więcej już od następnego rozdziału :)
CZYTASZ
PANNA BLACK I era Golden Trio
FanfictionTiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Nie, to ostatnie należy wykreślić z listy. Nauczyciel eliksirów zdecydowanie za nią nie przepadał. Tak samo jak dwójka rudzielców z jej roku. W każdym razie, z mugolskiego...